28-05-2015, 22:43
Le Stelle - mam wrażenie, że myśmy się chyba nie zrozumiały, kobieto
Pisząc o egoizmie absolutnie nie miałam na myśli tego czy ktoś w ogóle chce mieć dziecko, czy nie - oczywiście, że powinna to być indywidualna decyzja. Nie uważam kobiet czy mężczyzn, którzy się nie decydują na dzieci za egoistów. Przecież nie każdy człowiek powinien czy chce mieć dziecko - mało z tym, nie każdy powinien. Nie uważam też za egoistki kobiet, które podporządkowują całe swoje małżeńskie życie temu by to dziecko mieć, chociaż mają problem z poczęciem go. Przykro mi, że posądzasz mnie o takie złe myślenie...
Może napiszę więc, żeby nie było niedomówień:
Uważam za egoistów ludzi, którzy żyją na zadowalającym poziomie finansowym, mają samochód, mają mieszkanie, mają co jeść, mają pracę i mówią, że chcą mieć dziecko, ale nie decydują się na nie z powodów finansowych. A co to są te "powody finansowe": w wypadku takich ludzi chodzi o to, że musieliby trochę zacisnąć pasa, zrezygnować z przyjemności, na jakie ich było do tej pory stać, zrezygnować z zakupu lepszego samochodu, większego telewizora albo wyjazdu zagranicznego. Po urodzeniu dziecka nie stać by ich było na super wózek, super mebelki i super ubranka, zajęcia pozalekcyjne dla dziecka gdy podrośnie, kupienie mu komórki, tabletu i modnych adidasów. Nie mogliby już brać więcej kredytów i jeździć na zagraniczne wakacje. itd.itp. Czyli po prostu - chcą mieć dziecko, ale nie są w stanie obniżyć trochę swojego komfortu życia. To uważam za egoizm. W pokoleniu moich Rodziców i Dziadków albo ktoś chciał mieć dziecko, albo nie - na ogół zresztą każda rodzina uważała za naturalne posiadanie dziecka czy dzieci. A dzisiaj mam takie wrażenie, że wielu ludzi boi się mieć dzieci - bo to za duża odpowiedzialność.
Jeżeli więc chodzi o brak odpowiedzialności... Dla wielu młodych ludzi dzisiaj "odpowiedzialność" to jest w ogóle jakaś egzotyka. "Odpowiedzialnym" można być co najwyżej przed bankiem który dał kredyt. Ludzie nie pobierają się - no bo po co być uwiązanym do drugiej osoby, jak przestanie nam być dobrze razem, to każde pójdzie w swoją stronę. Rozwodzą się tylko z tego powodu, ze miłość już się wypaliła, albo podoba im się już ktoś inny - nieważne, że się obiecywało komuś wierność, albo że dzieci będą cierpieć - trudno, ważniejsze jest moje szczęście niż szczęście moich bliskich. Mają dzieci, ale ich nie wychowują, a tylko utrzymują nie dbając o to, że to nie wystarczy.
Oczywiste jest, że nie wszyscy tak postępują, bo jest też wielu ludzi odpowiedzialnych, słownych i stawiających dobro rodziny na pierwszym miejscu. Ale niestety takie mam wrażenie, że tych emocjonalnych "wiecznych dzieci", które nie potrafią dorosnąć i wziąć odpowiedzialności za siebie i rodzinę, które nie są w stanie dotrzymać obietnicy nawet jeżeli nie jest to łatwe, dla których najważniejsza jest własna wygoda - jest coraz więcej...
Pisząc o egoizmie absolutnie nie miałam na myśli tego czy ktoś w ogóle chce mieć dziecko, czy nie - oczywiście, że powinna to być indywidualna decyzja. Nie uważam kobiet czy mężczyzn, którzy się nie decydują na dzieci za egoistów. Przecież nie każdy człowiek powinien czy chce mieć dziecko - mało z tym, nie każdy powinien. Nie uważam też za egoistki kobiet, które podporządkowują całe swoje małżeńskie życie temu by to dziecko mieć, chociaż mają problem z poczęciem go. Przykro mi, że posądzasz mnie o takie złe myślenie...
Może napiszę więc, żeby nie było niedomówień:
Uważam za egoistów ludzi, którzy żyją na zadowalającym poziomie finansowym, mają samochód, mają mieszkanie, mają co jeść, mają pracę i mówią, że chcą mieć dziecko, ale nie decydują się na nie z powodów finansowych. A co to są te "powody finansowe": w wypadku takich ludzi chodzi o to, że musieliby trochę zacisnąć pasa, zrezygnować z przyjemności, na jakie ich było do tej pory stać, zrezygnować z zakupu lepszego samochodu, większego telewizora albo wyjazdu zagranicznego. Po urodzeniu dziecka nie stać by ich było na super wózek, super mebelki i super ubranka, zajęcia pozalekcyjne dla dziecka gdy podrośnie, kupienie mu komórki, tabletu i modnych adidasów. Nie mogliby już brać więcej kredytów i jeździć na zagraniczne wakacje. itd.itp. Czyli po prostu - chcą mieć dziecko, ale nie są w stanie obniżyć trochę swojego komfortu życia. To uważam za egoizm. W pokoleniu moich Rodziców i Dziadków albo ktoś chciał mieć dziecko, albo nie - na ogół zresztą każda rodzina uważała za naturalne posiadanie dziecka czy dzieci. A dzisiaj mam takie wrażenie, że wielu ludzi boi się mieć dzieci - bo to za duża odpowiedzialność.
Jeżeli więc chodzi o brak odpowiedzialności... Dla wielu młodych ludzi dzisiaj "odpowiedzialność" to jest w ogóle jakaś egzotyka. "Odpowiedzialnym" można być co najwyżej przed bankiem który dał kredyt. Ludzie nie pobierają się - no bo po co być uwiązanym do drugiej osoby, jak przestanie nam być dobrze razem, to każde pójdzie w swoją stronę. Rozwodzą się tylko z tego powodu, ze miłość już się wypaliła, albo podoba im się już ktoś inny - nieważne, że się obiecywało komuś wierność, albo że dzieci będą cierpieć - trudno, ważniejsze jest moje szczęście niż szczęście moich bliskich. Mają dzieci, ale ich nie wychowują, a tylko utrzymują nie dbając o to, że to nie wystarczy.
Oczywiste jest, że nie wszyscy tak postępują, bo jest też wielu ludzi odpowiedzialnych, słownych i stawiających dobro rodziny na pierwszym miejscu. Ale niestety takie mam wrażenie, że tych emocjonalnych "wiecznych dzieci", które nie potrafią dorosnąć i wziąć odpowiedzialności za siebie i rodzinę, które nie są w stanie dotrzymać obietnicy nawet jeżeli nie jest to łatwe, dla których najważniejsza jest własna wygoda - jest coraz więcej...