Coś dla ducha i ku pokrzepieniu serc

Sanctus
Święty, święty, święty - blask kłujący oczy
Święta, święta, święta - ziemia, co nas nosi

Święty kurz na drodze
Święty kij przy nodze
Święte krople potu
Święty kamień w polu
Przysiądź na nim, panie
Święty płomyk rosy
Święte wędrowanie

Święty chleb - chleba łamanie
Święta sól - solą witanie
Święta cisza, święty śpiew

Znojny łomot prawych serc
Słupy oczu zapatrzonych
Bicie powiek zadziwionych
Święty ruch i drobne stopy
Święta, święta, święta - ziemia, co nas nosi

Słońce i ludny niebieski zwierzyniec
Baran, Lew, Skorpion i Ryby sferyczne
Droga Mleczna, Obłok Magellana
Meteory, Gwiazda Przedporanna
Saturn i Saturna dziwów wieniec
Trzy pierścienie i księżyców dziewięć
Neptun, Pluton, Uran, Mars, Merkury, Jowisz

Święty chleb - chleba łamanie
Święta sól - solą witanie
Święta cisza, święty śpiew
Znojny łomot prawych serc
Słupy oczu zapatrzonych
Bicie powiek zadziwionych
Święty ruch i drobne stopy
Święta, święta, święta - Ziemio co nas nosisz
<!-- m --><a class="postlink" href="http://aneczkaa16.wrzuta.pl/audio/7mIrqjBNoSR/sdm_-_sanctus">http://aneczkaa16.wrzuta.pl/audio/7mIrq ... _-_sanctus</a><!-- m -->
Odpowiedz

Cytat dnia:
Przyjdź do mnie, gdy nie będę miał już niczego, aby ci dać…A wtedy otrzymasz najwięcej…
Seneka Młodszy

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcR-qJK5vl5HQC01CaLfl6J...8smhpl3drO]

II
Seneka pozdrawia swego Lucyliusza.
Z tego,co mi piszesz,i z tego co sam słysze.nabieram co do ciebie dobrej nadziei:nie miotasz się tu i tam i nie zakłócasz swojej sposobności zmianami miejsca pobytu.Niestatecznego to ducha oznaka takie miotanie się.Bo za najpierwszy dowod umysłu zrównoważnego poczytuje mozność spokojnego trwania na jednym miejscu i obcowania z samym sobą.Bacz nastepnie i na to ,by czytanie wielu pisarzy i wszystkiego rodzaju książek otakże nie pociągnęl za sobą jakiejś chwiejnośći albo niestałości:trzeba się zajmować umysłami godnymi zaufania i z nich czerpać dla siebie pokarm,jeśli pragniesz przyswoić sobie coś takiego ,co by trwale utrzymywalo się w twej duszy.Kto wszędzie przebywa,ten nigdzie nie przebywa.Ludziom,którzy spędzaja życie na podróżowaniu ,przypada w udziałe to ,iż zawierają co niemiara związków gościnności,nie mają natomiast zadnych związków przyjaźni .Nieuniknienie spotyka to również i tych ,którzy nie garną sie bliżej do żadnego wybitnego umysłu,lecz szybko i pospiesznie przemykają sie obok wszystkich .Strawa,ktora natychmiast po spożyciu jest wydalana,nie przynosi pożytku ani nie bywa przyswajana przez organizm:nic nie niszczy zdrowia tak bardzo,jak częsta odmiana środków leczniczych :nie zabliźnia sie rana na której wyprobowuje sie różne leki:Bo nie masz nic aż tak pożytecznego ,by przynosiło korzyść mimochodem .Nadmiar książek zaś powoduje roztargnienie skoro tedy nie jestes w stanie przeczytać ich tylu,ile mógłbyś mieć,dosyć jest mieć tyle,ile przeczytasz<<Lecz-mówisz na to-pragnę zaglądać raz do tej księgi,a drugi raz do tamtej>>.Wybrednego to żolądka właściwośći-kosztować wielu rzeczy;jeśli zaś sa one niepodobne do siebie czy przeciwne sobie ,nie pożywiają go,ale zanieczyszczają.Zawsze więc czytaj pisarzy uznanych,a jeśli kiedykolwiek zechce ci sie zwrócic ku innym,znowu wracaj potem do pierwszych.Każdego dnia przysposabiaj sobie cos niecoś srodków pomocnych na wypadek zubożenia ,coś niecoś na wypadek czyjejś smierci.,nie mniej jej na wypadek innych nieszczęść.A gdy juz przeczytasz wiele ,wybierz jedno ,co byś danego dnia mógł strawić.Również i ja tak postępuję:z wielu rzeczy,którem przeczytał,przyswajam tylko coś niecoś.Na dzień dzisiejszy na przykład przypada to ,co znalazłem u Epikura(mam zwyczaj bowiem zapuszczać sie i do cudzego obozu-nie jako zbieg,lecz jako wywiadowca)<<Szacowna to rzecz-powiada on -pogodne ubóstwo>>.Zaiste,nie jest to ubóstwo,jeśli pozostaje pogodne!Doświadcza ubóstwa nie ten,kto ma nie wiele,lecz ten,który pożąda więcej.Bo i cóż mu zalezy na tym ,ile pieniędzy ma w swej kasie ,ile zboża zlożył do spichrzów,ile trzody huduje ile gotowizny wypożycza na procent,jeżeli wciąż czyha na cudze,jeśli oblicza nie to ,co już zdobył,lecz to ,co jeszcze zdobyc musi?<<Jakaż więć jest miara bogactwa?>>-pytasz.Pierwsz-mieć to,co jest niezbedne:nastepna-mieć to ,co jest wystarczające
Bądź zdrów!
Seneka Młodszy
Odpowiedz

Bądź jak góra

" Damian zawsze uważał się za najsłabsze ogniwo całej struktury jego znajomych. To właściwie oni pracowali na jego potęgę i autorytet, nie dostrzegał nigdy tego, jak wiele sam osiągnął. Zawsze się przekreślał, ni potrafił uwierzyć w siebie i był nękany przez wiele złych rzeczy. Widział więcej niż inni, widział anioły. Bał się ich, bo były to upadłe anioły, demony, wysłannicy z głębin piekła. Nigdy nie zobaczył czystego anioła.

Pewnego razu Damian będąc w górach usiadł sam na łące. Oglądał, podziwiał piękno szczytów górskich. Gdy tak adorował szczyty wokół siebie, usłyszał głos, wołający: "Bądź jak ta góra!"

Rozejrzał się dookoła, ale nic nie zobaczył. Mruknął tylko pod nosem "Nie rozumiem..."

Po chwili usłyszał jeszcze wyraźniej ten sam głos krzyczący: "Żaden człowiek nie ruszy tej góry choćby nawet bardzo chciał. A gdy zechce ją zburzyć, staną inni ludzie w jej obronie. Bądź jak ta góra, nie daj się tknąć!"

Damian wciąż nie wiedział o co chodzi. Szedł więc dalej wzdłuż szlaku. Idąc kopał kamyk po ścieżce, nagle ujrzał coś dziwnego.

Przeniósł się w jednej chwili do świata, rozdzielonego na dwie części. Stał po środku. Z lewej swojej strony zobaczył ciemność, która pochłaniała wszystko, jedynie jej własna armia potrafiła z niej wyjść. Wielki i potężny demon w czarnej zbroi, z zakrwawionym mieczem wyłonił się z ciemności i próbował uderzyć Damiana. Jednak z prawej Jego strony biła wielka światłość, która sprawiała wrażenie bardzo ciepłej. Mimo iż jej blask był potężny, nie oślepiał, a wręcz przeciwnie, Damian widział o wiele więcej niż mógłby się spodziewać.

Ze światłości wybiegł mały anioł z twarzą dziecka. Był naprawdę lichy w porównaniu z demonem ciemności. Uśmiechnął się do Damiana i powiedział: "Teraz powiedz, którą stronę wybierasz?". Damian spojrzał na demona ciemności i zorientował się, że jego miecz wcale nie jest skierowany w stronę Damiana, a w stronę światłości. Przestał się bać, zaczął się zastanawiać. "O co chodzi?" - myślał cały czas. Nagle ze światłości odezwał się ciepły głos mówiący: "toczę teraz walkę o Ciebie z ciemnością". Ceną jest Twoja dusza, Twoje życie. Jej los, wynik tej walki zależy teraz od Ciebie. Powiedz, po czyjej staniesz stronie? Nie możesz cały czas stać na środku!". Damian już wiedział o co chodzi. "Odrzucam całe zło, cały syf przeszłości, ciskam nim jak kamykiem w niezmąconą taflę wody, by poruszyć siebie i świat!"

Ta zmiana poruszyła Damiana, stanął po stronie jasności, która rozświetliła nagle ciemność. Teraz jednak światłość stała się zbyt jasna, oślepiając na chwilę Damiana. Po krótkiej chwili Damian otworzył oczy, spojrzał w prawo... Nie było już jasności, było jezioro, na którego tafli rozchodziły się kręgi falując i poruszając delikatnie powierzchnią wody w jeziorku. Damian usiadł, podziwiał piękno szczytów gór wokół niego. Ta adorację przeszkodził mu wyraźny głos, krzyczący: "Bądź jak ta góra! Wybrałeś swoje miejsce, trwaj w nim!"

A fundamentem góry zawsze jest modlitwa i wiara. Im mocniejsze i głębsze, tym stabilniejsza góra. Ty też bądź jak góra, życzę Ci tego z całego serca!

Wojciech"
Odpowiedz

Obraz
Bogu wdzięczna za to piękno,
które kroczy w majestacie,
zapomnianą ścieżką leśną,
dotykając każdy krzaczek.

Zaczepiając drzew korony
jak najlepszy malarz Boży,
w pracy swojej niestrudzony
ciągle w ruchu....goniec hoży.

Rozdzielając barw paletę
muska w trawie kwiatów głowy,
głaszcze lekko piórka ptasie
ŚWIAT JEST TAKI KOLOROWY!!!

Parę kropli deszczu rzuci
na spragnione dżdżu stworzenia
wodę na kamieniach wzburzy
Słońcem światło rozprzestrzenia.

Wierzba moczy swe warkocze,
zadumana ciszą w stawie,
Obok chóry żab rechoczą,
świerszcz melodię gra swą w trawie.

Nagle rozległ się śmiech dziecka
cały szczęściem przepełniony
niczym polnych kwiatów dzwonki
rosą nieba przepełnionych.

Słońce promieniami swymi,
swój mecenat nań roztacza
Godnie, prosto dąży na przód
z drogi swojej już nie zbacza.

Ech powoli bieg już kończy
coraz dłuższe kładzie cienie
jeszcze widać głowę jego
jeszcze z rzadka drżą promienie.

Naraz weszła nocka mroczna
wszystko kornie schyla głowy
otoczyła las ciemnością
świat do snu już jest gotowy....

Aniela Zachaczewska


Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

Cytat dnia
Człowiek dla człowieka winien być rzeczą świętą.
— Seneka Młodszy

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcQTk8ktP9RRqqW9wjOKx9Z...sIU4XhGojl]

III
Seneka pozdrawia swego Lucyliusza.
Listy ,co miały być mi doręczone ,powierzyles jak piszesz,swojemu przyjacielowi;a dalej przestrzegasz mnie,abym nie mówił mu wszystkiego,co dotyczy twojej osoby,ponieważ i ty sam nie zwykłeś tego .Tak tedy w jednym liscie raz nazywasz go przyjacielem,a drugi raz mu tego odmówiłeś .Otóż,jeśli powyższego charakterystycznego słowa użyłeś w znaczeniu ogólnym i nazwałeś tamtego przyjaciela tak jak wszystkich ubiegających się o urząd kandydatów nazywamy <<prawymi mężami>>,ja napotkanych przypadkowo ludzi,jeżeli nie znamy ich imion,tytułujemy <<panami>>-to niech tak będzie.Lecz jeżeli uważasz kogoś za swego przyjaciela,a nie ufasz mu tak jak samemu sobie,to bardzo mylisz się i nie rozumiesz należycie istoty prawdziwej przyjaźni,Zaprawdę omawiaj z przyjacielem wszystko,lecz wprzódy zastanów się nad nim samym.Po zawarciu przyjaźni trzeba ufac,przed jej zawarciem trzeba się dobrze namyślić.Odwracają,zaiste,wszelki porzadek i wprowadzają miedzy powinności zamieszanie ci,którzy wbrew wskazaniom Teofrasta namyslaja się ,gdy już pokochali,a nie kochają więcej ,gdy się namyślili.Długo się zastanawiaj,czy możesz dopuścić kogoś do swojej przyjaźni. Gdy zas uznasz to za właściwe,przyjm go z całą serdecznością i rozmawiaj z nim tak swobodnie ,jak z samym sobą.A w każdym razie żyj tak,byś nie miał do zwierzania nic takiego ,z czego bys nie mógł zwierzyć się nawet wrogowi.Że jednak zdarzają się pewne sprawy,które zwykło się uważać za tajemnice,przeto z przyjacielem właśnie dziel wszystkie swoje troski i wszystkie swe zmysły.Jeśli uznasz go za wiernego ,będziesz tak postępował.Niektórzy bowiem nauczyli niewierności już przez to ,że się jej lękają ,I oni to podejrzliwością swa stworzyli podstawę do zdrady.Jakaż jest przyczyna ,dla której wstrzymuje się przed przyjacielem z pewnymi słowami?Jaka jest przyczyna ,dla której nie czuję się z nim tak ,jak sam ze sobą?Niektórzy ludziom przypadkowo napotkanym opowiadają to ,co powierzać należy jedynie przyjaciołom,i wyładowują do pierwszych lepszych uszu,wszystko ,co ciąży na sercu.Inni przeciwnie:boja się zwierzać nawet najdroższym osobom i gdyby mogli niedowierzali by też sobie.Chowając wszelka tajemnice jeszcze głebiej.Otóż nie trzeba czynic ni tego ni tamtego.Jedno i drugie bowiem-ufac wszystkim i nie ufac nikomu-jest błędne.Atoli pierwszy błąd nazwałbym szlachetniejszym,drugi zapewniającym większe bezpieczeństwo.W tych okolicznościach odrzuć jednych i drugich :zarówno tych ,którzy zawsze sa w ruchu jak i tych ,którzy stale zachowują spokój.Albowiem owo znajdywanie uciechy w ruchliwości nie jest jeszcze działalnością ,lecz harcami podnieconego ducha;to zaś osadzanie wszelkiego ruchu jako czegoś uciążliwego nie jest jeszcze spokojem,lecz słabością i przejawem lenistwa. Trzeba przeto wziąć pod uwagę słowa ,którem przeczytał u Pomponiusza:Niektórzy schronili się do swoich kryjówek tak głęboko,że wszystko ,co jest jawne ,wydaje im się niespokojne>>.Powinno sie to przeplatać ze sobą :i zachowujący spokój powinien działać,i działający powinien mieć chwile spokojne.Zasięgnij co do tego rady od natury .Ona Ci powie,ze stworzyła tak dzień jak i noc.
Bądź zdrów!
Odpowiedz

Chwyć dzień dzisiejszy
Chwyć dzień dzisiejszy
w obie swe dłonie
jak kolorowego na łące motyla.
Złap uśmiech i radość
miłość i szczęście
aby nie umknęła Ci żadna chwila.

Życie jest krótkie
tak szybko przemija
i nic już nam nie zostaje
więc ciesz się podwójnie
z dnia dzisiejszego
niech wszystko w pamięci Ci pozostaje.

Monika Wojdyła


Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

[Obrazek: dfgdfhfghrthrt.JPG]

CZAS

... przechodzi obok nas,
tylko on zna gorycz miłości
i dzieli się z nami swoją radością.

Czas ... goi wszystkie rany
chociaż ból przenikł
w każdy por skóry.

Czas ... fortuna uśmiechu
oferuje owoc rozkoszy ...
każdemu

... kto często napojony oceanem łez
umie wytrwać w swojej podróży.

Czas ... dar wielkiej łaski
twój sojusznik
usypia warstwy twojej pamięci

... dzięki niemu
rozpoznajesz i rozumiesz
cel własnego bytu.
autor: Wieslawa
Odpowiedz

Odwiedzaj swoje wspomnienia,
Uszyj dla niech płócienne pokrowce.
Odsłoń okna i otwórz powietrze.
Bądź dla nich serdeczny i nigdy
nie daj im poznać po sobie.
To są twoje wspomnienia.
Myśl o tym, kiedy płyniesz
w sargassowym morzu pamięci
i trawa morska zarasta ci usta.
To są twoje wspomnienia, których
nie zapomnisz aż do końca życia.

autor: Adam Zagajewski

Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

Kłamstwo
Najsłodszego mnie kłamstwa uczysz, moja duszo,
W miękkiej trawie naprzeciw mnie siedząc nad wodą.
Uczysz mnie zmyślać wiosnę wiecznie złotą, młodą,
A słowa twoje w uśmiech moje usta kuszą.

Uczysz złudy, by można kiedyś znieść, co muszą
Znieść wszyscy, gdy nadejdzie chwila...Lecz z pogodą,
Z uśmiechem jak tancerze, co swój taniec wiodą
Ku końcowi wśród kwiatów murawy, pod gruszą.

Przyjdzie jesień i chmury szare, przyjdzie zima,
Starość, przed którą stopa nie umknie pielgrzyma,
Wiatr będzie liście strącać i gałęzie łamać:

A my w przedziwnej zmowie, patrząc sobie w oczy,
Uśmiechać się łagodnie będziem do uroczej
Wiosny, którą wciąż jeszcze będziem kłamać... kłamać...


Leopold Staff

Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

Cytat dnia:
Najgorsze w nieszczęściu jest strach przed czymś, kiedy już niczego się nie oczekuje.
— Seneka Młodszy


[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcQAeKLtLXabsVvoH9cWHes...tSkoErfHIA]
IV
Seneka pozdrawia swego Lucyliusza
Trwaj dalej przy tym ,cos rozpoczął,a w miare możliwości spiesz się ,byś tym dłużej mógł cieszyć się udoskonalonego juz i zrównoważonego umysłu.Co prawda,cieszyć się także i wtedy ,gdy go dopiero doskonalisz oraz wtedy gdy doprowadzasz go do równowagi.Inaczej jednak wygląda taka uciecha,której doznaje się na widok umysłu swego oczyszczonego juz z wszelkich skaz tudzież jaśniejącego blaskiem.Pamiętasz pewnie ,jaką radość odczuwałeś wtedy ,gdy zdjąwszy togę chłopięcą wdziałeś na się męską i zostałeś odprowadzony na forum.Spodziewaj się radości jeszcze większej ,kiedy pozbędziesz się rozumu chłopięcego i kiedy w poczet mężów wpisze ciebie filozofia.Do tego czasu bowiem utrzymuje się w nas już nie tylko chłopięcość,lecz-co gorsza-dziecięca wprost płochość.Zbyt zgubne doprawdy jest dla nas to,iż odznaczając sie powagą starców zachowujemy wady chłopców ;i nie tylko chłopców ,lecz małych dzieci :tamci boja się wszystkiego ,co lekkomyślne ,te wszystkiego ,co nieprawdziwe ,a my jednego i drugiego.Zrób krok dalej :pojmiesz ,iz pewnych rzeczy należy bac się mniej właśnie dlatego ,że przysparzają wiele strachu .Żadne nieszczeście nie jest ciężkie ,jeśli spotyka nas jako ostatnie.Oto zbliża się do Ciebie śmierć:gdyby mogła pozostać z toba,należałoby się jej lękać lecz ona nieuchronnie albo nie dojdzie do ciebie ,albo też cię opuści.<<Trudno-mowisz -skłonić umysł do lekceważenia zycia>>.Czy nie wiesz ,z jak błahych powodów rodzi się lekceważenie?Oto jeden powiesił się na sznurze przed drzwiami ukochanej,drugi rzucił się z dachu ,by nie słyszeć więcej złorzeczeń swego pana:trzeci rozpruł sobie brzuch nożem,aby nie zawrócono go z ucieczki.Czy nie myślisz,ze i męstwo potrafi dokonać tego ,czego dokonywa nazbyt wielki strach?Spokojne życie nie może przypaść w udziale nikomu ,kto zanadto troszczy się o jego przedłużenie kto długowieczność swą liczy pomiędzy wielkie dobra.Rozmyślaj o tym każdego dnia,iżbyś z całym spokojem ducha mógł porzucić życie ,którego wielu czepia się i trzyma tak samo,jak chwytają się cierni i kolców ci,co zostali porwani przez bystra rzekę.Bardzo wielu nieszczęśliwcow waha się pomiędzy lękiem przed śmiercią i udrękami zycia:i życ nie chcą i umrzeć nie umieją.Uprzyjemniaj wiec sobie życie przez wyzbycie się wszelkich trosk o nie .Żadna rzecz pożyteczna nie cieszy swego właściciela ,jeśli nie jest on duchowo przygotowany do jej utraty.Z drugiej strony utrata żadnej rzeczy nie jest mniej odczuwalna,jak postradanie jej,której zdobycie pragnąć już nie można.Dlatego też dodawaj sobie odwagi i hartuj się na wypadek tego,co zdarzyć się może nawet najpotężniejszym.Wyrok śmierci na Pompejusza wydany został przez sierotę i rzezańca,na Krassusa przez okrutnego i zuchwałego Parta.Gajus Cezar kazał Lapidusowi,aby nadstawił kark pod miecz trybuna Dekstrusa,a sam dał swój kark Cherei.Nikogo jeszcze los nie wzniósł tak wysoko,by nie zapowiadać mu tyle rzeczy groźnych,ile mu przepuścił.Nie dowierzaj wiec sposobności:w jednej chwili morze potrafi się wzburzyć.Statki bywają wchłaniane przez wodę tegoż samego dnia,którego pyszniły sie na niej,Uswiadom sobie ,że i rozbójnik i wróg mogą przyłożyć miecz do twego gardła.Choćby nawet nie było nikogo potężniejszego od ciebie,każdy niewolnik może swobodnie rozstrzygać o twoim ,zyciu lub śmierci .Powiadam tak:każdy ,kto mało ceni życie własne,jest panem życia twojego.Przypomnij sobie przykłady tych ,którzy zginęli wskutek zdrady domowników ,ulegając bądź jawnemu gwałtowi ,bądź podstępowi.a zrozumiesz ,iż od gniewu niewolników padło wcale nie mniej ludzi aniżeli od gniewu władców.Co cię obchodzi więc ,jak potężny jest ten,kogo się lękasz,skoro rzecz,o którą się lękasz,znajduje się w mocy każdego?Jeśli przypadkiem wpadniesz w ręce nieprzyjaciół,zwycięzca każe cię prowadzić na śmierć,to znaczy tam,dokąd przecież i tak dojdziesz.Dlaczegoż tedy zwodzisz sam siebie i teraz dopiero widzisz to ,czemu podlegałeś od dawna? Mówie ci:wiodą cię na śmierć juz od chwili ,gdyś się narodził.Takie oto i inne podobne rzeczy powinniśmy rozważać w mysli,jeśli chcemy spokojnie czekać owej ostatniej godziny ,lek przed którą wprowadza niepokój do wszystkich innych naszych godzin.
Lecz żeby już zakończyć niniejszy list,przyjm ode mnie pewna wypowiedź,która w dniu dzisiejszym sprawiła mi zadowolenie.Także i ją zapożyczyłem z cudzego ogródka.
Ubóstwo stosujące się do prawa natury jest w rzeczywistosci wielkim bogactwem>>A czy wiesz ,do czego owo prawo natury ogranicza nasze potrzeby?Do tego ,byśmy nie łaknęli ,nie byli spragnieni i nie ziębli.Żeby zaś zaspokoić głód i pragnienie,nie musimy obsiadywać znakomitych domów ani znosić przykrej pyszałkowatości, czy też czyjejś poniżajacej uprzejmości:nie musimy myszkować po morzach ani zaciągać się do służby wojskowej:to czego wymaga natura ,jest łatwe do zdobycia i zupełnie bliskie.Mozołu wymagają tylko rzeczy zbędne .One to niszczą nasze togi ,one to zmuszają nas do starzenie się w namiotach ,one gnają nas ku obcym wybrzeżom.Tym czasem wszystko ,co wystarcza,znajduje sie tuż pod ręką .Kto z ubóstwem zostaje w dobrej zgodzie ,jest bogaczem
Bądź zdrów!
Seneka Młodszy
Odpowiedz

Bajka o motylku
Kiedyś na bardzo wesołej zielonej łące mieszkał sobie taki mały motylek. Był innym motylkiem niż wszystkie inne motylki. Był wyjątkowym motylkiem, ponieważ miał imię. Ale Jego imię brzmiało tak, że właściwie nie brzmiało wcale, ponieważ nikt nie potrafił go wymówić. Niewielu z resztą znało jego brzmienie, a tym bardziej znaczenie. Na dodatek jego skrzydełka były kolorowe tak bardzo, że kiedy frunął promienie słoneczne padały pod takim kątem, iż odbijały się od niego z dwukrotną siłą.

Motylek był osamotnionym motylkiem. Nikt nie chciał się z nim zaprzyjaźnić, ponieważ nikt nie mógł na niego spoglądać, a tym bardziej po co przyjaźnić się z Motylkiem, który ma imię... A właściwie po co Motylkowi imię, którego nikt nie potrafi wymówić?!

Pewnego dnia nasz Motylek był bardzo smutny. Kiedy obudził się rano stwierdził, że musi coś ze sobą zrobić ponieważ nie może już tak dalej żyć. Postanowił więc polecieć do Słońca. Chciał mu bowiem powiedzieć, żeby na niego tak bardzo nie świeciło, bo nikt nie może na niego patrzeć.

Tak więc, wyruszył. Leciał, leciał i leciał. Po drodze spotkał wróbelka. Bardzo się zdziwił, gdy wróbelek się do niego odezwał.

- Witam Cię Motylku.
- Dzień dobry wróbelku –odpowiedział zaskoczony motylek.
- Dokąd lecisz? – zaszczebiotał ptak.
- Lecę do Słońca.
- A po co taki mały Motylek może lecieć do Słońca – spytał niewiele większy od Motylka wróbelek
- Frunę do Niego, aby mu powiedzieć, żeby tak bardzo nie świeciło, ponieważ na łące nikt nie może na mnie patrzeć- mam za bardzo kolorowe skrzydełka... – odpowiedział motylek nieco zasmucony.
- Nie możesz lecieć do słońca, motylku. Może stać Ci się krzywda. Ci, którzy lecieli do Słońca, nigdy już nie wrócili. Ale niewielu było takich którzy lecieli tam przed Czasem.
- Ach, wróbelku, leciałem już tak daleko - odpowiedział motylek, nie zważając na to , że właśnie przysiedli na średniej wysokości sośnie. – dlaczego miałbym wrócić – tu zrobił krótką chwilę, jakby czekając aż słowa wróbelka dotrą do jego małej główki – Ale Wróbelku, o jakim Czasie Ty mówisz...?
- Widzisz Motylku każdy z Nas, Ty, ja, mieszkańcy Twojej łąki, każde drzewo, kwiatek, nawet ta sosna, wszyscy mają swój własny Czas. Nikt nigdy nie wie, jak wiele go ma, dlatego niektórzy spieszą się ze wszystkim, z czym tylko mogą, aby w ciągu tego Czasu zrobić wszystko, co sobie postawili za cele...
- A co się dzieje, gdy ten Czas mija? – spytał zaciekawiony motylek.
- To wie tylko Słońce. Chmury mówią, że po Czasie idzie się do Słońca, a Chmury kiedy mówią, to nigdy nie kłamią. Tak samo jak Gwiazdy. Bo są to wysłannicy Nieba.
- Ahaaaa... - zamruczał nieco zagubiony Motylek.
- Dlatego właśnie – kontynuował Wróbelek – byłem bardzo zaciekawiony po co lecisz do Słońca, niewielu bowiem może rozmawiać z tymi co lecą do Niego.
- Do Niego...? – zapytał motylek, bardzo zaciekawionym tonem
- On jest w Niebie. A Słońce stoi u bram Nieba. Jest Jego strażnikiem. Nikt nigdy nie opowiadał Ci o Niebie Motylku... ?
- Nigdy nikt nie opowiadał mi niczego. Odkąd pamiętam byłem sam... – odpowiedział motylek i trochę posmutniał.
Tak właśnie Wróbelek opowiedział o Nieskończonej Dobroci, która mieszka w Niebie. Opowiedział o tym jak każdego dnia Słońce zachodzi i wschodzi. O tym, że Gwiazdy to takie malutkie światełka, które świecą za oknami Nieba. O Chmurach, które zdobią mieszkanie Nieskończonej Dobroci. I o tym, że każdy z Nas ma swoją własną Gwiazdę, którą otrzymujemy od Słońca, które ogląda nasz Czas spędzony tu . A potem wpuszcza nas przed tron Nieskończonej Dobroci. A Nieskończona Dobroć zapala naszą Gwiazdę, z którą mieszkamy za oknami Nieba....

Tak. Bóg jest nieskończenie dobry. Gwiazdy to nasi przyjaciele, chmury to aniołowie... We WSZYSTKIM można odnaleźć cząstkę Boga.

A co się stało z Motylkiem i Wróbelkiem? Ta część Bajki należy do Ciebie. Ja wiem, że oboje zaprzyjaźnili się i byli dla siebie Gwiazdami. Mieli swój Własny Wspólny Czas, który dzielili na dwoje, aż w końcu i Słońce zawołało ich przed Tron Nieskończonej Dobroci. Co dzień oglądało ich Wspólny Własny Czas i świeciło na skrzydełka Motylka, który dzięki małemu szaremu Wróblowi poznał swoje imię. Był po prostu Motylkiem. Zwykłym a zarazem niezwykłym. Motylkiem i motylkiem.

Tak i Nieskończona Dobroć zapaliła ich Gwiazdy, które świecą i mrugają na Naszym niebie. Tuż obok.

/z netu - autor mi nieznany/

Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

Być jak słońce muskać- promieniami smutne twarze
Być jak deszcz - zmywać smutki
Być jak wiatr - poruszać sobą najcichsze zakamarki duszy
Kochać bliźnich - to tak jakby oddać życie ... Innym..

Pewien człowiek znalazł kiedyś perłę. Nie był poławiaczem, a trafił na nią przesiewając dłonią złocisty piasek. Należałoby raczej powiedzieć, że to perła wybrała go sobie na tego, któremu pozwoliła się odnaleźć..
Dlaczego to zrobiła nie wiadomo, bo czy ktoś rozumie perły?
Trzeba jednak stwierdzić jedno: one bardzo rzadko zmieniają wybór, a ta perła wybrała swojego znalazcę i nie był on poławiaczem, istniało więc duże prawdopodobieństwo, że będzie mogła cieszyć go swym pięknem bardzo długo.
Zalśniła w słońcu, jakby na próbę, żeby sprawdzić jakie wywiera wrażenie. Człowiek był nią zachwycony, nigdy nie przypuszczał, że trafi na taki klejnot. Jej opalizująca delikatność nie przypominała niczego co widział do tej pory.
Jakiś inny człowiek przechodził nieopodal i zakrzyknął "dzień dobry". Znalazca nie odpowiedział, tylko obrzucił człowieka podejrzliwym spojrzeniem. "Na pewno chce mi odebrać moją perłę" - pomyślał, po czym zamknął w dłoni swój klejnot. Od tej pory żył w ciągłym strachu, że straci to, co tak nieoczekiwanym zrządzeniem losu uzyskał. Czujnie obserwował wszystkich . Nie chciał dopuścić do tego, by perła miała jakąkolwiek okazje wybrania sobie innego właściciela. Zajęty odpędzaniem intruzów przestał zwracać uwagę na jej piękno.
Nie zauważył, że stopniowo zaczęła tracić swój blask. Nadal jednak trwała przy nim w nadziei, że wzbudzi zachwyt choć raz jeszcze. Bo perły czerpią energię życiową z podziwu, jakim są darzone przez tych, którzy ich piękno potrafią docenić. Nieszczęsna perła, strzeżona dzień i noc przed wzrokiem ciekawskich, a i przez swego znalazcę już niedoceniana, straciła swój blask. Jej powierzchnia zmatowiała, potem ściemniała, aż zaczęły powstawać na niej rysy i pęknięcia. Wtedy ze smutkiem i bólem podjęła decyzję, że odejdzie od swego znalazcy. Nie dlatego jednak, że przestał o nią dbać, lecz dlatego, że nie potrafiła już wzbudzić w nim zachwytu. Tego dnia perła zagubiła się, tak samo nagle i niespodziewanie jak kiedyś się znalazła. Po paru godzinach była już tam, gdzie miała szansę odzyskać chociaż część dawnego blasku.
Tymczasem człowiek dopiero teraz zrozumiał swój błąd.
Rozpaczał długo po jej zniknięciu i choć codziennie chodził nad brzeg morza przesiewać dłonią piasek, to już nigdy jej nie zobaczył.
Zrozumiał i uczył od tamtej pory wszystkich, by nie popełnili nigdy takiego błędu jak on.

Gdy znajdziesz perłę, nie martw się, że inni na nią patrzą. To ty jesteś znalazcą, a „znalezione” perły bardzo rzadko zmieniają wybór. Dbaj o nią, a ona odwdzięczy ci się swoim blaskiem. Podziw innych niech będzie dla ciebie powodem do dumy, której nie zapomnij okazać. Perła, która wie, że jesteś z niej dumny będzie swym blaskiem przyćmiewała brylanty...

/znalezione w necie.../
Odpowiedz

Krystyno, od kilku lat jestem, podobnie jak Ty, zauroczona poezją Anny Zajączkowskiej. Jest ona taka prosta... ale zarazem ma w sobie tyle głębi...

Ich dwoje
Oczy w oczach zagubione,
Usta ustom na spotkanie,
Dłonie w dłoniach zaplecione
Na miłosne czarowanie.

Na spotkanie dwojga ludzi,
Na radosne dopełnienie,
By się pożądaniem budzić
I zasypiać serc marzeniem.

Ona jako brzoza biała,
On mocarnym nad nią dębem,
Zespoleni w jedno ciało,
Zatopieni w uczuć głębię.

Świt zagląda im w źrenice
Rozszerzone w rannej zorzy -
Nowy dzień na nowe życie -
Siła dębu, cichość brzozy.

Anna Zajączkowska
Odpowiedz

„ Znienacka przychodzi ...”
Znienacka przychodzi – nie wiesz skąd.
Otwiera przed Tobą serce – nie wyrzucaj w kąt.
Pozwól jej w swym sercu spokojnie dojrzewać.
A z czasem owoc uczucia będziemy zbierać...

Znienacka przychodzi – odmienia twe życie.
Serce swe uwolnij – a znów w nim rozkwitnie.
Inaczej spojrzysz na wszystko – co masz dokoła.
Zobaczysz swe szczęście – usłysz jak Cię woła...

Znienacka przychodzi – a gdy już zostanie.
Będzie trwać przy Tobie – nie chwilę lecz zawsze.
Przyniesie ukojenie – siłę w trudnych chwilach.
Taka właśnie jest miłość – kiedy jest prawdziwa...

Piotr Dolny
Odpowiedz

Cytat dnia
Jeśli coś wiesz, przyznaj, że wiesz. Gdy zaś czegoś nie wiesz, przyznaj, że nie wiesz. Oto prawdziwa wiedza.

Konfucjusz

chiński filozof i myśliciel

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcRlwrn_WMI2FhkXkM9I9_7...JPg99cwcqj]
Ulo
Echo
Ojciec i syn udali się na wycieczkę w góry.

Nagle syn potknął się i boleśnie upadł. Krzyknął:
– Auuu!

Ku swemu zdziwieniu usłyszał głos, który powtórzył jego krzyk:
— Auuu!

Zdziwiony chłopak zapytał:
— Kim jesteś?

Odpowiedź brzmiała:
— Kim jesteś?

Podirytowany młodzieniec krzyknął:
— Pokaż się!

Głos odpowiedział:
— Pokaż się!

Zdenerwowany chłopak krzyknął:
— Tchórz!

Głos odpowiedział:
— Tchórz!

Młodzieniec spojrzał na rozbawionego ojca i zapytał:
— O co chodzi?

Ojciec uśmiechnął się i powiedział:
— Synu, słuchaj uważnie.

Krzyknął:
— Jesteś mistrzem!

Głos odpowiedział:
— Jesteś mistrzem!

Ale chłopak dalej nie rozumiał, co się dzieje.

Potem ojciec zaczął tłumaczyć:
— Ludzie nazywają to echem, ale tak naprawdę to życie. Oddaje ci
z powrotem to, co mu dałeś.

Nasze życie jest odbiciem naszych działań.

Jeśli chcesz być bardziej kochanym, powinieneś dać od siebie miłość.

Jeśli chcesz, aby inni ludzie wokół Ciebie byli bardziej kompetentni,
zwiększ najpierw swoje kompetencje. Ta zależność odnosi się do
wszystkiego, znajdziesz ją w każdym aspekcie życia.

Życie zawsze odda Ci to, co Ty mu dałeś.
Odpowiedz

Talizman
Byli sobie pewnego razu królewicz i królewna, którzy przeżywali jeszcze miodowe miesiące.
Czuli się bezgranicznie szczęśliwi, niepokoiła ich tylko jedna myśl; czy zawsze będą tacy szczęśliwi jak obecnie.
Dlatego pragnęli mieć talizman, który by potrafił zabezpieczyć ich przed niesnaskami w małżeństwie.
Często słyszeli o człowieku, który mieszkał w lesie i był poważany przez wszystkich za swoją mądrość:
potrafił dać dobrą radę w każdym nieszczęściu i w każdej biedzie.
Królewicz i królewna udali się więc do niego i opowiedzieli, co im leżało na sercu.
Wysłuchawszy ich, mądry człowiek powiedział:
- Podróżujcie po wszystkich krajach świata i gdy spotkacie zgodne małżeństwo,
poproście, aby wam dali mały skrawek bielizny, jaką mają na sobie, i noście go zawsze przy sobie. To jest najlepszy sposób.
Królewicz z królewną wsiedli na konie i odjechali.
Wkrótce posłyszeli o pewnym rycerzu, który podobno miał wieść szczęśliwy żywot ze swą małżonką.
Udali się więc na zamek i zapytali ich sami, czy rzeczywiście byli tak radzi ze swego małżeństwa, jak głosiła fama.
- Tak jest - brzmiała odpowiedź. - Tylko jednego nam brak: nie mamy dzieci.
Tu więc nie można było znaleźć talizmanu i królewicz z królewną musieli pojechać dalej, aby znaleźć w pełni zadowolone małżeństwo.
Przybyli do miasta, w którym - jak słyszeli - mieszkał uczony człowiek żyjący ze swą żoną w największej harmonii i zadowoleniu.
Poszli do niego i zapytali podobnie jak poprzednio,czy istotnie jest tak szczęśliwy w swym małżeństwie, jak to ludzie opowiadają. - Tak, jestem szczęśliwy - odpowiedział mąż - moja żona i ja żyjemy z sobą doskonale, ale mamy za dużo dzieci, sprawiają nam one wiele zmartwień i kłopotów.
A więc tu nie można było znaleźć talizmanu i królewicz z królewną pojechali dalej po kraju,wypytując się wszędzie o zadowolone małżeństwa, ale nikt się nie zgłaszał.
Pewnego dnia, gdy jechali konno przez pola i łąki - zauważyli niedaleko od drogi pastucha,który radośnie przygrywał na fujarce.
W tej samej chwili podeszła do niego kobieta z dzieckiem na ręku, prowadząc małego chłopczyka.
Gdy pastuch ją zobaczył, wyszedł jej naprzeciw, przywitał się z nią serdecznie i wziął od matki małe dziecko, całował je i pieścił.
Pies pastucha podszedł do chłopca, lizał jego małą rączkę, szczekał i skakał z radości.
Tymczasem kobieta postawiła garnczek, który przyniosła, i powiedziała:
- Siadaj, stary, i jedz.
Mąż usiadł i zabrał się do jedzenia, ale pierwszy kęs dał małemu dziecku, drugi podzielił między chłopca i psa.
Królewicz i królewna wiedzieli i słyszeli to wszystko. Podeszli teraz bliżej i przemówili do nich:
- Wy jesteście chyba szczęśliwym i zadowolonym małżeństwem? Jesteśmy istotnie szczęśliwym małżeństwem - odpowiedział mąż.
- Dzięki Bogu! Żaden królewicz i królewna nie mogliby być szczęśliwsi od nas.
- W takim razie, posłuchajcie - powiedział królewicz - zróbcie nam przysługę,
której nie pożałujecie. Dajcie nam mały skrawek koszuli, którą macie na sobie.
Na te słowa pasterz i jego żona spojrzeli dziwnie po sobie; wreszcie mężczyzna powiedział:
- Bóg świadkiem, że z przyjemnością dalibyśmy wam nie tylko skrawek, ale nawet całą koszulę, gdybyśmy ją mieli, ale nie posiadamy na sobie ani jednej nitki.
I tak nic nie załatwiwszy królewicz z królewną musieli pojechać dalej. Znudziła im się wreszcie ta długa, bezcelowa włóczęga i wracali do domu.
Kiedy przejeżdżali koło chatki mądrego człowieka, czynili mu wymówki, że dał im taką złą radę.
Opowiedzieli mu wszystkie swoje przygody w podróży.
Wtedy ten mądry człowiek uśmiechnął się i powiedział:
- Czy rzeczywiście jechaliście na próżno? Czy nie przyjeżdżacie do domu bogatsi w doświadczenie?
- Owszem - odpowiedział królewicz - przekonałem się, że zadowolenie jest rzadkim dobrem na tej ziemi.
- A ja się nauczyłam - powiedziała królewna - że po to, by być zadowolonym, nie trzeba nic - tylko właśnie być zadowolonym.
Wtedy królewicz podał królewnie rękę, spojrzeli na siebie z niewymowną miłością, a mądry człowiek pobłogosławił ich i rzekł:
- Znaleźliście prawdziwy talizman w waszym sercu.
Strzeżcie go wiecznie, a nigdy duch niezadowolenia nie będzie miał nad wami władzy.
/z netu/

Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcQu1QXeZJ0cLUzx17ya21d...brj3WAOSxg]
Pewien chłopczyk patrząc w gwiazdy rozpłakał się rzewnie
...jedna z gwiazd spytała wtedy:
-maluszku,dlaczego płaczesz?
chłopczyk odparł:
-jesteś tak daleko...nigdy nie zdołam cię dotknąć...
odrzekła mu gwiazda:
-przyjacielu...gdyby nie było mnie w twoim sercu, nie mógłbyś mnie nawet dostrzec...
/John Magnolia/


Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

"Ludzie są jak wiatr (...). Jedni lekko przelecą przez życie i nic po nich nie zostanie, drudzy dmą jak wichry, więc zostają po nich serca złamane, jak drzewa po huraganie. A inni wieją jak trzeba. Tyle, żeby wszystko na czas mogło kwitnąć i owocować. I po tych zostaje piękno naszego świata ..."

Krystyna Siesicka


Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

Pytasz
Pytasz
dlaczego miłość płacze
dlaczego krzyżem
ogromnym jak życie
na naszych ramionach
boleśnie się kładzie
choć przecież o zgodę nie pytała wcale.

Dlaczego wyrasta codzienną tęsknotą
która chwilę każdą zamienia w cierpienie
która się wlecze wierniejsza od cienia
po wszystkich drogach i nawet nocą
zagląda do okna zbolałym księżycem
choć jest jego sensem
i tylko ona naprawdę coś znaczy
nie pytaj
po prostu
nie może być inaczej.

ks. Wacław Buryła


Pozdrawiam. Natka
Odpowiedz

Słońce zmęczone do domu kroczy,
w krainę snów zabiera dzień.
Wystarczy przecież zamknąć oczy,
aby w tym świecie znaleźć się.

Księżyc swym blaskiem niebo ozłoci
i ześle na nas błogi sen.
A my w tym śnie baśniowym,
czekać będziemy na nowy dzień
.
[Obrazek: pieknych_snow_1.jpg]
Odpowiedz

Wskazówki na życie
Dalaj Lama

1/ Weź pod uwagę, że wielka miłość i wielkie osiągnięcia zawierają w sobie wielkie ryzyko.
2/ Gdy coś tracisz, nie trać tej lekcji.
3/ Stosuj zasadę SSS:
- Szacunek dla siebie,
- Szacunek dla innych,
- Stuprocentowa odpowiedzialność za wszystkie swoje czyny.
4/ Pamiętaj, że nie otrzymanie tego co chcesz, jest czasami cudownym łutem szczęścia.
5/ Naucz się zasad, tak abyś wiedział jak je właściwie łamać.
6/ Nie pozwól, aby mała niezgoda zaburzyła wielką przyjaźń.
7/ Kiedy zdasz sobie sprawę, że popełniłeś błąd, natychmiast podejmij kroki, aby go naprawić.
8/ Spędzaj trochę czasu samotnie każdego dnia.
9/ Bądź otwarty na zmiany, ale nie porzucaj swoich wartości.
10/ Pamiętaj, że cisza jest czasami najlepszą odpowiedzią.
11/ Prowadź dobre, honorowe życie. Kiedy się zestarzejesz i będziesz je wspominał, przeżyjesz je z radością jeszcze raz.
12/ Atmosfera miłości w twoim domu jest podstawą twojego życia.
13/ Podczas kłótni z kochanymi osobami, zajmuj się tylko bieżącą sprawą. Nie przywołuj przeszłości.
14/ Dziel się swoją wiedzą. To sposób na osiągnięcie nieśmiertelności.
15/ Szanuj naszą planetę Ziemię.
16/ Raz w roku pojedź do miejsca, w którym jeszcze nie byłeś.
17/ Pamiętaj, że najlepsze partnerstwo to takie, w którym wasza wzajemna miłość przewyższa wasze wzajemne potrzeby.
18/ Oceniaj swój sukces poprzez to, z czego musiałeś zrezygnować, aby go osiągnąć.
19/ Podchodź do miłości i gotowania z beztroskim zaniedbaniem.
Odpowiedz

No ,Krystyno zdobyłaś moje serce :kiss3: Lol Rotfl Dzieki za te stronkę.!!! Teraz to mogę sobie spiewac do woli. Lol Lol
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.ewa.bicom.pl/okudzawa/russ13.htm">http://www.ewa.bicom.pl/okudzawa/russ13.htm</a><!-- m -->


Dla Ciebie w podziece jedna z moich osobistych piosenek. Lol Rotfl
<!-- m --><a class="postlink" href="http://youtu.be/bES8HUzalJU">http://youtu.be/bES8HUzalJU</a><!-- m -->
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości