Entliczek petliczek Miriamkowy Pamietniczek

Cytat dnia:
"Pamięć serca unicestwia złe wspomnienia,
wyolbrzymiając dobre,
dzięki temu mechanizmowi
udaje nam się znosić ciężar przeszłości."

Gabriel García Márquez – "Miłość w czasach zarazy

Chłopiec i pies - historia prawdziwa

Młody mężczyzna szedł przez park, lekko powłócząc nogą. Obok szedł pies, bardzo stary, co było widoczne – pies powoli i niepewnie stawiał łapy, miał całkiem siwy pysk i załzawione oczy. Szli sobie i widać było, że są razem.

- Mamo! Spójrz, piesek! – głosik dziecka był donośny i uparty. – Czy mogę dać mu swoją kanapkę?
Mama westchnęła. Zaczyna się. Synek od dawna błaga ją o psa. Mama jednak była absolutnie przeciwna. Szczeniak będzie najpierw siusiał w domu, potem będą kłaki… potem… cała opieka nad psem – spacery, karmienie, szczepienia – wszystko spocznie na jej głowie. Chłopiec był za mały, by opiekować się żywym stworzeniem.
- Kochanie, wiesz przecież, że nie ma kto się zajmować psem. Ja jestem cały dzień w pracy, a ty jesienią idziesz do szkoły. Jesteś jeszcze za mały na takie poważne obowiązki.
Chłopiec spochmurniał. Mama ponownie westchnęła, wyciągnęła z plecaka kanapkę i dała synkowi. Mały podszedł do leżącego, bezdomnego psa i położył kanapkę obok jego pyska…
Kilka dni później mama znów przyszła z chłopcem na plac zabaw. Dzieci biegały, krzyczały, ganiały się. Jej synek biegał wraz z nimi, śmiał się, wspinał się na drabinki.
- Zobacz, mamo! – krzyknął do niej, stojąc na samej górze wielkiej, wygiętej w łuk konstrukcji. Spojrzała dokładnie w chwili, gdy się przechylił. Widziała jak spada do tyłu, uderza plecami o ziemię. Trzy miesiące później zabrała go ze szpitala do domu. Kupiła wózek inwalidzki. Lekarze mówili, że nic jeszcze nie jest przesądzone, ale prawdopodobnie chłopiec nigdy nie będzie chodził. Patrzyła na swojego synka na wózku… był taki cichy i poważny…

Mama wciągnęła wózek z chłopcem do mieszkania.
Westchnęła.
Otworzyła drzwi do pokoju.
Z pokoju wytoczył się puszysty rudy szczeniak. Śmiesznie się zataczał, marszczył czoło i trącał chłopca mokrym, czarnym nosem.
- Obiecałeś, że będziesz sam wychowywał szczeniaka, - powiedziała mama. Nadszedł czas, żebyś spełnił swoją obietnicę.

Po pół roku chłopiec wstał z wózka. Był jeszcze słaby i szybko się męczył, ale mógł zrobić kilka kroków. Po kolejnych paru miesiącach sam wyszedł na spacer ze swoim psem. Szedł powoli, ale szedł. Samodzielnie.

Minęło 15 lat. Pies się zestarzał i teraz z trudem stawiał łapy. A chłopiec – obecnie młody mężczyzna – szedł obok psa, przygotowany na to, by w każdej chwili móc go podtrzymać. Mężczyzna wiedział: zawdzięcza psu to, że może chodzić. Szli obok siebie. Młody, powłóczący nogą mężczyzna i stary pies. Było im dobrze razem…

©Po Pierwsze Ludzie
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości