Szeptuchy
#28

Ciekawa jestem kim była ta kobieta? Myśli Tak czy inaczej zadziałało tu Koło Fortuny, bo to nie był chyba przypadek że ona i Ty znalazłyście się w tym samym miejscu i o tym samym czasie, że do niej wróciłaś, że nie wzięła od Ciebie pieniędzy...

Bronka napisał(a):jak widzę kogoś kto ma 2 posty i wkleja prośbę na główną to wiem, że nie zadał sobie nawet minimum trudu żeby poprosić kogoś bezpośrednio jak więc ma docenić wróżbę...ja na swoją pierwszą wróżbę czekałam kilka dni...i pomimo tego ze było to 5 lat temu pamiętam każde słowo, bo było w tym coś magicznego...i tak to powinno wyglądać...moim zdaniem
Też tak myślę - dla mnie też otrzymanie wróżby to pewien rytuał: ktoś oddaje mi część swojej energii, ja ją odbieram... jeden człowiek daje coś magicznego drugiemu człowiekowi. Dla mnie ma to coś wspólnego z leczeniem za pomocą masażu, dotyku rąk - przekazywanie energii to bardzo tajemnicza i wspaniała właściwość człowieka. Albo psychoterapeuta, który leczy rozmową. Albo muzyk, który dzieli się z ludźmi swoim talentem, ale jednocześnie otrzymuje w zamian niezbędne mu do szczęścia uznanie innych. Jeden człowiek pomaga drugiemu czerpiąc z pokładów własnej energii. Może to trochę zbyt daleko idące porównanie, ale to tak jak krwiodawstwo - dajemy drugiej osobie cząstkę siebie, której nie da się "wyprodukować", powielić w 10 000 egzemplarzy, zapakować do ładnego pudełka i położyć na sklepowej półce.
A tymczasem są ludzie, którzy wpadają tu "w biegu" pomiędzy obiadem a zakupami w galerii handlowej, zadadzą pytanie, odczytają wróżbę i już za tydzień nie pamiętają co w niej było. Takie... bałaganiarskie i płytkie podejście do życia i do drugiego człowieka. I wtedy ta energia i więź międzyludzka - Fu! - po prostu znika, zostaje wyrzucona na śmietnik. Smutny Zapewne każda wróżka zna to poczucie zmarnowanej energii...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości