16-05-2015, 21:48
Brawo Dzina! Podziwiam ludzi regularnie trenujących... Niewątpliwie sport to zdrowie, niezależnie od własnych predyspozycji...
Niestety ja jak madrugada, gdy razem ze szkołą skończył się wf, skończyło się moje uprawianie sportu... Lubiłam bardzo jeździć na rowerze, ale kiedy kilka lat temu został ukradziony, doszłam do wniosku, że nie mam warunków go trzymać, więc nie jeżdżę... Uwielbiam pływać, ale nie cierpię basenów... Trochę jeździłam konno, ale to też stare dzieje... Jedyne co przetrwało to wspinanie się po schodach, 4 piętro bez windy - co trochę wymusza kondycję, bo wszyscy znajomi nieprzyzwyczajeni dostają zadyszki , no i spacery leśnymi duktami i w ogóle wszędzie, gdzie kończy się "teren zabudowany" (niestety, takich okazji od kilku lat mam bardzo mało). Miałam to szczęście, że mieszkałam w małej miejscowości otoczonej górami, więc jako nastolatka nachodziłam się z psem po lasach i łąkach - teraz mieszkam w mieście i tej przyrody na co dzień bardzo mi brakuje.
Ale tak a propo sylwetki, z tych dwóch technik - uprawnianie sportu lub ograniczanie jedzenia, zdecydowanie opowiadam się za drugą opcją. Zadyszka, zakwasy, pocenie się, wysiłek.... Wolę pójść spać i słyszeć burczenie w brzuchu
Niestety ja jak madrugada, gdy razem ze szkołą skończył się wf, skończyło się moje uprawianie sportu... Lubiłam bardzo jeździć na rowerze, ale kiedy kilka lat temu został ukradziony, doszłam do wniosku, że nie mam warunków go trzymać, więc nie jeżdżę... Uwielbiam pływać, ale nie cierpię basenów... Trochę jeździłam konno, ale to też stare dzieje... Jedyne co przetrwało to wspinanie się po schodach, 4 piętro bez windy - co trochę wymusza kondycję, bo wszyscy znajomi nieprzyzwyczajeni dostają zadyszki , no i spacery leśnymi duktami i w ogóle wszędzie, gdzie kończy się "teren zabudowany" (niestety, takich okazji od kilku lat mam bardzo mało). Miałam to szczęście, że mieszkałam w małej miejscowości otoczonej górami, więc jako nastolatka nachodziłam się z psem po lasach i łąkach - teraz mieszkam w mieście i tej przyrody na co dzień bardzo mi brakuje.
Ale tak a propo sylwetki, z tych dwóch technik - uprawnianie sportu lub ograniczanie jedzenia, zdecydowanie opowiadam się za drugą opcją. Zadyszka, zakwasy, pocenie się, wysiłek.... Wolę pójść spać i słyszeć burczenie w brzuchu