21-08-2015, 14:57
ja się nie krępuję i wszyscy wiedzą w otoczeniu, że mnie dziwne rzeczy interesują i jestem trochę odstrzelona Tarot chyba nikogo nie zdziwił specjalnie.
Rodzina jest mega dobrze nastawiona, bo moja mama jest też trochę w tym kierunku, babci przyjaciółka była tarocistką a ogólnie całą rodziną zdarzało nam się chodzić do uzdrowicieli. Ci dalsi częściowo traktują to jako takie nie do końca normalne ale niegroźne hobby - pewnie dlatego, że nikt w mojej rodzinie nie jest specjalnie wierzący
Znajomi to najróżniej, chłopak to mimo, że sam twardo stąpa po ziemii to lubi to moje wszystkie kosmiczno-magiczne odstrzały i uwielbia o tym słuchać, ma mega otwarty umysł... Koledzy i koleżanki to różnie, część się jara i chce się więcej dowiedzieć, część ma jakieś wąty, szczególnie ta mocno wierząca część (grzech blabla) ale ja sobie nie pozwalam to, żeby ktoś zmieniał moją opinię
najdziwniej było w pracy, dziewczyny z którymi się zparzyjaźniłam wiedziały ale jak wyjęłam na imprezie karty żeby się pochwalić co mam to były przerażone, że wyjdę na wariatkę ale wszyscy mega dobrze przyjęli, a najbardziej scpetyczni koledzy się nie wypowiadali po prostu (dwóch takich mam). większość jednak podeszła do sprawy z zaciekawieniem, a jeden kumpel co do którego spodziewałam się, że najwięcej negatywnego będzie miał do powiedzenia, bo ma chłopak problemy z hamowaniem się czasem zaskoczył najbardziej, bo się okazało, że kiedyś jako dziecko był z babcią u tarocisty i że dużo mu się spełniło. Ogólnie dominujące odczucie - zaciekawienie, nawet jeśli totalnie w to nie wierzą.
a nawet jeśli ktoś za plecami mówi że jestem wariatką to bardzo proszę, droga wolna kto nie jest trochę wariatem?
Rodzina jest mega dobrze nastawiona, bo moja mama jest też trochę w tym kierunku, babci przyjaciółka była tarocistką a ogólnie całą rodziną zdarzało nam się chodzić do uzdrowicieli. Ci dalsi częściowo traktują to jako takie nie do końca normalne ale niegroźne hobby - pewnie dlatego, że nikt w mojej rodzinie nie jest specjalnie wierzący
Znajomi to najróżniej, chłopak to mimo, że sam twardo stąpa po ziemii to lubi to moje wszystkie kosmiczno-magiczne odstrzały i uwielbia o tym słuchać, ma mega otwarty umysł... Koledzy i koleżanki to różnie, część się jara i chce się więcej dowiedzieć, część ma jakieś wąty, szczególnie ta mocno wierząca część (grzech blabla) ale ja sobie nie pozwalam to, żeby ktoś zmieniał moją opinię
najdziwniej było w pracy, dziewczyny z którymi się zparzyjaźniłam wiedziały ale jak wyjęłam na imprezie karty żeby się pochwalić co mam to były przerażone, że wyjdę na wariatkę ale wszyscy mega dobrze przyjęli, a najbardziej scpetyczni koledzy się nie wypowiadali po prostu (dwóch takich mam). większość jednak podeszła do sprawy z zaciekawieniem, a jeden kumpel co do którego spodziewałam się, że najwięcej negatywnego będzie miał do powiedzenia, bo ma chłopak problemy z hamowaniem się czasem zaskoczył najbardziej, bo się okazało, że kiedyś jako dziecko był z babcią u tarocisty i że dużo mu się spełniło. Ogólnie dominujące odczucie - zaciekawienie, nawet jeśli totalnie w to nie wierzą.
a nawet jeśli ktoś za plecami mówi że jestem wariatką to bardzo proszę, droga wolna kto nie jest trochę wariatem?