A to historyjka z morałem...coby było z innej beczki...
Pewnego pięknego razu Głupiec postanowil że zostanie wyrocznia Tarotowa, a że umial trochę podglądać Kapłanke przy pracy i znał dobrze jej rozkład dnia więc wiedział ze około południa robi sobie godzinną przerwę na medytacje w samotnosci...Kiedy jej nie było zakradł sie do jej komnaty w wyroczni i przebral się za nią w jej szaty , zarzucił kaptur i czeka....
Traf chciał że tego dnia stary poczciwy grabarz z pobliskiego cmentarza doszedł do wniosku ze niebawem nadejdzie dzień kiedy i on stanie sie klientem własnego interesu.Postanowil więc że uda się do Kapłanki aby mu ona przepowiedziała czy to już i czy jeszcze ma trochę czasu na ziemskie radosci...
Wchodzi do komnaty wyroczni Kapłanki i niczego nie podejrzewając rozpoczyna rozmowę:
- Kochana matko wszechwiedzy tajemnej powiedzże mi czy postawisz mi karty na moją najbliższą przyszlosć i co mnie w niej czeka???
- "Wyrocznia" odpowiada dostojnie: Jam jest ta ktora WIE co ty nie wiesz duszyczko zbłąkana, powiedz mi co chcesz wiedzieć a bedzie Ci to objawione...Widzę że jestes wiernym sługa mojej najbliższej przyjaciólki Kostuchy więc zapłaty za nią nie żądam bo całym swoim życiem pracujesz dla niej ciężko...
- O dzięki Ci krynico mądrosci i chciałbym cię prosic tylko o jedno kart rozłożenie bo trapi mnie mój los najbliższy o który się boję - powiedział grabarz ucieszony - chory jestem i stary....
- "Wyrocznia": wybierz więc mój synu siedem kart i połóż je przede mną ....
Grabarz wylosował karty i kładzie na stole z obawą , a oto one: 9M - IX (o) - 7M (o) - XVI- AsM - XIII(o) -X (o).....
- Wyrocznia milczy dłuższą chwilę , mamrocze pod nosem jakies zaklęcia i powiada: Na madejowym łożu (9M) leży stary i niedołężny człowiek (IX o) do którego domu domu chyłkiem zakrada się złodziej (7M o i XVI) i ma chytry plan (AsM) żeby pozbawić go wszystkiego co jest mu najdroższe (XIII o i X o)
- O Matko Boża , toż to ja jestem we własnej osobie a zbój ten chce chyłkiem sie wedrzeć do domu mojego -- wykrzyknął przerażony grabarz...
- Synu mój nie tylko dom ale i miejsce pracy może być w niebezpieczeństwie - odpowiada "wyrocznia".. Zamknij dobrze wszystkie zamki do drzwi wszędzie gdzie tylko przebywasz mój synu przez siedem najbliższych dni bo siedem kart leży na stole...- ciągnie wyrocznia dalej głosem pewnosci absolutnej...
- Tak zrobię Wszechwiedzo Mądrosci - i czym prędzej wybiegł ze swiątyni kupić kłódki do wszystkich drzwi które otwierał codziennie...
Głupiec tymczasem czmychnął z komnaty z obawy przed zdemaskowaniem bardzo zadowolony z siebie że tak swietnie sobie poradził....
Dwa dni pózniej Kostucha wpada do swojej starej przyjacółki Kapłanki strasznie zdenerwowana i już od progu woła:
- Nie daruję !! Nie daruję !! - wrzeszczy wniebogłosy...
- Uspokój sie moja droga, dawno nie widziałam cię tak zdenerwowanej - odpowiada Kapłanka - wyczuwam że stało sie cos ekscytującego w Twoim ponurym życiorysie, moja miła....
- Wyobraź sobie że wczoraj straciłam twarz ...mówi Kostucha
- Moja droga przecież ty nie masz twarzy tylko puste oczodoły i szczerbaty usmiech z mdłym chichotem....
- No wiesz co...jak możesz tak do swojej najlepszej koleżanki ?... przecież ostatnio byłam u dentysty zrobić sobie liftining żeby się mnie nie bali jak wpadam w odwiedziny...
- No dobrze, widze że jestes strasznie przejęta więc mów o co chodzi....
- Wczoraj dostałam zlecenie na mojego najwierniejszego sługę , grabarza co pracuje tu ze mną przez ostatnie 50 lat ... Poszłam do niego do domu, a tam zamknięte na trzy spusty, kartka wisi "Wracam za siedem dni", pomyslałam więc że muszę zajrzeć na cmentarz bo może tam go jeszcze zastanę... Wiesz, z biegiem czasu staję się wygodna i kosę zostawiam czasem w kostnicy na przechowanie więc żeby zrobić swoje musiałam udać sie po narzędzie pracy..Jakież było moje zdziwienie gdy zostałam drzwi do kostnicy i chłodni zawarte na kłódkę...Ten łotr grabarz zamknął mi kosę a bez niej jestem nic nie warta...Wyslą mnie na bezrobocie...
- Nic się nie martw zaraz zajrzymy w karty kto go do tego nakłonił bo sam na taki pomysł nie wpadł napewno - odparła Kapłanka pełna współczucia i litosci...
- O to, to moja kochanieńka , połóż karty a jak ja się dowiem kto go do tego namówił to gdy odzyskam kosę, za te siedem dni, to ani grabarzowi ani temu łajdakowi co go podpuscił nie przepuszczę i nawet sam Charon ich nie wybroni...Chłop robił ze mną przez te wszystkie lata, więc litosć się mu należy okazać i mogę poczekać te siedem dni prawda?
Kapłanka nie powiedziała nic więcej tylko powoli zaczęła rozkładać karty na stole.....
MORAŁ: jesli koniecznie chcesz stawiać karty Tarota bądź pełen wspólczucia i litosci dla cudzego nieszczęscia, pomagaj ale nie bezinteresownie, sprawdzaj czy aby dobrałes dobry rozkład do pytania,nie każdy lifting jest skuteczny,ciesz się każdym dniem bo może on być twoim ostatnim, każdy może pytać o co chce, ale nie każda odpowiedż jest własciwa, a przede wszystkim zwracaj uwagę na to jak siadasz do stolika ubrany bo możesz nie mieć okazji się przebrać z powrotem....