Najlepszą na tę okoliczność chyba z tego wiersza (?) czy motta ? jest ten stakańczyk ( soory nie mam czcionki rosyjskiej w programie ), który wypadało by napełnić smirnoffem i tę pozycję i wydarzenie zakropić, oblać solennie i radośnie.
Przeczytałam.
Artur napisał(a):Zdaję sobie sprawę z tego, że takie podejście do dywinacji tchnie pewną monotonią (tak z punktu widzenia postronnego obserwatora, jak i początkującego kartomanty), że nie jest efekciarskie. I jakkolwiek takim nie jest to jednak przynosi długofalowe korzyści i pozytywne skutki wszystkim.
Owszem, wszystkim ( o ile chcą czytać i się zapoznać lub przyswoić ).
Ja tak. Również mam b. pozytywny odbiór. Thx.
W wielu działach zgadzam się z Tobą od wstępu do końca z każdym zdaniem ( co do joty ).
Poszłam dalej. Za sugestią. I podejrzałam te stacje, by mieć jakieś odniesienia/ porównania na które się powołujesz. To co ujrzałam, wprowadziło mnie w osłupienie też.
Niektórzy nawet tasowali karty !! jakby realizator ze stoperem mierzył im czas na to ( jakoś tak nerwowo, piorunem ) .Drudzy z kolei jak by mieli wręcz ADHD ( a może podwójne nawet )zamiast skupienia na pytaniu, uwagi i opanowania- nadmierną pobudliwość.
Inna osoba ( prawie za każdym razem , sic !) na jedno pytanie - wykładała machinalnie wręcz : karta, po karcie, szast prast : całą talię kart ! To dopiero masakra.
No to ok. Skoro mamy taką lekką prezentowaną talię na warsztacie , postaram się dostosować do tej konwencji odwdzięczając Ci się za wkład - dedykacją z laurką:
Te rymy częstochowskie być może nieśliczne,
są wyrazami uznania , ale za to liczne.
I jeśli Cię to zadowoli,
puszczam perskie oczko do woli.