27-12-2011, 12:29
W kilka dni po zakupie Kart Tarota dostałam od nich taki dar,o którym przypominam sobie w chwilach załamania.Otóż ,po kazdej przerwie w pracy trzeba podpisywać karte pracy.Ciągle o tym zapominałam.Dzień wczesniej dostałam nawet wpis do akt.Tuż przed kolejną kontrolą sfrunęła mi na blat,karta do podpisu i to tak,że nie musiałam ani jej odwracać,ani przybliżać.Leżała dokładnie tak jak piszę,lekko na skos.Kiedy odkładałam ją do woreczka foliowego sprawdzałam jakim cudem ona się z tego woreczka wydostała.Nie było takiej możliwości.Uczucie jakiego wtedy doznałam nie ma odniesienia do żadnej radości jaka dotychczas mnie spotkała.Wiem,ze moje karteczki odpowiedziały mi na moje pytanie/co one mi wywiną/ i już wiem,jakie mają możliwości.Napweno one się ze mnie śmiały, z miny jaką wtedy zrobiłam i pospiechu jakiego dostałam widząc jak kilka stanowisk dalej idzie kontrolerka,pokazały mi, ze są ze mną.Ze strachu,a może z szacunku do nich nie wypytuję ich z powodu tylko zaspokojenia mojej ciekawości.Uczę się interpretacji znaczeń,szukam tej właściwej prawdy jaką niosą.To forum jest największą skarbnicą wiedzy.Moje pojmowanie ich "na chłopski rozum" pokrywa się z tłumaczeniem doświadczonych wróżbitek,ale sama wiem,ze to nie ta chwila,aby występować przed szereg.Mam takie odczucie,ze karty same dadzą mi kopa i otworzę usta z moją interpretacją znaczeń.Póki co jestem pokornym uczniem.Pozdrawiam wszystkich,którzy tworzą tą skarbnicę wiedzy.Jesteście moimi nauczycielami.