Zły wpływ tarota... czy tarot może zaszkodzić?
#67

ave napisał(a):Tu się mylisz! Uśmiech Rodzice mają ogródek od końca lat 70-tych po dzień dzisiejszy. Od ok 1990 roku jego kopanie na wiosnę i jesień należy do moich obowiązków. Nigdy do tej pracy nie zakładałem rękawic. Nawet nie przyszło mi to do głowy. Odciski biorą się od pracy, która wymaga siły w dłoniach. Mam tu na myśli inne prace - rabanie drewna, ale też i np. grę na gitarze (jestem gitarzystą, więc wiem o czym piszę).

Super Uśmiech Właśnie udało Ci się dowieść, a także uświadomić mi, jak odmienni jesteśmy my, ludzie Uśmiech Ja nie wykonam takiej operacji bez rękawic; podobnie wielu innych, nieprzyzwyczajonych do niej ludzie; nie wykonamy jej bez przykrych skutków ubocznych.

Przejdźmy do nurtującego nas zagadnienia. Chcesz poznać moje zdanie w temacie. To miłe, ale obawiam się, że niestety mocno utrudnione. Dlaczego? Otóż ja nie posiadam jednoznacznego zdania w tym temacie, zdania, które można by było przedstawić i stwierdzić 'takie właśnie jest moje stanowisko'. W zamian mam wiele pytań, wątpliwości, wariantów, przemyśleń i wniosków.

Jeszcze pięć lat temu stwierdzenie 'tarot to tylko narzędzie i o naszym bezpieczeństwie obcowania z nim decydujemy my sami' uznałbym zarówno za wyczerpujące jak i za prawdziwe. Dzisiaj wiem, że to uproszczenie. Równocześnie prawda i fałsz, za sprawą czego moje poczucie logiki pręży grzbiet i syczy ze złości. Dlaczego tak? Zacznę od porównań. Te stosowane przez nas zazwyczaj nawiązują do przedmiotów dnia codziennego, do noży czy łopat; podczas gdy o wiele adekwatniejsze byłoby porównać karty do przedmiotów ułatwiających wyznawcom różnorodnych religii odbywanie praktyk dewocyjnych; w naszych warunkach o wiele słuszniej jest zatem porównać karty do różańca, krucyfiksu czy religijnego obrazu. Jakkolwiek żadne z tych narzędzi nie jest obiektem kultu w istocie i w teologii, to jednak tam, gdzie teoria styka się z rzeczywistością wszystko przestaje być tak bardzo oczywiste jak mogłoby się wydawać. Przedmiot zostaje otoczony pewnym nimbem świętości, nadprzyrodzoności czy wręcz kultu. Czy taki szacunek, na wyrost, może stać się niebezpieczny dla osoby, która nim pała?

Tutaj wracamy do punktu wyjścia i naszego stwierdzenia 'tarot to tylko narzędzie i o naszym bezpieczeństwie obcowania z nim decydujemy my sami'. Czy będzie prawdziwe do określenia sytuacji? I tak i nie. Tak, albowiem to my decydujemy o tym jak chcemy traktować tak 'święty' przedmiot; nie, albowiem nasze podejście do przedmiotu determinuje także szereg czynników, na które nie mamy wpływu, w tym wychowanie, wykształcenie, cechy osobowości, ogólnie uwarunkowań wewnętrznych, które determinują nasz stosunek w sposób rozległy i kompleksowy. Dodajmy do tego także wpływ środowiska, pełen zestaw uwarunkowań zewnętrznych. Uzyskamy efekt opisany przez Zibiego, lub mocno zbliżony. Z ortodoksyjnego punktu widzenia wyznawcy dowolnej religii, z grupy znanych nam współcześnie, wykluczone jest stosowanie narzędzi nie pochodzących z nich samych a mogących służyć i służących dywinacji. Fakt posiadania takiego narzędzia, użytkowania go, doprowadzić musi, w którymś momencie do konfliktu wewnętrznego, także konfliktu sumienia. Czy taki konflikt będzie, może być, niebezpieczny? I znowu odpowiedź nie będzie jednoznaczna. Zależnie od wielu czynników zdarzenie takie może okazać się zarówno niebezpieczne, destabilizujące kompleksowo osobowość człowieka, jak i bezpieczne oraz pożądane.

Mój stosunek do tego zagadnienia, jak widzisz, idealnie oddaje postawa Tewjego 'mleczarza', wiesz, ta wyrażana słowami 'ale z drugiej strony'. Niewygodna jak diabli. Taka nieoczywista. Nie udzielająca ludziom odpowiedzi na wprost. Poszukująca Uśmiech
Odpowiedz
#68

To takie życiowe i prawdziwe, że brak nam jednoznaczności w rozumieniu tak wielu problemów. Tak już jest kiedy wchodzimy w sferę psychiki i ducha, czucia bardziej niż logiki. Doskonale to wyjaśniłeś Artur. Ok Myślę, że autorka wątku i wszyscy podczytujący temat ciekawscy dostali wyczerpującą odpowiedź.
Odpowiedz
#69

Kupilam sobie kiedys talię tarota żeby się uczyć ale boję sie ich. Naczytałam się różnych rzeczy że mogą być niebezpieczne.
Czy to prawda?
Odpowiedz
#70

boisz się - to nie dotykaj i sprzedaj je a będziesz spała spokojnie
naczytałaś się różnych dziwnych historii osób, które prawdopodobnie nieodpowiednio pracowały z kartami
a potem rozpisywały się, jakie to one groźne....

widocznie nie jesteś gotowa na pracę z Tarotem - do tego nie wolno się zmuszać bo np. nic Ci karty nie będą mówiły
a każdy Twój ruch w ich stronę, będzie podszyty strachem i obawami, będziesz wyczekiwać najgorszego
aż nabawisz się nerwicy ... i dołączysz do tych osób, co twierdzą, że karty Tarota to samo zło, bo przecież wcześniej byłaś zdrowa ...

Życzę wszelkiej pomyślności Uśmiech
Odpowiedz
#71

jak czujesz, ze sie boisz kart, to je odloz, oddaj, sprzedaj, spal, widocznie jeszcze nie nadszedl czas, byc moze nigdy nie nadejdzie, a byc moze kiedys nadejdzie, na dzisiaj one nie sa dla ciebie

to jest tak jakbys miala przejsc przez autostrade, czujesz ze sie boisz, to nie przechodzisz
Odpowiedz
#72

Jakbym słyszała mojego, bo se krzywdę zrobisz kartami, bo ktoś tam, coś tam itd.
Boisz się nie dotykaj się ich i już. Tak zwyczajnie dla higieny psychicznej nie idź pod prąd ze swoimi emocjami.
Odpowiedz
#73

zgadzam się z dziewczynami, po co robić coś co sprawia że się boisz... same karty nie są ani dobre ani złe, to zwykły przedmiot jak każdy inny, stają się zabarwione pod pewnym kątem dopiero wtedy, kiedy my coś z nimi robimy... Karty same w sobie nic Ci nie zrobią... to tak jak z nożem, można go użyć do pokrojenia pomidora na kanapkę, albo do zadźgania sąsiada hehheheOczko
Prawdopodobnie boisz się nie samych kart ale tego co w nich możesz zobaczyć, no chyba że się mylę i masz jakiś ukryty lęk, wszystko się może zdarzyć Język

Pozdrawiam
Odpowiedz
#74

Żle mnie zrozumiałaś. Boję się sama wróżyć, używać ich nie jak ktoś wróży. Ponieważ wiem, że to jest praca z energią.
Nie, nie boję się tego co mogę zobaczyć. Kiedys byłam kilkakrotnie u wróżki i nie boję sie tego raczej obawiam się pracy z energią. Nie wiem dlaczego ale cos mnie blokuje, wiec to chyba nie dla mnie. Jestem zdana już tylko na wróżbitów. Więc niech tak zostanie.
KTO JAKO PIERWSZY MI POWRÓŻY?
Odpowiedz
#75

jana napisał(a):KTO JAKO PIERWSZY MI POWRÓŻY?

????? a to jakis konkurs oglaszasz na najlepsza wrozbe? bo sorry ale nie rozumiem tego pytania, uwazaj, bo jak sie wszyscy zaczna pchac do tego wrozenia, moze sie net zawiesic
Odpowiedz
#76

Ależ nie. Ja tylko zapytałam grzecznie. A, może ktoś zechce mi powróżyć. To bardzo proszę.
Odpowiedz
#77

Jest dużo o kartach w sieci złego i nasz mózg to napędza i zaczynasz myśleć a tu kościół doda i mózg nakręca temat a kup sobie zwykłe karty i tez rób rozkłady Pociesza chyba zwykłych kart nie boi się ?
Odpowiedz
#78

MOja znajoma zaczeła interesowac sie kartami tarota. Nie stawiała mi kart bo jej na to nie pozwoliłam. Czy mozna sobie tymi kartami zrobic krzywde bez jakiejkolwiek wiedzy? Ona głównie opiera sie książka ale z tego co widze nic jakoś sie jej nie zgadza jak sobie stawia?

Naj­piękniej­szych chwil w życiu nie zap­la­nujesz. One przyjdą same...
Odpowiedz
#79

a czy nożem może zrobić sobie krzywdę? Uśmiech
Karty to takie samo narzędzie jak nóż, widelec itd wszystkim trzeba umieć się posługiwać,
karty to kartonowe obrazki, same w sobie nie zrobią krzywdy, ale historie które się do nich wymyśla tak , nasz umysł może nam zaszkodzić , nasze myśli , obawy i niepotrzebne strachy.
Odpowiedz
#80

Szlag mnie jasny trafia, gdy sobie pomyślę jaką kościół robi ludziom wodę z mózgu...I potem wypowiadają się jacyś niby specjaliści, którzy uważają się za wszechwiedzących i krzyczą,że karty są złe...a w życiu kart w rękach nie mieli. Gdy ktoś pyta o to czy są jakieś zagrożenia- to ok, kto pyta nie błądzi...ale udusił bym takiego który jest święcie przekonany,że są złe bo ktoś mu o tym powiedział...
Odpowiedz
#81

Hmm.. ze swojej strony powiem tak - to nie karty są niebezpieczne tylko nasze podejście do nich. Jeżeli masz podejście przyjecielskie to masz wrażenie, że ona mają przyjazny stosunek do Ciebie, a jeżeli szukasz ciemnych stron to również je dostrzeżesz - tak jest zawsze ,np. gdy jest się małym i śpi samemu w domu to "na pewno na dole czyha złodziej" , strach zejść..no chyba , ze się zapali światło Uśmiech.

Z faktycznych doznań mogę po sobie powiedzieć, że stawianie wróżby nieco wyczerpuje psychicznie/energetycznie , czasami to jest tak jak rozwiązywanie zadania z matematyki, jedno jest proste , drugie wymaga koncentracji, i jeśli potrzebujemy przerwy to lepiej ją zrobić .
Odpowiedz
#82

Każdego z nas coś kiedyś ciekawi, i to od nas samych zależy jak długo ta fascynacja zostanie i jak się rozwinie. Od czegoś trzeba zacząć...a tak jak piszą dziewczyny bez próbowania łatwo nauka nie pójdzie.
Energia wychodzi z nas, a nie z kart. I to my sami możemy sobie zrobić krzywdę, jeśli podejdziemy do tego zbyt lekko. Wróżąc komuś stajemy się odpowiedzialni za słowa jakie padają, bo nigdy nie wiemy jak bardzo one mogę wpłynąć na czyjeś życie.
Ja sama rzadko komuś czytam z kart, bo nie chce tej odpowiedzialności.
Odpowiedz
#83

Moim zdaniem ludzie:
-słabsi psychicznie
-głęboko wierzący, związani z kościołem
-mający tendencje do uzależnień

NIE POWINNI zaczynać przygody z tarotem.

"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej." A.Einstein
Odpowiedz
#84

Powiem tak, ale z mety mówię iż mozę to zabrzmi dziwnie. Ja boję sobie kupić Tarota. Dziwne to, gdyż przecież wróży mi się z Tarota. Ja sama uczę się klasyków i erm moje wrózby się nawet sprawdzają. Koleżanki twierdzą, że powinnam nabyć Tarota. Ja sama jednak nie chce Smutny
Odpowiedz
#85

Wszystkiemu winne legendy o opętaniach... Jednak nikt nikogo na siłę nie zmusza do używania Uśmiech

"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej." A.Einstein
Odpowiedz
#86

To właśnie dużo daje bo myśl to "wibracja" to działa na jednym poziomie i około 10-30 % populacje ziemi dostarcza nam ze tarot magia i tak dalej jest zła nasz mózg to tak odbiera i koduje późnej tylko zależy kiedy biedzi aktywacja tego i akcja Krzyk

to tak na skróty Pociesza
Odpowiedz
#87

Poszukując wspólnych mianowników opisujących obszerną rzeczywistość zagrożenia kartomancją wskazuję na początku na jedną tylko kwestię:

Użytkowanie kart, w dowolny wybrany, odnoszący się do naszej świadomości i nieświadomości sposób, to swoisty eksperyment; cechą eksperymentów bywa ich nieprzewidywalność, w tym wymykanie się spod kontroli, tak długo nieszkodliwe jak długo dające się identyfikować, uświadomione zarówno w warstwie możliwych korzyści jak i mogących się pojawić komplikacji czy wprost niebezpieczeństw.
Odpowiedz
#88

Zastanawiam się przypadkiem nie użyłem definicji zbyt obszernej znaczeniowo, która objęła wszystkie możliwe odpowiedzi, czy też po prostu nie macie nic z temacie zagrożeń do napisania i wychodzicie z punktu widzenia, iż takowe nie występują; a może dostrzegacie je i macie własne przemyślenia tylko brak Wam odwagi aby o nich mówić? Uśmiech
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości