11-02-2013, 19:19
zielonapanienka- mój śp. tata jak umierał miał podobnie, ale nie chciał się pogodzić ze śmiercią , prze ze mnie... miałem wtedy 14 lat a on cały czas mówił, na łóżku w szpitalu, co ja najlepszego zrobiłem... kto teraz zastąpi mi ojca... przecież on mnie bedzie potrzebował... ale na szczescie się nie stoczyłem jakoś, choć jest czasami cieżko a chciałbym mieć tate miał by teraz 76 lat... ubytek w psychice pozostał i nie wiem czy kiedykolwiek założę rodzine, bo boje się że zawiodę po za tym jestem osobą niepelnosprawną i mam sumienie, i wieme że nie wogę niszczyć nikomu życia przez swoją nieudolność... a czasami nikt tego nie rozumie że niektóre żeczy przychodzą trudniej mnie jak zdrowemu czlowiekowi, to jest takie uczucie że się wie że można coś zrobić ale niestety fizycznie jest niewykonalne taki nokaut...