16-11-2015, 10:48
Jak medytować? Roshi Małgorzata Jiho Braunek, która aż do śmierci prowadziła (wraz z roshim Andrzejem Getsugenem Krajewskim) Sanghę Kanzeon w Polsce, nauczała, że medytacja to stan dany każdemu. Oto jej wskazówki, jak do tego stanu dotrzeć.
• W medytacji znajdujemy się we wspólnej przestrzeni bez podziału na przedmiot i podmiot, na to, co wewnętrzne, i to, co zewnętrzne. Jest to przestrzeń pozbawiona jakichkolwiek właściwości. Nazywana jest różnie: Nienarodzonym Umysłem Buddy, Absolutem, Wielkim Umysłem, Pustką, Bogiem. Jest to przestrzeń, która nie ma granic; ani początku, ani końca. Ani nie powstaje, ani nie zanika. Dostęp do tej przestrzeni ma każdy z nas, niezależnie od tradycji, z której pochodzi, wiary, kultury i szerokości geograficznej.
• Absolutnie każdemu, każdemu z nas jest to dane. Bo każdy z nas to w sobie ma. Ułatwieniem w dostępie do tej rzeczywistości są różnego rodzaju praktyki. W tradycji buddyzmu zen siedząca medytacja (zazen), w tradycji chrześcijańskiej – kontemplacja.
Chcę podkreślić, iż jest to najbardziej podstawowy stan, nasza baza, ma ją każdy z nas bez względu na wyznawany światopogląd. Nawet osobie, która nigdy nie zaznała potrzeby duchowego rozwoju, też jest to dane. W związku z tym każdy, czy o tym wie, czy nie, doświadczył stanu medytacji.
• Wyobraź sobie, że siedzisz na brzegu morza. Patrzysz na zachód słońca i w pewnym momencie znika podział na ciebie, na morze, na słońce. Stajesz się bezbrzeżnym oceanem i znikającymi promieniami słońca. Trwa to przez moment, i znów siedzisz na plaży, widzisz siebie, morze i jego granice. Wracasz do swoich zajęć. Lecz to doświadczenie jedni ze słońcem i morzem nie daje ci spokoju.
Podejmujesz decyzję, by świadomie mieć dostęp do tej przestrzeni. To wtedy zaczynasz praktykę, szukasz właściwego miejsca, jak np. kościół, klasztor lub ośrodek buddyjski. I tak jak powiedział w Sh?b?genz? D?gen: „Praktykowanie Drogi Buddy to poznawanie siebie. A poznać siebie to znaczy zapomnieć o sobie. Jeśli zapomnisz o sobie, to zostaniesz oświecony przez dziesięć tysięcy dharm”. To znaczy przez cały zjawiskowy świat.?
(oprac. na podst. http://www.kanzeon.pl
John Main, irlandzki benedyktyn i współzałożyciel Centrum Medytacji Chrześcijańskiej w Londynie, odkrył praktykę medytacji w tradycji Ojców Pustyni. Zalecał medytowanie codziennie rano i wieczorem, po 20-30 minut. Oto jego wskazówki:
• Aby dobrze medytować, trzeba przyjąć odpowiednią pozycję siedzącą – wygodną i zrelaksowaną. Jednak wasza postawa nie powinna być niedbała. Usiądźcie na krześle i wyprostujcie kręgosłup, a ci, którzy są wystarczająco wyćwiczeni, mogą siedzieć na poduszce ze skrzyżowanymi nogami. Oddech powinien być spokojny i regularny. Pozwólcie każdemu mięśniowi rozluźnić się. Postawa umysłu powinna być równie odprężona i spokojna jak postawa ciała.
• Spróbujcie wyciszyć się tak bardzo, jak to jest możliwe. Medytacja wymaga wchodzenia w ciszę ducha i ciszę ciała. Dzięki temu stajecie się coraz bardziej świadomi siebie jako osoby, jako ciszy, jako całości. Musicie więc nauczyć się siedzieć tak spokojnie, jak tylko możecie. Kiedy już usiedliście i wyciszyliście się, zamknijcie oczy i zacznijcie powtarzać w swoim sercu słowo „Maranatha” – jest to starożytna modlitwa aramejska, która znaczy: „Przyjdź Panie, przyjdź Panie Jezu”. Medytacja polega na uczeniu się tego słowa – recytowania i wymawiania go. To jest proste: Ma-ra-na-tha. Cztery tak samo akcentowane sylaby. Większość ludzi powtarza tę modlitwę w połączeniu z oddechem, jednak to nie jest najważniejsze. Ważne jest, aby powtarzać to wezwanie wolno i rytmicznie od początku do końca, przez cały czas trwania medytacji. Zapomnijcie o znaczeniu wezwania, po prostu słuchajcie go jako dźwięku.
• Celem powtarzania wezwania jest stopniowe odwrócenie uwagi od własnych myśli, własnych idei i pożądań. Poprzez odwrócenie uwagi od siebie i skierowanie jej ku Bogu – osiągnięcie świadomości obecności Boga. Swoje słowo wypowiadajcie delikatnie, lecz z rozwagą. Stopniowo wtopi się ono w wasze serce.
• W trakcie medytacji różne pytania będą przychodziły wam na myśl. Po co to robię? Co to wszystko znaczy? Pytania te musicie pozostawić za sobą. Musicie przekroczyć ten poziom pytań i podchodzić do medytacji z dziecięcą prostotą. Oto moja rada: powtarzajcie swoje słowo, zadowalajcie się mówieniem słowa i przyjmijcie dar, który Bóg wam daje. Ale nie żądajcie go. Nie miejcie żadnych wymagań ani oczekiwań wobec praktyki medytacji, ale podejdźcie do niej z tą szczerością ducha, która pozwala nam na taką obecność, jaka jest możliwa tylko względem siebie i Boga.
• Medytacja jest doskonałym spokojem ciała i duszy. Poprzez ten spokój otwieramy nasze serca na wieczną ciszę Boga. Medytacja chrześcijańska jest czymś więcej niż myśleniem o Bogu lub przeżywaniem uczuć odnoszących się do Niego. Medytacja to bycie z Bogiem.
http://www.charaktery.eu/wiesci-psycholo...owa%C4%87/
• W medytacji znajdujemy się we wspólnej przestrzeni bez podziału na przedmiot i podmiot, na to, co wewnętrzne, i to, co zewnętrzne. Jest to przestrzeń pozbawiona jakichkolwiek właściwości. Nazywana jest różnie: Nienarodzonym Umysłem Buddy, Absolutem, Wielkim Umysłem, Pustką, Bogiem. Jest to przestrzeń, która nie ma granic; ani początku, ani końca. Ani nie powstaje, ani nie zanika. Dostęp do tej przestrzeni ma każdy z nas, niezależnie od tradycji, z której pochodzi, wiary, kultury i szerokości geograficznej.
• Absolutnie każdemu, każdemu z nas jest to dane. Bo każdy z nas to w sobie ma. Ułatwieniem w dostępie do tej rzeczywistości są różnego rodzaju praktyki. W tradycji buddyzmu zen siedząca medytacja (zazen), w tradycji chrześcijańskiej – kontemplacja.
Chcę podkreślić, iż jest to najbardziej podstawowy stan, nasza baza, ma ją każdy z nas bez względu na wyznawany światopogląd. Nawet osobie, która nigdy nie zaznała potrzeby duchowego rozwoju, też jest to dane. W związku z tym każdy, czy o tym wie, czy nie, doświadczył stanu medytacji.
• Wyobraź sobie, że siedzisz na brzegu morza. Patrzysz na zachód słońca i w pewnym momencie znika podział na ciebie, na morze, na słońce. Stajesz się bezbrzeżnym oceanem i znikającymi promieniami słońca. Trwa to przez moment, i znów siedzisz na plaży, widzisz siebie, morze i jego granice. Wracasz do swoich zajęć. Lecz to doświadczenie jedni ze słońcem i morzem nie daje ci spokoju.
Podejmujesz decyzję, by świadomie mieć dostęp do tej przestrzeni. To wtedy zaczynasz praktykę, szukasz właściwego miejsca, jak np. kościół, klasztor lub ośrodek buddyjski. I tak jak powiedział w Sh?b?genz? D?gen: „Praktykowanie Drogi Buddy to poznawanie siebie. A poznać siebie to znaczy zapomnieć o sobie. Jeśli zapomnisz o sobie, to zostaniesz oświecony przez dziesięć tysięcy dharm”. To znaczy przez cały zjawiskowy świat.?
(oprac. na podst. http://www.kanzeon.pl
John Main, irlandzki benedyktyn i współzałożyciel Centrum Medytacji Chrześcijańskiej w Londynie, odkrył praktykę medytacji w tradycji Ojców Pustyni. Zalecał medytowanie codziennie rano i wieczorem, po 20-30 minut. Oto jego wskazówki:
• Aby dobrze medytować, trzeba przyjąć odpowiednią pozycję siedzącą – wygodną i zrelaksowaną. Jednak wasza postawa nie powinna być niedbała. Usiądźcie na krześle i wyprostujcie kręgosłup, a ci, którzy są wystarczająco wyćwiczeni, mogą siedzieć na poduszce ze skrzyżowanymi nogami. Oddech powinien być spokojny i regularny. Pozwólcie każdemu mięśniowi rozluźnić się. Postawa umysłu powinna być równie odprężona i spokojna jak postawa ciała.
• Spróbujcie wyciszyć się tak bardzo, jak to jest możliwe. Medytacja wymaga wchodzenia w ciszę ducha i ciszę ciała. Dzięki temu stajecie się coraz bardziej świadomi siebie jako osoby, jako ciszy, jako całości. Musicie więc nauczyć się siedzieć tak spokojnie, jak tylko możecie. Kiedy już usiedliście i wyciszyliście się, zamknijcie oczy i zacznijcie powtarzać w swoim sercu słowo „Maranatha” – jest to starożytna modlitwa aramejska, która znaczy: „Przyjdź Panie, przyjdź Panie Jezu”. Medytacja polega na uczeniu się tego słowa – recytowania i wymawiania go. To jest proste: Ma-ra-na-tha. Cztery tak samo akcentowane sylaby. Większość ludzi powtarza tę modlitwę w połączeniu z oddechem, jednak to nie jest najważniejsze. Ważne jest, aby powtarzać to wezwanie wolno i rytmicznie od początku do końca, przez cały czas trwania medytacji. Zapomnijcie o znaczeniu wezwania, po prostu słuchajcie go jako dźwięku.
• Celem powtarzania wezwania jest stopniowe odwrócenie uwagi od własnych myśli, własnych idei i pożądań. Poprzez odwrócenie uwagi od siebie i skierowanie jej ku Bogu – osiągnięcie świadomości obecności Boga. Swoje słowo wypowiadajcie delikatnie, lecz z rozwagą. Stopniowo wtopi się ono w wasze serce.
• W trakcie medytacji różne pytania będą przychodziły wam na myśl. Po co to robię? Co to wszystko znaczy? Pytania te musicie pozostawić za sobą. Musicie przekroczyć ten poziom pytań i podchodzić do medytacji z dziecięcą prostotą. Oto moja rada: powtarzajcie swoje słowo, zadowalajcie się mówieniem słowa i przyjmijcie dar, który Bóg wam daje. Ale nie żądajcie go. Nie miejcie żadnych wymagań ani oczekiwań wobec praktyki medytacji, ale podejdźcie do niej z tą szczerością ducha, która pozwala nam na taką obecność, jaka jest możliwa tylko względem siebie i Boga.
• Medytacja jest doskonałym spokojem ciała i duszy. Poprzez ten spokój otwieramy nasze serca na wieczną ciszę Boga. Medytacja chrześcijańska jest czymś więcej niż myśleniem o Bogu lub przeżywaniem uczuć odnoszących się do Niego. Medytacja to bycie z Bogiem.
http://www.charaktery.eu/wiesci-psycholo...owa%C4%87/