Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Rymkiewicz Jarosław Marek
Epitafium dla Rzymu
Przybyszu, który Rzymu szukasz w owym Rzymie
I nie znajdujesz w Rzymie żadnej z rzeczy Rzymu,
Patrz. Kolumna złamana i w pałacach kroki
Pokoleń. Tylko wiatry i popiół, i imię.
Ten jest Rzym. Gwiazda może w tych ruinach błądzi
I błyska, jak błyskała i miastu, i światu,
Bo miasto świat zdobyło, a świat zdobył miasto
I wszystko w proch upadło, by znowu czas rządził.
O chwilo, o przemiano. W tym Rzymie ukryty
Inny Rzym wciąż kiełkuje, wolny i podbity.
Wszystko ku zmianie pędzi. Tylko Tyber śpiewa
I płynie tam, gdzie morze swe delfiny pasie:
To, co w czasie stać miało, Czas kruszy i zwiewa,
To, co przepływa w czasie, będzie trwało w Czasie.
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Rymkiewicz Jarosław Marek
Ktos spiewa piesn Schuberta
Ktoś śpiewa pieśń Schuberta daleko za lasem
Daleko za istnienia daleko za czasem
Daleko śpiewa pieśń Schuberta gdzie nie ma nikogo
Wędrowiec do nicości idzie leśna droga
Obok kwitną stokrotki ale całkiem żywe
Weź do mogiły tamta kwitnącą pokrzywę
Weź ta gałaskę rdestu i te trzy stożki
Nie szukaj jest ta nie ma innej dróżki
Wędrowiec do nicości do ciemnego boru
Jeszcze pachną laki na krańcach wieczoru
Jeszcze rdest biało kwitnie słońce się zapada
Tam w przesiece wędrowiec na kamieniu siada
Obok ciebie w ciemności one beda żyły
Te mogilne pokrzywy cud twojej mogiły
Stokrotki fiołeczki dziewczęce piosenki
Weź wszystko ze sobą weź do martwej ręki
Wędrowiec idzie z kijem jaka długa droga
Nie ma na niej nikogo nie ma na niej Boga
Jeszcze kwitną jesienne półżywe derenie
Każdy listek ma swoje osobne milczenie.
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Rymkiewicz Jarosław Marek
Ojczyzna jest w potrzebie
Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy
Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy
Polska – mówią – i owszem to nawet rzecz miła
Ale wprzód niech przeprosi tych których skrzywdziła
Polska – mówią – wspaniale lecz trzeba po trochu
Ją ucywilizować – niech klęczy na grochu
Niech zmądrzeje niech zmieni swoje obyczaje
Bo z tymi moherami to się żyć nie daje
I znowu są dwie Polski – są jej dwa oblicza
Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza
Polska go nie pytała czy ma chęć umierać
A on wiedział – że tego nie wolno wybierać
Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy
Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie
I ta druga – ta którą wiozą na lawecie
Ta w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana
Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana
Powiedzą że to patos – tu trzeba patosu
Ja tu mówię o sprawie odwiecznego losu
Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie
I nikt na to pytanie za nas nie odpowie
To co nas podzieliło – to się już nie sklei
Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei
Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu
Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!
Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo?
O to nas teraz pyta to spalone ciało
I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie
Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Rymkiewicz Jarosław Marek
Piekna mlynarka
Piękna młynarka karmi dziecko pod leszczyna
W tej pieśni jest kobieta- w innej jest dziewczyną
Muzyka jest ze śmierci-- o piosenki mile
Orzechy na leszczynie wszystkie są przegniłe
Biała pierś się wydycha z czerwonej zawiązki
A obok płynie strumyk- tajemniczo wąski
Moja pieśń jest zrobiona ze śmierci i z płaczu
I właśnie tyle znaczy ile łzy tu znaczą
I właśnie tylko znaczą-- łzy pieśni niewinne
Nim pieśń wyniosła z czasu w jakieś czasy inne
Muzyka jest ze śmierci i do śmierci wzywa
Jeśli piszesz muzykę to zrób ja nieżywa
To ją zrób połumarłą jak baśń w ciemnym lesie
Tam gdzie piękna młynarka nagie dziecko niesie
Gdzie piosenkę Schuberta śpiewają krasnale
Jeśli tego nie umiesz to jej nie rób wcale
Gdzie Schuberta śpiewają za istnienia ściana
I łzy płyną te które gdzie indziej przelano
Gdzie Schuberta wynoszą z tutejszego czasu
Powoli powolutku jak baśń z głębi lasu
Młynarka leży w lesie umarła i blada
Czarna zmora istnienia na jej piersi siada
Obok dziecko się bawi w rumiankach w pokrzywach
A ona mu śpiewa bo juz jest nieżywa
Powoli powolutku tak jak się umiera
Baśń tańczy na paluszkach walca lub ländnera
Leszczyno o leszczyno liście masz czerwone
A obok płynie strumyk w tajemniczą stronę
Pomiędzy zimne piersi wspina się pokrzywa
Miłość jest jak muzyka i do śmierci wzywa
Powoli powolutku śmierć nas w baśń zamienia
Ciemny orszak miłości ciemniejszy istnienia
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Rybałko Alicja
Nasze babcie
Nasze babcie rozmawiają pewnie ze sobą
po niebiesku.
Może ucinają pogawędki
pod drzewem dobrego i złego.
Kiwają dobrodusznie głowami
nad znikomością swych wnuków,
gdy ci uparcie nie biorą jej pod uwagę.
Niełatwo się z wami rozstać, mileńkie.
Postójcie jeszcze pod drzewem.
W swoich szeptach, w szmerach sukni brązowych.
Z wami jest nam bezpieczniej.
Tam w dole.
Pomiędzy dobrem i złem
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Rusałka19
Czemu wciąż
Czemu wciąż, każdy z nas, czemu wciąż
Się oddala, dzień po dniu, od starych lat?
Czy w pogoni za pieniądzem stracił radość dawnych dni,
Czy też pragnie, by od innych lepszym być?
Mija czas, wszystkim nam, mija czas,
Tak wrastamy z dnia na dzień w ten nowy kraj.
Dzieci nasze tu wyrosną, kto nauczy mówić je?
Czy zrozumie wnuczek dziadka, któż to wie?
Podaj dłoń, jestem tu, podaj dłoń!
Popatrz na mnie, przyjmij kwiat, uśmiechnij się!
Niech niechęci mur nie dzieli mnie i Ciebie, wszystkich nas,
Otwórz serce, już zbratania nadszedł czas.
Podaj dłoń, przy mnie stój, podaj dłoń!
Drodzy moi, nadszedł czas przełamać się!
Wspólny język nas połączył, mnie i Ciebie, wszystkich nas,
Nie pozwólmy, by te więzy zniszczył czas!
Liczba postów: 54.106
Liczba wątków: 2.120
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Rusałka19
Domek
Chciałabym mieć kiedyś mały domek,
Wśród kwiatów złotych, w ciepłej ciszy.
I dużo, dużo róż czerwonych,
I cień przyjazny starej gruszy.
W ogrodzie moim bym postawiła
Stolik, dwa krzesła wśród zieleni,
By móc się wtopić w zapach trawy,
W ich źdźbła soczyste, wiatru tchnienie.
Wokoło brzmiałby cichy koncert
Grających trzmieli, śpiewu ptaków,
I patrzyłabym spod sennych powiek,
Jak moje Szczęście śpi wśród kwiatów.