Piękne słowa i obrazy

   
Collins's Farm, North End, Hampstead, London
John Linnell (1792–1882)
Museum of London

Malarz angielski.
Swoją reputację i fortunę zdobył jako modny portrecista, ale był oddany malarstwu pejzażowemu.
Jego bogactwo pozwoliło mu patronować Williamowi Blake'owi, a niektóre z jego wczesnych pejzaży są dotknięte wizjonerską jakością mistrza i Samuela Palmera, który poślubił córkę Linnella w 1837 roku.
Początkowo Palmer uważał Linnella za „dobrego anioła z nieba” (on pomógł mu na początku swojej kariery), ale ich związek stał się napięty.
W 1846 r. Linnell praktycznie zrezygnował z portretowania, a po osiedleniu się w Redhill w 1851 r. większość jego dużej twórczości była poświęcona idyllicznym scenom w Surrey, nakręconym w bujnym i bardziej konwencjonalnym pasterskim idiomie niż jego wczesne prace.
Takie prace cieszyły się dużą popularnością, a on sam stał się niezwykle zamożny.
Mimo sukcesu odmówiono mu członkostwa w Akademii Królewskiej, co było odzwierciedleniem jego niepopularności wśród niektórych kolegów artystów (miał trudną, dość ekscentryczną osobowość, wyrażającą się w jego wierzeniach religijnych, które stawały się coraz bardziej podrzędnym kościołem, jak również w jego legalistycznych metodach prowadzenia działalności gospodarczej).
Źródło tekstu: The Oxford Dictionary of Art and Artists (Oxford University Press)

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Landscape, Evening
John Linnell (1792–1882)
Victoria and Albert Museum

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

Pijaństwo
Sina moja, sina
Poza miastem przestrzeni,
Jak czerwonego wina
Zachciało mi się jesieni.

Zachciało mi się ognistych buków,
Powojów, szałwii, sumaków,
Więdnących lasów, gdy pachną
Czerwono-zieloną tabaką.

I krzepkiego wiatru z chmurami
I karczmy z cynowym dzbanem
I przydrożnego pijaństwa
Z byle jakim kompanem.
Kazimierz Wierzyński

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
A Coming Storm
John Linnell (1792–1882)
Glasgow Museums Resource Centre (GMRC)

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Landscape, Driving Cattle
John Linnell (1792–1882)
Victoria and Albert Museum

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

Co serce czuje...
Spoglądam z okien pus­tej sy­pial­ni
w sa­motną twarz no­cy os­nutą mro­kiem
szu­kając Cię myślą wśród blas­ku gwiazd
i wodząc za Tobą stęsknionym wzro­kiem.

Z wiarą że znajdę... uwal­niam marze­nia
roz­pa­lam w so­bie is­kierkę nadziei
że jes­teś gdzieś blis­ko i myślisz o mnie
że smu­tek ust moich Twój uśmiech po­wieli.

Spra­wiłeś że oczy ra­dością się skrzą
łas­kocząc ser­duszko słowa­mi pie­szczo­ty
że za­miast wyb­ro­nić miłość przed Tobą
tym większej na­bieram na nią ocho­ty.

By wtu­lić się w słowa wier­szem pi­sane
i każdą strofę z osob­na... całować
wierząc że czer­wień na us­tach to pieczęć
że żad­nej li­ter­ki nie wol­no zmar­no­wać.

Póki więc piszesz ja będę... czy­tać.
Cza­sem wzrok tęskny na gwiaz­dy skieruję
i sa­ma też tworząc wier­sz o uczu­ciach
wiedząc ze czy­tasz...nie pożałuję...

że pisząc o swej skry­wanej miłości
wier­szem... to wszys­tko co ser­ce czu­je
wierząc że Two­je... równie sa­mot­ne
tak jak ja Ciebie... mnie pot­rze­buje.

Spoglądam wciąż tam gdzie noc królu­je
błądzę myśla­mi szu­kając... Ciebie
gdzie gwiaz­dy kusząc swoim uro­kiem
blas­kiem swym tworzą lam­piony na niebie...
agniecha1383

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Landscape
John Linnell (1792–1882)
Government Art Collection

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Autumn Woods
John Linnell (1792–1882)
The Fitzwilliam Museum

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

Jutro
  By­wają dni
w których trud­no o uśmiech...
ale znajdź siły i uśmie­chnij się
choć przez chwilę
po­mi­mo wszys­tko

By­wają dni
w których moc­niej niż kiedy­kol­wiek budzi się tęskno­ta
za tym, co było, za kimś kto od­szedł
ale nie myśl o tym zbyt długo
wspom­nij i żyj po pros­tu da­lej

By­wają dni
w których prag­niesz spo­ko­ju większe­go niż zaz­wyczaj
wte­dy spójrz w gwiaz­dy,
one jak nikt in­ny
pot­ra­fią słuchać me­lo­dii mil­cze­nia

By­wają dni
w których czu­jesz się wy­pa­lo­ny
niewar­ty miłości i szczęścia
ale proszę - nig­dy nie daj sobą zawładnąć
ty­mi złymi myśla­mi.

Te wszys­tkie dni się zdarzają
tak po pros­tu
i tak po pros­tu prze­miną
więc proszę - nie przej­muj się ni­mi
żyj, ciesz się
póki jeszcze jest nadzieja

na lep­sze jut­ro
Malva1987

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Hampstead Heath
John Linnell (1792-1882)
Galeria Sztuki w Manchesterze

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Harves Home, Sunset: The Last Load
John Linnell (1792-1882)
Tate

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

Czas życia
Już się życie gorące ku zmierzchowi skłania,
To młodość - miłości pora,
Krótki czas dzieli wino od dni winobrania,
Świt od wieczora.

Spraw, iżby kwietnej woni z dniem każdym przybyło
Śród roztańczonej fali,
Kochaj nadzieję, dumę, wysiłek – więc miłość –

To cię ocali.

Ileż już serc w pochodzie uszło nieustannym
Tam, gdzie wieczna samotność,
Nie wiedząc, co to znaczy miód i wiatr poranny
W chwilę ulotną.

Ileż tam istot ludzkich, drzewu są podobne,
Kiedy usycha,
One nie smakowały życia, kiedy zdobne
I w krzyk, i w cichość.

Nie rozsiały po świecie istnień swych, jak złota,
Choć miały pełne ręce,
Teraz zasnęły smutne, a wieczna tęsknota
Tam, i nic więcej.

Ty żyj i twe pragnienia rozrzuć niezliczone
W dreszczu ekstazy,
Kochaj, chętny miłościom, niechaj z ciebie one
Czerpią jak z wazy.

Gorycz upojeń dzikich z życiem toczy bój,
Spraw, by, co martwe, ożyło,
Niech na twych ustach śpiewa niby pszczeli rój
Radość i miłość.

A potem patrz bez żalu, jak zdradza cię wszystko
Śnione w marzeniach,
Rzucając serce twe, jak na urągowisko,
Gdzieś w stronę cienia.
Paul Valéry
przełożyła Jadwiga Dackiewicz

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
A River Landscape, Sunset
John Linnell (1792–1882)
Yale Center for British Art

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Evening, Bayswater
John Linnell (1792–1882)
Yale Center for British Art

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

Jutrzenka
Zaplątanie ponure,
Co za sen mi służyło,
W blasku omdlewa chmurę,
Różaną i zawiłą.
Duszy zdzieram zasłony,
Ufnością uskrzydlony:
Pierwszy hejnał odwagi!
Przez wydmy krocząc białe,
Stawiam stopy wspaniałe
W ślady mojej rozwagi.

Chwała! uśpione jeszcze
Wy, bliźniaczym uśmiechem,
Czułe podobieństw dreszcze,
Słów błyskające echem!
Jak pszczoły w brzęku płoszę,
I zbiorę całe kosze,
Na szczebel wielokrotny
Drabiny mojej złotej,
Dygocący z ochoty,
Już stawiam sandał lotny!

Zorzy poblask przez grzbiety,

Alfons Mucha
Które nagle dygocą!
Już ocknione kobiety
W przeciąganiach się złocą;
Ta ziewa, lśniąca w cieniu;
Po łyskliwym grzebieniu
Palcami burzy włosy,
A tamta, snowi bliska,
Splotem ospale błyska,
Plotąc jego pogłosy.

Zbudzone wpół, gdy dnieje,
Wy to, w nocy drzemiące,
Władczynie dnia? Ideje,
Tak z nudów schlebiające?
- Mądre, mówią, niezłomne,
Wieczyste i przytomne,
Nie ustąpimy kroku!
We wnętrzu, prządki ciemne,
Pajęczyce tajemne,
Wokoło, w twoim mroku!

Czyż nie będziesz z radości
Pijany, widząc, jak płynie
Tysiąc słońc wspaniałości
Po jedwabnej tkaninie?
Oglądaj, co się stanie:
Ponad skryte otchłanie
W napięte przez nas nici,
Sieć misterna, osnowa:
W niej natura odnowa,
Naga, w dygot się chwyci.

Zdzieram przędzę domysłów
W postrzępione powrósła,
Stąpam przez knieję zmysłów,
Łowiąc śpiewne me gusła.
Bycie! O, kręgu ucha,
Wszystkość okolna ducha
Trwa u krańca pragnienia...
Słucha w dygocie siebie,
Ma warga się kolebie,
Drga w chwianiu jego cienia.

Cieniste to winnice,
Trafów kolebki czyste!
By ujrzały źrenice
Obrazy wiekuiste...
Zlatuje liście polne,
Źródło oku powolne
Wabi wątłym szelestem...
Moszczem wszystko i miazgą,
Skąd chciwą piję wargą
Ów owoc, którym jestem.

Nie zatrwożą mnie ciernie,
Dobre srogie ocknienie!
Porywaczki misterne
Snują podmuch i cienie:
Gdy kto świata wydzierca,
Rana pośrodku serca
Dla grabieżcy jest celem,
I ta głęboka rana
Upewnia go, zadana,
Iż jest ujarzmicielem.

Zbliżam się ku przeźroczy
Niedostrzegalnej toni,
Widzą Nadzieję oczy,
Jak ku tafli się kłoni.
Krtań potok pruje czasu,
Wzmaga falę z atłasu,
Co drga nad krtanie wszelkie...
I pod nurtu powłoką
Czuje otchłań głęboką,
Z stóp strącając kropelkę.
Paul Valéry
przełożył Stefan Napierski

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
The River Kennet, near Newbury
John Linnell (1792–1882)
The Fitzwilliam Museum

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
L'allegro, 'Many a youth and many a maid, dancing in the chequered shade'
John Linnell (1792–1882)
Harris Museum & Art Gallery

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

Rozmowa
Pan śpiewak, świat widzi ponuro:
Wciąż tylko o stosach i grobach;
Pan wiesza, poddaje torturom,
Głos pana to wieczna żałoba,
Że trwają - pan za złe ma murom,
A mnie się to życie podoba!

- Proszę pani, ja życie lubię
W jego prawdzie i w jego złudzie;
Ale człowiek dąży ku zgubie,
Wiedzieć o tym nie chcą ludzie.

- Właśnie, ludzie. Niech pan pomyśli
Starczy im prawdziwych przepaści,
A najgorsze - jeszcze się przyśni;
W cierpieniu - wszyscy są właśni.
Pan mówi, że życie to czyściec,
A oni pragnęliby baśni.

- Proszę pani, przecież to robię.
Opowiadam baśnie, choć smutne -
Kim by był niepojęty człowiek
Bez braci Grimm prawdy okrutnej?

- Właśnie, prawda. O co pan pyta?
Obcy panu brak wątpliwości.
To pan śpiewa, co pan przeczytał:
Po prostu świat w książkę uprościł.
Pan gra, kiedy wszechświat zazgrzyta.
Pan przeczy człowieczej miłości!

- Proszę pani, cierpieć się staram.
Starczy spytać żony i dzieci.
Kocham. Miłość - księga stara,
Którą warto Bogu polecić.

- Właśnie, Bóg. Pan Boga nie lubi,
Ale mówi, że wciąż Go szuka.
W pańskich trwogach można się zgubić.
Pojąć sztukę pańską to sztuka
Pan publicznie z losem się czubi:
Jaka z tego dla nas nauka?

- Proszę pani, proszę nie czekać
Na nauki, tezy i wnioski -
Jestem egzemplarz człowieka,
A to znaczy - diabli, czyśćcowy i boski.
Jacek Kaczmarski

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Driving Sheep, Surrey
John Linnell (1792–1882)
Russell-Cotes Art Gallery & Museum

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
Travellers at Sunset
John Linnell (1792–1882)
Worcester College, University of Oxford

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

Powrót
Ścichł wrzask szczęk i śpiew
Z ust wypluwam lepki piach
Przez bezludny step
Wieje zimny wiatr
Tu i ówdzie strzęp
Lub stopy ślad
Przysypany

Dokąd teraz pójdę kiedy nie istnieją już narody
Zapomniany przez anioły porzucony w środku drogi
Nie ma w kogo wierzyć nie ma kochać nienawidzić kogo
I nie dbają o mnie światy martwy zmierzch nad moją drogą
Gdzie mój ongiś raj
Chcę wrócić tam
Jak najprościej

- Szukasz raju!
Szukasz raju!
Na rozstajach wypatrując śladu gór?!
Szukasz raju!
Szukasz raju!
Opasuje ziemię tropów twoich sznur...

Sam też mogę żyć
Żyć dopiero mogę sam
Niepokorna myśl
Zyska wolny kształt
Tu i ówdzie błysk
Lub słowa ślad
Odkrywany

Wszystkie drogi teraz moje kiedy wiem jak dojść do zgody
Żadna burza cisza susza nie zakłóci mojej drogi
Nie horyzont coraz nowy nowa wciąż fatamorgana
Ale obraz świata sponad szczytu duszy oglądany

Tam dziś wspiąłem się
Znalazłem raj
Raj bez granic

- Jesteś w raju
Jesteś w raju
Żaden tłum nie dotarł nigdy na twój szczyt
Jesteś w raju
Jesteś w raju
Gdzie spokojny słyszysz krwi i myśli rytm...

- Jestem w raju
Jestem w raju
Żaden tłum nie dotarł nigdy na mój szczyt
Jestem w raju
Jestem w raju
Gdzie spokojny słyszę krwi i myśli rytm...
Jacek Kaczmarski

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz

   
The Sheep Drive
John Linnell (1792–1882)
Birmingham Museums Trust
https://artuk.org/discover/artists/linne...n-17921882

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 145 gości