01-11-2013, 19:07
Większość z was wrózy dłużej niż ja. Czy spotkałyście się z pytaniami do kart, na które nie potrafiłby one jasno odpowiedzieć?
Laurakapelewska napisał(a):gdy brałam bromergon nie potrafiłam sama podjąć żadnej decyzji - nie potrafiłam zamówić obiadu, kupić bluzki czy chociażby zmienić pościeli, bo miałam problem który komplet wybrać. I w takich sytuacjach pomoc by się przydała.
Ale po prostu ciekawi mnie czy karty mogłyby rzeczywiście doradzić w każdej sprawie
barbara40 napisał(a):Oczywiście masz w zupełności rację, że nie powinno się kłaść kart Tarota, osobom które karmią się iluzją, żyją tylko i wyłącznie tym co Tarot im wskaże lub jakaś inna wyrocznia, ciągle zadają pytania nawet o prozaiczne rzeczy, niemniej jednak w dzisiejszej dobie, gdzie pieniądz rządzi wszystkim, tarociści, wróżbici, właśnie bazują na takich "klientach" (wolę słowo Konsultant).Pięknie ujęta etyka zawodu wróżbity.
Uważam swoją pracę, jako tarocistki, za coś, co niesie ludziom pomoc, pomoc tym, którzy jej potrzebują. [/b]
Le Stelle napisał(a):Skoro moja wypowiedź posłużyła jako kanwa do zaprzeczeń, trudno się nie odnieść....To co napisałam centralnie odniosłam się do twojej wypowiedzi... jeszcze raz to zacytuję : Wg mnie idealnym, pożądanym stanem, w jakim sięgamy po doradztwo, podpowiedź z kart jest dojrzałe kierowanie swoim życiem, poczucie niezależności w decyzjach, wolny, czysty umysł. Wówczas nie poszukujemy w kartach złudnego oparcia, nie zawierzamy kartom swojego życia, nie wkraczamy w ezoteryczne przestrzenie bez stabilnego osadzenia w teraźniejszości. Uważam, że podpowiedzi, rozwiązania w kartach powinien szukać ten, kto potrafi podjąć także pewne decyzje bez nich. gdzie tu napisałaś, co napisałaś później... cytuję:Ja piszę o czystym, wolnym umyśle, niezależności decyzyjnej jako idealnym stanie, kiedy jesteśmy zdolni w sposób zdrowy, wyważony odnieść się do pozyskanych z kart informacji - trzeba było od razu to zaznaczyć ... ja to tak zrozumiałam i dlatego o tym napisałam, właśnie o tych ludziach, którzy dodatkowo mogą być również ezoterycznymi sceptykami. Nie mniej do mnie pretensji, że tak cię zrozumiałam.
Wg mnie idealnym, pożądanym stanem, w jakim sięgamy po doradztwo, podpowiedź z kart jest dojrzałe kierowanie swoim życiem, poczucie niezależności w decyzjach, wolny, czysty umysł.
Nikt, kto dojrzale i odpowiedzialnie potrafi sam podejmować decyzje, ma czysty umysł, nie będzie szukał w kartach wsparcia, to są osoby wg. mnie nawet bardzo sceptycznie podchodzący do wszelkich technik dywinacji
Ja piszę o czystym, wolnym umyśle, niezależności decyzyjnej jako idealnym stanie, kiedy jesteśmy zdolni w sposób zdrowy, wyważony odnieść się do pozyskanych z kart informacji (idealnym i pożądanym, nie znaczy, że objawiającym się za często, ale służącym jako pewien ideał, punkt odniesienia), a Ty piszesz o tym, że nikt wtedy do kart się nie zwraca, a do tego pewnie jest ezoterycznym sceptykiem...
Le Stelle napisał(a):Barbaro, tworzysz tak jakby zupełnie inny model, w którego obrębie wyjaśniasz, co rozumiesz przez bycie tarocistą (i te zasady stawiasz jako naczelną myśl swojego posta), i poprzez zaprzeczenia sugerujesz, że zaprzeczasz właśnie moim słowom (które koncentrują się na idei podejmowania decyzji tylko w oparciu o to, co pokaże się w kartach):Nic nie sugeruję, ja tylko wyraziłam moje zdanie i być może jest ono zaprzeczeniem twojej opinii
Le Stelle napisał(a):Z kolei, nie nazwałabym osoby, które zwracają się do kart o doradztwo, iż są depresyjni desperaci lub nie umiejący dokonać podstawowego wyboru w swoim życiu.Ja ich tak bym nie nazwała, nie napisałam również, ze ty ich tak nazwałaś, ale są tacy ludzie, którzy w ten sposób spostrzegają takie osoby, chyba temu nie zaprzeczysz...
Ja także takich osób nie nazywam w ten sposób, pisałam o sięganiu po karty w stanach depresyjnych. W którym miejscu ktoś nazwał osoby zwracające się do kart o doradztwo ludźmi depresyjnymi, desperatami lub nie umiejącymi dokonać podstawowego wyboru w swoim życiu?
Le Stelle napisał(a):Kombinujesz tu teraz ze swoją wypowiedzią, tłumaczysz się...? czujesz się winna...? ja tylko zacytowałam ponownie twoją wypowiedź, ponownie cytuję: "Mając problem z wyborem trywialnych rzeczy, a także nurzając się w cierpieniu, smutku, ręka powinna wyciągać się do przyjaciół, bliskich ludzi, szukać serdeczności w otoczeniu - nie "rady" w kartach, które, w przeciwieństwie do ludzi, nie mają takiej mocy "postawić na nogi", dźwignąć, umotywować do ruszenia z miejsca... (Łatwiej zignorować karty niż konfrontować się z kimś żywym.)" - ciekawe jak to inaczej zrozumieć ... Wspominałaś coś o sugerowaniu... ? krytykowaniu ... ? rozumiem, że tylko tobie wolno innym już nie... Ciebie zacytowałam, bo nie zgadzam się z tym i dlatego na tę wypowiedź odpowiedziałam tak, a nie inaczej, znów trzeba było, w pełni wyjaśnić swoje stanowisko, nie stwierdzać jak to brzmi i coś mi narzucać, atakować moją osobę.
Oczywiście masz w zupełności rację, że nie powinno się kłaść kart Tarota, osobom które karmią się iluzją, żyją tylko i wyłącznie tym co Tarot im wskaże lub jakaś inna wyrocznia, ciągle zadają pytania nawet o prozaiczne rzeczy, niemniej jednak w dzisiejszej dobie, gdzie pieniądz rządzi wszystkim, tarociści, wróżbici, właśnie bazują na takich "klientach" (wolę słowo Konsultant).(...)
to co dla ciebie może wydawać się "trywialne", dla innych tym nie jest, jest poważnym problemem, a co najgorsze w tym wszystkim, szczęśliwy ten, co ma do kogo się zwrócić, a co z ludźmi, którzy tego szczęścia nie mają?, nie mają wsparcia od przyjaciół, rodziny... niech tkwią w swoim nieszczęściu ... bo są słabi, bo żyją iluzją, bo mają symptomy pewnych zaburzeń ...
Brzmi to tak, jakbyś Ty potrafiła ocenić, który problem jest, a który nie jest trywialny, a tym samym, komu należy się rada z kart, ale ja miałabym problem z taką oceną... W pierwszym zacytowanym fragmencie określasz swoje stanowisko jako negujące lub przynajmniej krytyczne w stosunku do udzielania wróżby osobom żyjącym w iluzji, w drugim zarzucasz mi (hipotetyczną) błędną ocenę (hipotetycznych) ludzi.
Le Stelle napisał(a):Poza tym, nie mówimy o żadnym konkretnym przypadku, więc dlaczego w ogóle wprowadzasz formę implikującą mi pewne zachowania? (to, co dla ciebie może wydawać się „trywialne”...)Nie trzeba było pisać tyle wylewnych słów, wystarczy jak wyrazisz się jasno i dobitnie, ze to cię boli ... ponownie to przytoczyłaś.
Le Stelle napisał(a):Dalej, co do kultury słowa pisanego, ja nie odnoszę się do Twoich wypowiedzi w sposób: to, co Tobie wydaje się pomaganiem innym, wcale nie musi tym ludziom pomagać... itp. Ani prawa do tego nie mam, ani wiedzy.Nigdzie tego zdania nie napisałam w mojej wypowiedzi. To po co mnie pouczasz?, wypowiadam się najlepiej jak potrafię, może i UJ nie skończyłam, zdolności pisarskich też nie mam, ani ze mnie dobra dziennikarka, aby w stylistyczny sposób się wypowiadać ... ale uważam, że potrafię wyrazić swoje stanowisko i nigdzie nie jest napisane, że aby wypowiadać się na forum, trzeba wypowiadać się z kurtuazją bo kogoś to w oczy kole ... ciekawe stwierdzenie i jak bardzo uderza we wszystkich czytających, teraz muszę tylko pamiętać o tym aby dodawać słowa: ty drogi czytelniku, pamiętaj, że to co tobie się wydaje... lub kiedy zadaję pytania, to dodawać muszę: drogi czytelniku, jak myślisz, czy ty też tak myślisz ... itp. Powinnam wprowadzać do moich wypowiedzi zwroty bezosobowe, ponieważ jak widać każdy potrafi się z tym utożsamić ... a myślałam, że wpisy moje nie tylko ty czytasz, są też inni.
Le Stelle napisał(a):Nic takiego nigdzie nie napisałam, że to jest twoje myślenie LeStelle, sama sobie to przypisujesz, widać, ze masz z tym problem i proszę, nie wyjmuj z kontekstu moich słów.... cytuję ciebie: "Mając problem z wyborem trywialnych rzeczy, a także nurzając się w cierpieniu, smutku, ręka powinna wyciągać się do przyjaciół, bliskich ludzi, szukać serdeczności w otoczeniu - nie "rady" w kartach, które, w przeciwieństwie do ludzi, nie mają takiej mocy "postawić na nogi", dźwignąć, umotywować do ruszenia z miejsca... (Łatwiej zignorować karty niż konfrontować się z kimś żywym.)" i odpowiedziałam tak cytuję ponownie: - to co dla ciebie może wydawać się "trywialne", dla innych tym nie jest, jest poważnym problemem, a co najgorsze w tym wszystkim, szczęśliwy ten, co ma do kogo się zwrócić, a co z ludźmi, którzy tego szczęścia nie mają?, nie mają wsparcia od przyjaciół, rodziny... niech tkwią w swoim nieszczęściu ... bo są słabi, bo żyją iluzją, bo mają symptomy pewnych zaburzeń ...
nie mają wsparcia od przyjaciół, rodziny... niech tkwią w swoim nieszczęściu, bo mają symptomy pewnych zaburzeń ...
To jest rzekome moje myślenie? A jeśli nie moje, to czyje? Czemu pojawia się w kontekście Twojego odnoszenia się do mojego posta? Dodam, że w ogóle nie rozumiem toku Twojego myślenia - mój wpis zaowocował takim wnioskiem...? A teraz powinnam najlepiej publicznie zacząć wyjaśniać, dlaczego odmawiam samotnym, nieszczęśliwym, porzuconym, zdesperowanym ale jednak nie pogrążonym w iluzji ludziom nieznającym kart kierować się do tarocistów z prośbą o radę z kart, co dalej z ich życiem...
Bo może czegoś nie rozumiem, ale odnosząc się do zdania, że najbliższe otoczenie ma zwykle większą możliwość oddziaływania niż najmądrzejsza karciana rada, dokąd ma prowadzić Twoja wycieczka dotycząca samotnych, że niech tkwią w swoim nieszczęściu? Możesz się nie zgadzać i napisać, że nie, że Twoim zdaniem rada z kart jednak więcej daje niż hasło „ogarnij się człowieku” usłyszane od przyjaciela, natomiast w tym, co piszesz, to odniesienie do mojego wpisu jest tylko pozorne, sugerowane przez Ciebie.
Le Stelle napisał(a):Piszę o jednej sprawie, krytykujesz (mnie?) za coś, czego w ogóle nie poruszam. Przykro mi, jeżeli (znowu) poczułaś się przeze mnie obrażana. Tak czy inaczej mniej konfliktowo dla nas obu byłoby, gdybyś zaprezentowała swój punkt widzenia po prostu pisząc o nim, a nie prezentowała go poprzez założenia rzekomo „wynikające” z moich poglądów, doszukując się w moim poście takich rad (pozornie wynikających z jego treści):Pokaż mi palcem, bo nie widzę gdzie ty tak napisałaś .. przecież to są moje napisane słowa ... gdzie tu jest fragment TWOJEGO POSTA??
Właśnie ja, jako tarocistka, powinnam mieć świadomość tego, jacy ludzie do mnie się zwracają. Ludzie którzy mają problemy z podejmowaniem decyzji? - ten sam dylemat dla jednych będzie łatwy do rozwiązania, a dla innych nie, stanowi on poważny problem, ale czy przez to mam mówić, że ktoś nie potrafi podejmować decyzji?, jest nie zrównoważony psychicznie?, w chwilach trudnych, które przeżywa np. po stracie pracy lub zawodzie miłosnym, mam go odtrącić i powiedzieć masz to co chciałeś bo racjonalnie nie myślałeś ? cytuję: [fragment mojego posta]
Le Stelle napisał(a):Swoją poprzednią wypowiedź uważam za prostą i zrozumiałą, dlatego nie widzę potrzeby rozwijać jej i szerzej odnosić się do samego tematu. Przerobiona jako opozycyjny biegun Twojej postawy sugeruje, że albo nie zrozumiałaś, o czym piszę, albo celowo moją wypowiedź chciałaś postawić w jakimś świetle...
Le Stelle napisał(a):W języku polskim na pytającego istnieje inne określenie - kwerent.Mogę być Kwerentem, gorzej kiedy szukamy dziury w całym... i mieć paranoję, że ktoś nas atakuje, przedstawia w innym świetle nasze wypowiedzi, doszukuje się spisku, tam gdzie go nie ma ... ehh... a można było tylko porozmawiać, dobra LeSrelle wiedz, że już więcej na twoje dodatkowe posty ani słowem nie odpowiem, oczywiście w tym temacie, nie chcę aby to zmieniło się w niepotrzebną kłótnię. Być może w innym temacie będziemy mogły normalnie porozmawiać, a nie skakać sobie do gardeł... mam taką nadzieję... Pozdrawiam wszystkich i przepraszam, za odbieganie od tematu. Wniosek jeden, trzeba się naprawdę zastanowić co się pisze, są tu ludzie, którzy potrafią tylko za słówka łapać z kontekstu wyrwane.
Zafina napisał(a):Też uważam, że wróżbita nie powinien zastępować specjalisty. Jeśli mamy problemy z podejmowaniem decyzji i brakiem pewności siebie lepiej iść do psychologa.Już to chyba gdzieś kiedyś pisałam - uważam, że jednak tak. Dobry tarocista powinien być troszeczkę psychologiem. Bądź co bądź bycie tarocistą jest to zajęcie ściśle powiązane z ludźmi, z ich uczuciami, psychiką. Zanim tarocista udzieli wróżby powinien więc chyba spróbować wyczuć z kim ma do czynienia (chodzi mi o psychikę klienta), a przynajmniej chociaż spróbować to zrobić... inaczej zamiast pomóc może zaszkodzić, bo są osoby które pytają a wcale nie chcą wiedzieć, nie są na to gotowe.