Kiedy karty mówią na opak
#23

Co ty gadasz!? Nie mozesz się poddać i rzucać coś po pierwszej nieudanej próbie interpretacji, ja to już dawno wtedy powinienem wtedy nie brać kart... po to tu jesteśmy żeby się uczyć Buziak

Kiedyś słyszałem właśnie coś w tym stylu, iż nawet najgorsza karta jeśli otoczona jest dobrymi, traci swoje złowieszcze znaczenie i staje się drobną szpilką wbijającą się w tyłek :orcs-buttshake: słyszałem to na przykładzie Wieży - w otoczeniu fajnych kart ona nie nieszczy wszystkiego, lecz jedynie kruszy po brzegach. Mamy fajne ciastko (9puch) bardzo nam smakuje i cieszymy się nim (3 puch) ale no niestety kruszy się bardzo (Wieża)

Zawsze łączenie kart porównuje do zupy, mamy wiele smaków które dopiero jak złączymy to powstaje dobra zupa, lub gorsza, jak czegoś jest za dużo lub za mało... Twoje 2 puch i 3 puch są super słodkie a te 2 mieczy to taki kwasekOczko Jest fajnie i super, no ale dzieli was fizyczna niemożność częstych spotkań i tyle... nie możesz lekceważyć tylu dobrych kart wobec zaledwie 1 czy 2 gorszych... jak na razie smak wychodzi na plus, jest słodko Rotfl Mniam
Odpowiedz
#24

Margolciu, oczywiście własne odczucia są najważniejsze Pociesza Ok Mam jednak podejrzenie, że - uogólniając - z takimi sytuacjami i "psikusami" spotyka się większość tarocistów (i tych profesjonalnych, i amatorów). Różnica leży w tym, jak każdy do tego podejdzie - już w innym miejscu pisałam o sytuacji, jaka mnie spotkała: w której na pytanie, czy osoba X będzie wśród osób, z którymi miałam się spotkać pokazała się karta Śmierci. No po prostu na 100% nie będzie, jak to można inaczej zinterpretować :geek: No i jak się pojawiła, najpierw moje wewnętrzne niedowierzanie, a potem rozmyślania: co jest? Ponieważ wtedy kładłam talią Shadowscapes, na której na karcie Śmierci widnieje Feniks, moje wytłumaczenie jest takie - jaka talia, taka informacja Rotfl
To tylko najbardziej jaskrawy przykład... Oczko

Inna sprawa, że mi z kolei niewątpliwie można zarzucić, że za bardzo poznawczo patrzę na karty (potrzeba zrozumienia w określonej sytuacji), a za mało krytycznie/autokrytycznie na ogólną adekwatność samych kart do analizowanego problemu.

I z innej beczki - robiłaś sobie kiedykolwiek rozkład, jak wygląda Twoja współpraca z kartami Tarota/praca poprzez karty Tarota? Np. klasycznego celta - pewne ciekawe rzeczy mogłyby się pokazać, skoro masz wątpliwości, czy powinnaś w ogóle tym się zajmować - jak wygląda Twoje podświadome podejście do tematu? Jakie są blokady... Może coś się rozjaśni...? To tylko luźna sugestia...

Widzę, że ogólnie chcesz już zakończyć temat, więc się już nie mądrzę - i zamiast wyskakiwać z pudełka, to do niego wskakuję Uśmiech :happy-smileyinthebox:

No i życzę, żeby relacja rozwija się jak najbardziej kwitnąco!
Odpowiedz
#25

La stelle przestań wcale nie chciałam kończyc tematu, tylko mi tak trochę niezręcznie że wam truję tutaj i przynudzam Rotfl

Powiem Tobie że nigdy nie pomyślałam o zrobieniu celta na moje relacje z kartami a to jest na prawdę świetny pomysł! Na pewno go zrobię Ok

Co do tego feniksa.. to prawda, że charakter talii ma wpływ na interpretację rozkładu. Ja swojej karty Śmierci nie lubię, jest ponura. O wiele bardziej podoba mi się śmierć ukazana w talii, która posiada moja mama - tam jest narysowana tęcza Uśmiech
I szczerze? Też bym zinterpretowała że Jego nie będzie na tej imprezie hehe

Sławku ty to masz dar wyrażania myśli, wytłumaczenia..
Jestem pod wrażeniem, na prawdę! Uśmiech
Odpowiedz
#26

ehheheh Rotfl dobrze że zrozumiałaś moje wypociny, bo ja czasem sam nie wiem o co mi chodziło jak tak zagmatwanie coś napisze Głupek

Po drugie nie trujesz i nie przynudzasz Kwiatek to jest ważna dla Ciebie sprawa i fajnie jeśli możemy ci w jakiś sposób podpowiedzieć, wiem jak sam bardzo lubie jeśli mam z kim pogadać kiedy mam jakis kłopot... zresztą my Polacy lubimy pobawić się w fachowców i podpowiadaczy Rotfl

Pozdrawiam Buziak
Odpowiedz
#27

A ja zawsze wiem o co ci chodzi Uśmiech
Odpowiedz
#28

Ja również zaczełam się bawić kartami,ale erm..nie Tarota. Co dziwne wyszło mi to samo , co osobie która mi wrózyła. Powtarzałam to kilka razy i ciągle to samo.Jak na razie nic się nie dzieje. Sama już kart sobie raczej też stawiać nie będę. Mam totalny misz masz w głowie. :uoee:
Odpowiedz
#29

Margolo, z tym przekłamaniem kart jak sama wiesz to bywa róznie i można to na różne sposoby tłumaczyć, a tłumaczyć sobie i wyjaśniać można w nieskończoność.
- często się mówi - karty prawdę mówią, ale interpretator żle odczytuje, albo
- życzeniowy rozkład lub objawia lęki, obawy rozkładającej osoby
- brak skupienia w trakcie rozkładu, nie wejście w energię tematu
- albo to w ogóle do kitu ten cały Tarot

Wydaje mi sie, że interpretacja kart Tarota/jeśli faktycznie wierzymy w jego moc/ wymaga bardzo wiele pokory, cierpliwości i samozaparcia.
Zresztą uważam, że człowiek uczy się przez całe życie, i musi być wciąż gotowy, otwarty na nowe.
W momencie gdy mówi, ze ja tak uważam i już - to sygnał, że się zamknął na przyjmowanie, na dalszą naukę, właściwie dalszy rozwój.

Ja wielokrotnie mam takie sytuacje i odbieram je jako fakt, że przede mną wciąż długa droga aby czuć/wiedzieć, że - wreszcie dotarłam Hura

Nie zrażaj się, bo jeśli sięgnęłaś po Tarota to widocznie było Ci pisane to przeżyć, Tarot to nie tylko trafne interpretacje, ale poznanie siebie, a dla niektórych/nas/ możliwość aby to osiągnąć.
Trzymaj się i nie odpuszczaj Hejka
Odpowiedz
#30

Chciałam tylko powiedzieć, że ta 9 Buław i XIII Śmierć jednak się zrealizowały.
Zaznaczam że absolutnie nie kierowałam się nimi po prostu tak wyszło. Ja go zawojowałam ale niestety nie poczułam magnesu.. z mojej strony nie zaiskrzyło. Dzisiaj porozmawialiśmy od serca.
Fajny człowiek z niego, zrozumiał.. tylko ja się czuje kiepsko że odebrałam mu tę nadzieję.
Chyba już nigdy się nie zakocham Smutny
Odpowiedz
#31

Dzięki, że zweryfikowałaś Kwiatek
A miłość czasem potrafi zaskoczyć swoim niespodziewanym objawieniem się Oczko I tego Ci życzę Uśmiech
Odpowiedz
#32

Powiem inaczej: 9 Buław realizuje się jako moje bronienie się przed związkiem, natomiast ta XIII Śmierć dopiero przed nami. On nie pozwala mi odejść, bardzo się zaangażował.. Smutny
Karta Śmierci jest procesem rozciągniętym w czasie (nie to co 10 mieczy że wszystko się dzieje nagle), więc myślę że trzeba czasu aby on sam zrozumiał że to nie ma sensu.
Gorzej z moją silną wolą..
Odpowiedz
#33

ŚMIERĆ to śmierć i koniec...nie ma co kombinować...wcześniej czy póżniej uczucie umrze...choć w twoim wypadku,Margola, pewnie się nawet nie narodziło. A do tanga trzeba dwojga, jedna strona nie da rady kochać za dwoje.
Odpowiedz
#34

No dobrze, a jak ma się do tematu wyciągania rzekomo nieadekwatnych do sytuacji kart sprawa samego losowania kart. Chodzi mi o nienawiązanie mentalnego kontaktu z sytuacją, o którą pytamy, zbyt słaby sygnał do podświadomości. Według mnie problem nie leży w niewłaściwej interpretacji kart, tylko w wyciągnięciu nie tego, co potrzeba, a potem na siłę kombinowanie, jak dopasować wyciągnięte karty do sytuacji.
Interpretować karty lepiej lub gorzej każdy może się nauczyć, ale wyciągać karty- to jest w/g mnie punkt nie do przeskoczenia, jeśli nie złapiemy kontaktu z kartami. Po to chyba są te rytuały, czarne obrusy, świeczki, kadzidełka itp.
Co Wy na to?
MUśmiech
Odpowiedz
#35

rudalila napisał(a):ŚMIERĆ to śmierć i koniec...nie ma co kombinować...wcześniej czy póżniej uczucie umrze...
E tam, Rudalila, z każdą kartą można wiele kombinować.... - nawet nie tak dawno jedna z dziewczyn tu na forum zamieściła swój rozkład na związek, który ma się - wg jej słów - bardzo dobrze, a jednak wyszła tam po jednej ze stron karta Śmierci. To oczywiście tylko jeden z przykładów. Nie chciałabym nakręcać kolejnej dyskusji, ale przecież Śmierć w kartach na relacje nie zawsze jest przesłaniem: to już śmierć... koniec... nie ma co kombinować Oczko Tak, owszem: zwykle, zazwyczaj, w swoim najbardziej dosłownym sensie.... - tak bym to ujęła.

Ma_ewo, ja napiszę, jak po swojemu widzę tę kwestię. Zacznę chyba od tego, że wszelkie teoretyczne rozważania na temat Tarota i wróżb z kart siłą rzeczy ocierają się o temat - skąd przychodzi odpowiedź z kart. Czy to siła naszej podświadomości i w niej zawarte wszystkie odpowiedzi, a karty to tylko mówienie obrazami? Czy to wchodzenie w czyjąś energetykę - osoby, o którą pytamy...? Czy to sięganie do pewnego "zasobu", w którym zawiera się wiedza o tym co było/jest/będzie. Chyba każdy, kto na poważnie zajął się Tarotem, na własny użytek ma swoją indywidualną koncepcję, jakieś własne przeczucie, skąd idzie do niego odpowiedź.
Konsekwencją tego podejścia jest więc stwierdzenie, że z każdego poziomu mogą iść zakłócenia.

Co do koncepcji odpowiedniego kontaktu z kartami, ja widzę to w ten sposób: kiedyś przecież tylko osoba pytająca (nie tarocista) wyciągała dla siebie karty, nie znając ani ich wymowy, ani rozkładu, w jaki miały się ułożyć. Podobnie robiłam rozkłady, w których ja tasowałam, ktoś wyciągał; lub do mojego zrobionego rozkładu ktoś dociągał z talii dalsze karty - myślę, że gdyby to samo łapanie kontaktu z kartami było kluczem, najlepiej gdyby robiła to osoba najbardziej zaangażowana i rozumiejąca swoją pracę z kartami, czyli tylko tarocista.

Z mojego punktu widzenia ważna jest koncentracja na pytaniu - to tyle, ile świadomie można zrobić, aby rozkład był trafny. Cokolwiek temu ma sprzyjać, niech sobie będzie (sfera rytualna).

A przyczyn rozkładów, kiedy dziwne karty pchają się na stół, może być naprawdę wiele: podświadomość tarocisty (niechęć, strach, presja, blokady przed pytaniem o pewne rzeczy, blokady na pracę z kartami Tarota), podświadomość osoby, dla której kładziemy karty, podświadomość osoby, na którą stawiamy karty, ogólna energetyka miejsca, w którym rozkładamy karty, jakieś obciążenia na samej talii (jakieś poświęcone, tych bym się najbardziej wystrzegała), natura pytań (są sfery, w których energetyka jest tak "poplątana", że lepiej nawet o to nie pytać i tam nie wnikać) itd...
Nieraz po prostu się widzi, że nawet na różne pytania pchają się pod ręce same "określone karty", które nabierają swoistego, szczególnego znaczenia - obiektywnie widać, że jest jakiś problem, ale nie ma na to uniwersalnego wyjaśnienia dla każdego.

To takie wnioski z mojego doświadczenia... Shifty
Odpowiedz
#36

Dzięki, LeStelle za wyjaśnienia. Nie do końca to wszystko rozumiem...
Ale może warto by się zatem zastanowić z jakiego poziomu zadawać pytania, żeby było jak najmniej zakłóceń? Zapewne te wszystkie rytuały ( obrusy, świeczki itp) mają takie zadanie, wyciszony umysł... uspokojenie wibracji miejsca...A co z umysłem klienta, który wyciągał dawniej zawsze sam karty, wielokroć będąc w stanie dalekim od spokoju...albo te Cyganki wróżące na ruchliwej ulicy....
Wiem, że nic nie wiem, ech Bezradny
MUśmiech
Odpowiedz
#37

W moim odczuciu pierwszy krok to ograniczenie świadomego kreowania własnych odpowiedzi na daną kwestię, a druga sprawa to pewność tego, co się robi i co się chce uzyskać. Nie wyobrażam sobie swobodnej pracy z Tarotem, gdybym miała ciągle wątpić, czy wyciągam dobre karty - nikt mi nie da tej pewności.
Z drugiej strony wg mnie na każdym poziomie mogą pojawić się przeszkody, indywidualne. Czy można obrać strategię, która zapewni "bezusterkowe działanie"? Nie wiem, może można... Ja dla własnego użytku po prostu robię swoje, na potrzeby innych zawsze zaznaczam: pamiętaj, to tylko karty oraz moja interpretacja. Podchodź do tego z dystansem.

A jeszcze co do tej odpowiedzi rzuconej w biegu - sądzę, że czasem lepiej wyciągnąć karty bez zbytniej celebracji (zwłaszcza, jeśli problem jest emocjonalnie ciężki). Mam wrażenie, że im bardziej człowiek się "napina na rozkład", tym jest mniej naturalny w losowaniu kart. Paradoksalnie z tego też powodu nie lubię, jak osoba, dla której kładę karty, sama sobie je losuje. Kobiety potrafią być tak przejęte sytuacją, że z minutę myślą, jaka karta teraz.
Odpowiedz
#38

[quote="Le Stelle"] Nie wyobrażam sobie swobodnej pracy z Tarotem, gdybym miała ciągle wątpić, czy wyciągam dobre karty - nikt mi nie da tej pewności.

Ale tu nie chodzi o wątpienie, tylko o odpowiedź na pyt dlaczego karty czasem kłamią...

MUśmiech
Odpowiedz
#39

No niestety, wpływa na to wiele czynników, tak samo można drążyć, dlaczego karty w ogóle mówią prawdę?
Wiele czynników powiązanych jest z tym tematem, które rzadko świadomie możemy ocenić, zweryfikować, zmienić.
Odpowiedz
#40

Tak, LeStelle, ja wiem, tylko zastanawiają mnie pokrętne poszukiwania interpretacyjne i dopatrywanie się na siłę związku z sytuacją. A być może wówczas nastąpiło tzw zakłócenie i karty pokazały coś zupełnie nieadekwatnego...Jak rozpoznać taką sytuację, żeby nie namącić w głowie sobie lub komuś.
MUśmiech
Odpowiedz
#41

mysle, ze mozliwa jest sytuaccja, gdy karty sa nieadekwatne do sytuacji
np. osoba, ktora ciagnie karty ma juz gotowa odpowiedz w glowie, moze tez cos innego bardziej ja zaprzatac niz pytanie, na ktore ciagnie karty, mzoe tez nie byc skoncentrowana i wyjda karty, ktore "wymieszaly" pare problemow naraz

jak uniknac - jedna z moich glownych zasad: starac sie byc obiektywnym, ja po prostu staram sie nie myslec w tym momencie, poza koncentracja na osobie, pytaniu i czasie - byc takim "lustrem", a nie klisza, ktora juz jest gotowa do wywolania
Odpowiedz
#42

Napisałam kolejnego długiego posta, ale chyba już się wstrzymam z tym moim mądrzeniem się z mojej strony Oczko Jak dla mnie praca z kartami do dział tak skrajnie subiektywny, że szukanie jakichkolwiek uniwersalnych rad po prostu jest daremne. Ale być może ktoś jeszcze zabierze głos i coś ciekawego wyniknie... Ok
Odpowiedz
#43

rudalila napisał(a):ŚMIERĆ to śmierć i koniec...nie ma co kombinować...wcześniej czy póżniej uczucie umrze...choć w twoim wypadku,Margola, pewnie się nawet nie narodziło. A do tanga trzeba dwojga, jedna strona nie da rady kochać za dwoje.

troche sie spoznilam, jak widze, ale tak sie stalo ze dzisiaj odkrylam ten temat, po przeczytaniu pierwszego rozkladu, moja odpowiedz byla ze zakonczy sie przez kobiete, z powodu kobiety, kobieta zakonczy

i tu sie zgadzam z ruda w 100% smierc to smierc, ja tez tak widze karty, i tym samym oczywiscie smierc nie musi byc smiercia fizyczna, jednak podpisuje sie pod ruda, ze jest to koniec

nie rozumiem dlaczego interpretowana ta karta jest jako transformacja... mysle ze czasami boimy sie nazwac tego co jest i stad takie kombinowania, chociaz nie zaprzecze, ze moga byc osoby ktore w smierci widza zupelnie cos innego...
Odpowiedz
#44

Suna napisał(a):
rudalila napisał(a):ŚMIERĆ to śmierć i koniec...nie ma co kombinować...wcześniej czy póżniej uczucie umrze...choć w twoim wypadku,Margola, pewnie się nawet nie narodziło. A do tanga trzeba dwojga, jedna strona nie da rady kochać za dwoje.

troche sie spoznilam, jak widze, ale tak sie stalo ze dzisiaj odkrylam ten temat, po przeczytaniu pierwszego rozkladu, moja odpowiedz byla ze zakonczy sie przez kobiete, z powodu kobiety, kobieta zakonczy

i tu sie zgadzam z ruda w 100% smierc to smierc, ja tez tak widze karty, i tym samym oczywiscie smierc nie musi byc smiercia fizyczna, jednak podpisuje sie pod ruda, ze jest to koniec

nie rozumiem dlaczego interpretowana ta karta jest jako transformacja... mysle ze czasami boimy sie nazwac tego co jest i stad takie kombinowania, chociaz nie zaprzecze, ze moga byc osoby ktore w smierci widza zupelnie cos innego...

dlaczego transformacja ? bo oznacza dosłownie zmianę ... w przypadku kiedy XIII jest ostatnią kartą nie wiemy jaką zmianę .... chyba, że dociągnięta byłaby jeszcze jedna karta ...
może byc zmiana np. odczuwania danej sytuacji, nowe spojrzenie na związek ... itp.

przecież karta XIII porównywana jest do XIII Stacji w Drodze Krzyżowej Jezusa ...
Jezusa zdejmują z krzyża ... składają ciało w grocie ... a jednak Jezus zmartwychwstał !
dlatego jest to transformacja - przeobrażenie ....
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości