23-09-2015, 16:18
Dołączę jeszcze swój głos do powyższych wpisów...
Laila, pominę fakt, że autorytatywne wypowiedzi Twojej koleżanki dotyczącego Twojego ślubu były kompletnie nie na miejscu... Podobnie jak jej specyficzny sposób traktowania relacji z ludźmi... Jakieś "obrażanie się"...?
Mimo wszystko, tak jak napisała Krysia, zmieniamy się w ciągu naszego życia. W pewnym okresie zaprzyjaźniamy się z kimś, super się dogadujemy, ale po 5, 10, 15 latach zaczynamy napotykać różne tarcia...
W Twoim przypadku koleżanka dokonała spektakularnego obrażenia się i zawiesiła kontakty. Ale wydaje mi się, że nawet, gdyby się nie obraziła, Wasza relacja opierałaby się na grzecznościowych zwrotach, wymianie powierzchownych zdań i niewiele wartościowego wniosłaby w Wasze wzajemne życie. Ty nadal źle byś się czuła z niektórymi jej zachowaniami, ona też pewnie coraz bardziej nie umiałaby zrozumieć Twojego zachowania...
Dążę w swojej wypowiedzi do tego, że bardzo często w naszym życiu pewne znajomości są potrzebne, wartościowe dla obu stron, po czym relacja zaczyna się oddalać. Nie zawsze na skutek konfliktu, ale jeżeli nie dajemy jej się rozluźnić w sposób "naturalny", często zaczynają przeważać niezrozumienie, konflikty lub ostre spięcia.
Sama mam przyjaciela, z którym przez całe liceum łączyła nas niezwykła więź. Niestety, po skończeniu szkoły coraz więcej pojawiało się między napięć, i co próbowaliśmy odnowić starą przyjaźń, tylko wzajemnie się irytowaliśmy. Po upłynięciu jakiegoś czasu zwykle znowu nawiązujemy kontakt, ale zawsze prowadzi to do głębszego "pęknięcia". Pozostaje zaakceptować fakt, że chociaż łączy nas coś specyficznego, naprawdę się lubimy, bardzo dobrze rozumiemy, nie da się już odbudować szczerej więzi. Ta przyjaźń była bardzo ważna, ale pozostanie już tylko przeszłością.
Lailo, dookoła Ciebie jest pełno nowych, ciekawych ludzi... Proponowałabym Ci skupić się na "czarach", które Ciebie otworzą na zawarcie nowych przyjaźni, otworzą na nowe, inspirujące znajomości...
A co do koleżanki, o której piszesz, nie da się przyjaźnić z kimś, kto nie ma na to ochoty, niezależnie od przyczyn (a widzę je w ten sam sposób, jak opisane w poście wyżej).
Laila, pominę fakt, że autorytatywne wypowiedzi Twojej koleżanki dotyczącego Twojego ślubu były kompletnie nie na miejscu... Podobnie jak jej specyficzny sposób traktowania relacji z ludźmi... Jakieś "obrażanie się"...?
Mimo wszystko, tak jak napisała Krysia, zmieniamy się w ciągu naszego życia. W pewnym okresie zaprzyjaźniamy się z kimś, super się dogadujemy, ale po 5, 10, 15 latach zaczynamy napotykać różne tarcia...
W Twoim przypadku koleżanka dokonała spektakularnego obrażenia się i zawiesiła kontakty. Ale wydaje mi się, że nawet, gdyby się nie obraziła, Wasza relacja opierałaby się na grzecznościowych zwrotach, wymianie powierzchownych zdań i niewiele wartościowego wniosłaby w Wasze wzajemne życie. Ty nadal źle byś się czuła z niektórymi jej zachowaniami, ona też pewnie coraz bardziej nie umiałaby zrozumieć Twojego zachowania...
Dążę w swojej wypowiedzi do tego, że bardzo często w naszym życiu pewne znajomości są potrzebne, wartościowe dla obu stron, po czym relacja zaczyna się oddalać. Nie zawsze na skutek konfliktu, ale jeżeli nie dajemy jej się rozluźnić w sposób "naturalny", często zaczynają przeważać niezrozumienie, konflikty lub ostre spięcia.
Sama mam przyjaciela, z którym przez całe liceum łączyła nas niezwykła więź. Niestety, po skończeniu szkoły coraz więcej pojawiało się między napięć, i co próbowaliśmy odnowić starą przyjaźń, tylko wzajemnie się irytowaliśmy. Po upłynięciu jakiegoś czasu zwykle znowu nawiązujemy kontakt, ale zawsze prowadzi to do głębszego "pęknięcia". Pozostaje zaakceptować fakt, że chociaż łączy nas coś specyficznego, naprawdę się lubimy, bardzo dobrze rozumiemy, nie da się już odbudować szczerej więzi. Ta przyjaźń była bardzo ważna, ale pozostanie już tylko przeszłością.
Lailo, dookoła Ciebie jest pełno nowych, ciekawych ludzi... Proponowałabym Ci skupić się na "czarach", które Ciebie otworzą na zawarcie nowych przyjaźni, otworzą na nowe, inspirujące znajomości...
A co do koleżanki, o której piszesz, nie da się przyjaźnić z kimś, kto nie ma na to ochoty, niezależnie od przyczyn (a widzę je w ten sam sposób, jak opisane w poście wyżej).