19-02-2015, 10:08
Chciałabym Was poprosić o poradę. Pół roku temu miałam nieprzyjemny incydent związany z osobami z poprzedniej pracy. Ostrzegłam kolegę, który został wezwany na dywanik, żeby uważał, bo jest ktoś, kto usiłuje nastawić dyrekcję przeciwko niemu, a kolega potrafił mieć niewyparzony język. Ja wiedziałam o tym, od tej konkretnej osoby, bo chwaliła mi się, że tego kolegę załatwi donosami. Teraz sama nie wiem, czy postąpiłam słusznie, chciałam dobrze, aby kolega nie został zwolniony z pracy z takiego powodu, a obróciło się przeciwko mnie. No ale stało się, mam nauczkę. Problem zaczął się później. Ta koleżanka powiedziała, że życzy mi wszystkiego co najgorsze, aby mnie w życiu spotykało. Ostatnie pół roku było straszne. Waliło mi się na każdej płaszczyźnie mojego życia: w pracy, w życiu osobistym, finansowo, ojciec mojego dziecka przestał płacić alimenty. Ale najgorszy był silny regres mojego autystycznego dziecka. Przetrwałam jakoś te pół roku i teraz zaczęło już mi się jakoś powolutku wszystko układać i wszystkie problemy rozwiązywać. Dopiero teraz też skojarzyłam, że słowa "aby wiodło mi się jak najgorzej" mogły stać się klątwą. Mam pytanie do Was, jak mogę sobie jeszcze pomóc?