29-01-2015, 22:39
Witam..nie wiem, czy ktos mi odpowie na dosyc nurtujace mnie ostatnio pytanie odnosnie sytuacji, jaka miala miejsce u mnie w pracy przez ostatnie 2 dni..
Od wtorku zaczely sie dziac u nas w pracy dziwne rzeczy, ktore takze mnie osobiscie dotknely..mianowicie - osoby z soba zaprzyjaznione, lubiace sie, pracujace razem, nagle zaczely byc wrogie, wszczynaly klotnie i bylo sporo agresji w zachowaniu..do tego stopnia, ze polaly sie lzy, byly krzyki i wyzwiska i mase nieprzyjemnych sytuacji..atosfera napieta i przykra..i tak przez dwa dni..drugiego dnia nagle doszlo do samozaplonu..osoba czyszczaca pewnym rodzajem profesjonalnego rozpuszczalnika nagle stanela w ogniu..dodam, ze nie bylo w poblizu zadnego plomienia ani innego zrodla zywego ognia..ogein szybko ugaszono, nikomu nic sie nie stalo, troche nerwow, roztrzesionych serduszk i dloni i pare osmolonych mebli..lecz o dziwo 15 min pozniej atmosfera poprawila sie niewyobrazalnie..od razu ktos przekrecil radio na caly regulator i zaczelismy spiewac na glos, tak jak dawniej, jak zawsze..wszyscy sie do wszystkich usmiechali i okazywali sobie serdecznosc jak to zawsze u nas bylo w zwyczaju..
..i stad pytanie moje..czy mozliwe jest to, ze jakis szczegolny uklad panet w tym dniu spowodowal tak niesamowite i nieprzyjete u nas w zwyczaju wrogie zachowania, ze wszyscy byli jak nie soba..? co sprawilo to napiecie i nagle rozprezenie napiecia..skad ten plomien..? czyzby z naszych negatywnych emocji ? ( pomijajac oczywiscie wszystkie naukowe i logiczne wyjasnienia, ktore wszyscy znamy z fizyki ).. moze ktorys z naszych Astrologow pomogl by mi odpowiedziec na pytanie, czy we wtorek 27 stycznia i srode 28 stycznia dzialo sie cos szczegolnego w ukladzie planet, co tak wplynelo na nasze zachowania..?
Od wtorku zaczely sie dziac u nas w pracy dziwne rzeczy, ktore takze mnie osobiscie dotknely..mianowicie - osoby z soba zaprzyjaznione, lubiace sie, pracujace razem, nagle zaczely byc wrogie, wszczynaly klotnie i bylo sporo agresji w zachowaniu..do tego stopnia, ze polaly sie lzy, byly krzyki i wyzwiska i mase nieprzyjemnych sytuacji..atosfera napieta i przykra..i tak przez dwa dni..drugiego dnia nagle doszlo do samozaplonu..osoba czyszczaca pewnym rodzajem profesjonalnego rozpuszczalnika nagle stanela w ogniu..dodam, ze nie bylo w poblizu zadnego plomienia ani innego zrodla zywego ognia..ogein szybko ugaszono, nikomu nic sie nie stalo, troche nerwow, roztrzesionych serduszk i dloni i pare osmolonych mebli..lecz o dziwo 15 min pozniej atmosfera poprawila sie niewyobrazalnie..od razu ktos przekrecil radio na caly regulator i zaczelismy spiewac na glos, tak jak dawniej, jak zawsze..wszyscy sie do wszystkich usmiechali i okazywali sobie serdecznosc jak to zawsze u nas bylo w zwyczaju..
..i stad pytanie moje..czy mozliwe jest to, ze jakis szczegolny uklad panet w tym dniu spowodowal tak niesamowite i nieprzyjete u nas w zwyczaju wrogie zachowania, ze wszyscy byli jak nie soba..? co sprawilo to napiecie i nagle rozprezenie napiecia..skad ten plomien..? czyzby z naszych negatywnych emocji ? ( pomijajac oczywiscie wszystkie naukowe i logiczne wyjasnienia, ktore wszyscy znamy z fizyki ).. moze ktorys z naszych Astrologow pomogl by mi odpowiedziec na pytanie, czy we wtorek 27 stycznia i srode 28 stycznia dzialo sie cos szczegolnego w ukladzie planet, co tak wplynelo na nasze zachowania..?