Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Palę Londyn
„Wilk zamieszka wraz z barankiem,
pantera z koźlęciem razem leżeć będą,
cielę i lew paść się będą społem
i mały chłopiec będzie je poganiał.”
spasłe społeczeństwo nie jest godne życia w spokoju
ze swoimi domami samochodami żonami i psami
zagadało znieczuliło samo siebie bez bólu nie ma miłości
bez prawdy kłamstwa bez nocy dnia
szarość którą nazywa codziennością jest jak wylany syrop
słodki mdle klejący oczy i usta dłonie zalepiający uszy
za rogiem pomiędzy parlamentem a tamizą roi się dżuma
wyłazi z kanałów i eleganckich pracowni public relations
z portowych knajp i instytutów badań opinii ni-czyjej zwanej
dla niepoznaki publiczną wypalane ogniem boga
cierpienie jest piękne bo prowadzi za sobą radość
idąc przodem
trzeba spalić to miasto kłamstwa niech to zrobi bandyta
jego dziecko nieodrodny produkt apolitycznego marketingu
będę się cieszył jak lirnik śpiewając o palących się ludziach
rzuconych psom na pożarcie ukrzyżowanych zmiana
wymaga ofiar śmierć milionów nie jest złem koniecznym
jest wyrokiem sprawiedliwości dziejów
powiedziano przyjdzie silniejszy przygotujcie mu drogę
prostujcie ścieżki „ma On wiejadło w ręku
i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichrza
a plewy spali w ogniu nieugaszonym
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Talarek Andrzej
Pastuch
wyprowadzał zwierzęta z wioski
szedł dziurawym gościńcem i grał
na bębenku albo fujarce a z nim większa wciąż
orkiestra dzwonków owiec i krów
i pies
i migała mi przed oczami szczęśliwa galilea
albo zrozpaczone hameln
kiedy z każdej bramy wychodziły
krowy kozy owce i szły za nim
jak zaczarowane
i nie pogubiły się w tej drodze
na gminne pastwiska
gdzie pasły się pośród ziół wonnych
traw falujących jak odległe morze
jedna wielka gromada
i pastuch
znikał rankiem w kurzu gościńca
wyłaniał się z niego wieczorem
jakby wychodził z biblijnego obrazka
kart wyjścia i przyjścia codziennego
aż odszedł
jak czas
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Talarek Andrzej
Patrzę przez okno
Siedzę przy oknie i patrzę przed siebie.
Rozważam, na ile mogę, patrząc przez nie,
poznać tajemnice wszechświata.
Wiem już, że nie przeczytam opasłych tomów
o naturze rzeczy
czy matematycznych podstaw filozofii przyrody,
ani nie podążę gwiezdnymi drogami.
Czy zresztą takie podróże są sposobem
na poznanie wszystkiego?
Zawsze spotkać można przydrożnego głupka,
który nie wie i pytaniem zburzy spokój filozofa.
Wolę popatrzeć na moje cztery śliwy,
zbierające się do wiosny w przeczuciu nowego,
na trawę, która zielenią zasnuwa przeczucie końca,
na księżyc, nocną gwiazdę, z którą jestem zaprzyjaźniony.
Co wieczora szepce mi tajemnice kosmosu,
łagodnie, bez szlochu supernowych,
a śliwy, gdy Bóg da urodzaj, wesprą mnie
w rozumieniu najtajniejszego.
Bo czyż jest większa tajemnica od tajemnicy dni,
w których na spółkę z Bogiem hoduję życie,
nawet tak małe, jak życie śliwy? I kiedy mam
pełne dłonie dojrzałych nagród, oczekując nagrody?
Tu, gdzie smutek miesza się z radością,
tworząc upojny napój każdego dnia,
patrzę przez okno i wiem.
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Talarek Andrzej
Pieśń o fałszywym przyjacielu
Ty, uśmiechnięty, ty, łagodny w mowie,
wysłuchujący po ostatnie słowo
i z dobrą radą na me trudne sprawy:
chociaż wątpiłem, wierzyłem na nowo.
Choć niepewności czarny duch się wkradał
między twe słowa a moje i spadał
cienia obłokiem na moje obawy,
wciąż mimo tego piłem twoje zdrowie.
Mój przyjacielu, którego zalety
umysłu znałem, sam dziś nie wiem czemu
nie byłem ciekaw twojej moralności,
jakby intelekt dawał ją każdemu,
jakby ci cnota przyrodzoną była,
a tyś jest świnia na kłamstwie utyła.
I jakby oszustw dziś nie było dość ci,
nowe stosujesz do życia podniety
Pieprz się w swym świecie, niedługo twojego,
czas na niekorzyść twą płynie, a słowa
wywloką sprawy, zapisane czyny,
niegodne funkcji, któreś był piastował.
I choć ogromna budowla za tobą,
rzucą jedynie, wypieprzaj, Bóg z tobą.
Wysiądziesz wreszcie z wielkiej limuzyny,
znajdziesz, żeś mały i nie wart niczego.
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Talarek Andrzej
Płoty
pokrzywione oddzielają ludzi od dróg
mogliby odejść
dają im bezpieczeństwo niepodróżowania
w swojej znanej czasoprzestrzeni
ukształtowanej dłonią i słowem
oddzielają zwierzęta od wolności
jasnego słońca tylko kawałek przynależy
każdemu ugorowi za wierzbowym płotem
murem z kamieni ziemi krzykiem
eleganckie i klecone z byle czego
ubrane w mundury straży i zielone liśćmi
krzyczące głośnikami i mruczące kotem
unoszone pod niebo ptakami zabetonowane
służą jednemu bogu mordują wolność bycia
każdego dnia zabierają kawałek czasu
by go umieścić za kratą sztachet
ukarać za przemijanie
w drodze
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Talarek Andrzej
Po dwu stronach Rzeki
Do chrztu, gęsiego, chłopy i baby,
kuzynkę Jaśkę nieśliśmy w becie,
po spiętych krypach przez płytką Rabę,
pół wieku temu, w gorącym lecie.
Rzeka błyszczała, chłopy śpiewały,
łodzie się chwiały, Jaśka płakała,
w mojej pamięci, choć byłem mały,
arkadia wtedy polska została.
Już dwie dekady, jak szliśmy mostem
za Jaśki trumną. Raba szumiała
wspomnienia budząc. Wszystko dziś proste:
my teraz wielcy a Raba mała.
Tylko że ona była i będzie,
a my pójdziemy przez jakieś rzeki
do tego, co jest zawsze i wszędzie,
i nie wrócimy tu już na wieki.
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Talarek Andrzej
Poezja
"Powszedniego chleba słów daj nam
i stań przy nas, i rozkaż-bić się!
a umarłych w wieczności rozpostrzyj
jak chorągwie podarte na wichrze"
Często zjawiasz się jak noc majowa
są poeci którym to wystarczy
ja chcę czegoś ponad piękne słowa
w gębę walnąć zasłonić się tarczą
kiedy zdanie zaczynam od nowa
nie bądź dziewką która daje dupy
za kęs sławy Bądź jak mleczna krowa
co śmietanę daje w smrodzie kupy
twe kobiety niech pachną jaśminem
ale trud twój niech śmierdzi i boli
jak ojczyna której jestem synem
bez niej żebrak w słów zdechnę niewoli
ty podobno nie masz być współczesna
lecz jungowsko freudowsko nachalna
a mnie marzy się zdrowa i chłopska
w prawdy słowach i gestach moralna
dla mnie śpiewać masz ojców patriotyzm
zamiast mało wartych egzystencji
w twoich wersach czasem bagnet na broń
staw bo wolność jest twoją esencją
z prawej Leśmian a z lewej Broniewski
a ty wal między oczy lub nogi
a gdy wygrasz Horacego pieśni
o ojczyźnie nuć ludziom ubogim