20-08-2015, 16:24
Under the Roses Lenormand rzeczywiście jest śliczny, ma fajny klimat (podoba mi się ten różany motyw- chyba przez moją miłość do Tarot of Vampyres nabrałam ogromnej sympatii do róż ) i podoba mi się, że jest właśnie taki prosty, nieudziwniony (parę kart trochę zmieniono, ale w sumie adekwatnie, więc przynajmniej ja nie mam się do czego przyczepić w tym aspekcie). Parę razy się nad nim zastanawiałam, ale jednak jeśli chodzi o lenormand, to moje obecne wyposażenie zdecydowanie mi wystarczy- przynajmniej na obecnym poziomie.
Moją ulubioną talią jest Magiczny Lenormand- miły dla oka, prosty, bardzo czytelny (karty zostały przedstawione w taki sposób, że jeśli np. zapomnę, jakie dana karta ma znaczenie, nie mam większego problemu, by sobie przypomnieć bez zaglądania do notatek). Jako fanka twórczości Ciro Marchetti mam również oczywiście jego Gilded Reverie Lenormand- bardzo przyjemnie się z nim pracuje (zapewne głównie ze względu na przepiękne ilustracje), jednak czasami (tzn. w nieco większych rozkładach, np. Wielkiej Tablicy) nieco mnie przytłacza jej niezbyt duża skromność graficzna... Na początku było ciężkawo, ale w sumie z czasem coraz bardziej się do tego przyzwyczajam- po prostu odrobinę trudniej jest zorientować się na pierwszy rzut oka, gdzie co jest (w takiej np. Wielkiej Tablicy)- a tego problemu nie mam z Magicznym Lenormand- ale poza tym większego problemu mi ta talia nie sprawia (choć gdybym miała się na niej uczyć, to pewnie byłoby nieco trudniej, bo jednak ma ona swój styl- że tak to ujmę- i niektóre karty zostały przedstawione dość oryginalnie- takie trochę udziwnione są miejscami...)
U mnie bardzo podobnie- w pierwszych miesiącach mojej przygody z tarotem kupiłam parę talii, których na początku używałam sporo, ale później gusta mi się zmieniły i obecnie prawie wcale ich nie używam (czasami sobie wyjmę, rozłożę- trochę tak ze względu na sentyment- i ciągle ładnie "mówią", ale to już jednak nie to samo, co kiedyś... Choć ja każdą swoją talię bardzo cenię, bo każda czegoś mnie nauczyła i z każdą wiążą się wspomnienia, więc w sumie żadnego swojego zakupu nie żałuję. No a poza tym kto wie- wena na nie może jeszcze powrócić ).
No ale każdy ma inną naturę i np. ja mam wrodzone skłonności do kolekcjonowania wszystkiego, zbierania, itd. Różnie się to przejawia, akurat w przypadku talii mi to nie wadzi, bo nie mam za bardzo zastojów w mojej kolekcji (w sumie nie w moim stylu jest zbieranie byleby było- ja zbieram, by wykorzystać ), a ogromną przyjemność sprawia mi praca z różnymi taliami (m.in. dlatego, że mam ich "do wyboru, do koloru", a u mnie nastroje i wena to rzeczy bardzo zmienne). Zresztą w miarę upływu czasu bardzo się dzięki temu rozwijam (no i przychodzą kolejne talie), więc dla mnie takie "kolekcjonowanie" to w sumie czysta przyjemność. Jeszcze jak się weźmie pod uwagę fakt, że ostatnio coraz to więcej mamy zapierających dech talii...
Moją ulubioną talią jest Magiczny Lenormand- miły dla oka, prosty, bardzo czytelny (karty zostały przedstawione w taki sposób, że jeśli np. zapomnę, jakie dana karta ma znaczenie, nie mam większego problemu, by sobie przypomnieć bez zaglądania do notatek). Jako fanka twórczości Ciro Marchetti mam również oczywiście jego Gilded Reverie Lenormand- bardzo przyjemnie się z nim pracuje (zapewne głównie ze względu na przepiękne ilustracje), jednak czasami (tzn. w nieco większych rozkładach, np. Wielkiej Tablicy) nieco mnie przytłacza jej niezbyt duża skromność graficzna... Na początku było ciężkawo, ale w sumie z czasem coraz bardziej się do tego przyzwyczajam- po prostu odrobinę trudniej jest zorientować się na pierwszy rzut oka, gdzie co jest (w takiej np. Wielkiej Tablicy)- a tego problemu nie mam z Magicznym Lenormand- ale poza tym większego problemu mi ta talia nie sprawia (choć gdybym miała się na niej uczyć, to pewnie byłoby nieco trudniej, bo jednak ma ona swój styl- że tak to ujmę- i niektóre karty zostały przedstawione dość oryginalnie- takie trochę udziwnione są miejscami...)
Jednorożec LeCaro napisał(a):Takie zakupy zdarzyły mi się właściwie tylko na początku mojej przygody z Tarotem. Teraz muszę przyznać, że właściwie bardzo lubię wszystkie swoje talie i używam ich naprzemiennie w zależności od nastroju i tematu.
U mnie bardzo podobnie- w pierwszych miesiącach mojej przygody z tarotem kupiłam parę talii, których na początku używałam sporo, ale później gusta mi się zmieniły i obecnie prawie wcale ich nie używam (czasami sobie wyjmę, rozłożę- trochę tak ze względu na sentyment- i ciągle ładnie "mówią", ale to już jednak nie to samo, co kiedyś... Choć ja każdą swoją talię bardzo cenię, bo każda czegoś mnie nauczyła i z każdą wiążą się wspomnienia, więc w sumie żadnego swojego zakupu nie żałuję. No a poza tym kto wie- wena na nie może jeszcze powrócić ).
No ale każdy ma inną naturę i np. ja mam wrodzone skłonności do kolekcjonowania wszystkiego, zbierania, itd. Różnie się to przejawia, akurat w przypadku talii mi to nie wadzi, bo nie mam za bardzo zastojów w mojej kolekcji (w sumie nie w moim stylu jest zbieranie byleby było- ja zbieram, by wykorzystać ), a ogromną przyjemność sprawia mi praca z różnymi taliami (m.in. dlatego, że mam ich "do wyboru, do koloru", a u mnie nastroje i wena to rzeczy bardzo zmienne). Zresztą w miarę upływu czasu bardzo się dzięki temu rozwijam (no i przychodzą kolejne talie), więc dla mnie takie "kolekcjonowanie" to w sumie czysta przyjemność. Jeszcze jak się weźmie pod uwagę fakt, że ostatnio coraz to więcej mamy zapierających dech talii...