23-07-2012, 13:54
Chciałbym się z wami podzielić ciekawą historią i zapytać co wy o tym myślicie Nie wiem czy dobrze to umieściłem, jeśli nie to prosiłbym o dobre usytuowanie tego tematu.
W moich okolicach krążą swego rodzaju straszne opowieści dotyczące dziwnego stwora, który miał się pokazywać ludziom w okolicy. Na poczatku traktowałem to z przymróżeniem oka, ale potem zaczęło się opowiadanie tego samego zjawiska przez różne nieznające się nawzajem osoby, przez co zaczęło mnie to interesować...
Mianowicie, wiele lat temu (około 40) mój wujek, który mieszkał z rodzicami i rodzeństwem w bardzo małej wsi został wysłany przez mojego dziadka na pole by sprawdził coś tam. Poszedł tam z psami. Kiedy już wracał z lasu wyszło mu na drogę pewne stworzenie. Opisał je później jak coś na kształt człowieka, tylko takie wielkie i całe owłosione (zawsze się śmiałem że widział wtedy yeti). Psy zaczęły piszczeć mu pod nogami i chować się za niego że o mało co ten się nie wywrócił. Wujek zaczął cofać się w stronę domu, a to szło za nim cały czas w tej samej odległości. Kiedy doszedł do skrzyżowania dróg, odwrócił się i biegł czym prędzej do domu nie zaglądając za siebie. Tak bardzo się bał. Wpadł do domu i nie mógł ze strachu oddychać. Mój dziadek postanowił pójść tam z innymi wujkami zobaczyć ślady, lecz nie było ich. Na ziemi widać było ślady tylko wujka i psów. Niestety nie zdążyłem porozmawiać na ten temat z wujkiem gdyż byłem za mały, a teraz już nie żyje tak samo jak dziadkowie. Zawsze traktowaliśmy tę historię jak rodzinną legendę, jednak...
Około 7 lat temu, mój brat remontował wraz ze swoją firmą kościół w pobliskiej miejscowości. Jadąc do pracy zatrzymał się po drodze by podrzucić znajomego pana. Jadąc drogą ten zaczął opowiadać o takim samym stworze którego miał widzieć tydzień wcześniej jadąc tędy rowerem. Dodam że droga prowadzi przez las. Człowiek ten nie znał tej opowieści ani mojego wujka. jak brat mi to powiedział zacząłem się zastanawiać nad tym... no ale dalej patrzyłem na wszystko z przymróżeniem oka.
Trzy lata temu pojechałem do pracy za granicę. Konkretnie do Niemiec. Pracowałem z pewną panią, która pochodziła z moich stron, choć nigdy jej nie spotkałem, gdyż jako młoda dziewczyna przeprowadziła się na południe Polski. Przy pracy zaczęliśmy opowiadać sobie straszne historie. Jakież było moje zdziwienie kiedy opowiedziała mi o swoim bracie, który spotkał pewnego razy spacerując na łące, jak on to nazwał DIABŁA. Opis pasował doskonale do poprzednich. Ale mieliśmy schizę jak opowiedziałem jej znane mi przypadki...
Ciekawe czy coś w tym jest, ja myślę że ... chyba nie wiem;P
Pozdrawiam
W moich okolicach krążą swego rodzaju straszne opowieści dotyczące dziwnego stwora, który miał się pokazywać ludziom w okolicy. Na poczatku traktowałem to z przymróżeniem oka, ale potem zaczęło się opowiadanie tego samego zjawiska przez różne nieznające się nawzajem osoby, przez co zaczęło mnie to interesować...
Mianowicie, wiele lat temu (około 40) mój wujek, który mieszkał z rodzicami i rodzeństwem w bardzo małej wsi został wysłany przez mojego dziadka na pole by sprawdził coś tam. Poszedł tam z psami. Kiedy już wracał z lasu wyszło mu na drogę pewne stworzenie. Opisał je później jak coś na kształt człowieka, tylko takie wielkie i całe owłosione (zawsze się śmiałem że widział wtedy yeti). Psy zaczęły piszczeć mu pod nogami i chować się za niego że o mało co ten się nie wywrócił. Wujek zaczął cofać się w stronę domu, a to szło za nim cały czas w tej samej odległości. Kiedy doszedł do skrzyżowania dróg, odwrócił się i biegł czym prędzej do domu nie zaglądając za siebie. Tak bardzo się bał. Wpadł do domu i nie mógł ze strachu oddychać. Mój dziadek postanowił pójść tam z innymi wujkami zobaczyć ślady, lecz nie było ich. Na ziemi widać było ślady tylko wujka i psów. Niestety nie zdążyłem porozmawiać na ten temat z wujkiem gdyż byłem za mały, a teraz już nie żyje tak samo jak dziadkowie. Zawsze traktowaliśmy tę historię jak rodzinną legendę, jednak...
Około 7 lat temu, mój brat remontował wraz ze swoją firmą kościół w pobliskiej miejscowości. Jadąc do pracy zatrzymał się po drodze by podrzucić znajomego pana. Jadąc drogą ten zaczął opowiadać o takim samym stworze którego miał widzieć tydzień wcześniej jadąc tędy rowerem. Dodam że droga prowadzi przez las. Człowiek ten nie znał tej opowieści ani mojego wujka. jak brat mi to powiedział zacząłem się zastanawiać nad tym... no ale dalej patrzyłem na wszystko z przymróżeniem oka.
Trzy lata temu pojechałem do pracy za granicę. Konkretnie do Niemiec. Pracowałem z pewną panią, która pochodziła z moich stron, choć nigdy jej nie spotkałem, gdyż jako młoda dziewczyna przeprowadziła się na południe Polski. Przy pracy zaczęliśmy opowiadać sobie straszne historie. Jakież było moje zdziwienie kiedy opowiedziała mi o swoim bracie, który spotkał pewnego razy spacerując na łące, jak on to nazwał DIABŁA. Opis pasował doskonale do poprzednich. Ale mieliśmy schizę jak opowiedziałem jej znane mi przypadki...
Ciekawe czy coś w tym jest, ja myślę że ... chyba nie wiem;P
Pozdrawiam