Religia a karty. Czy tarot to grzech?

Zawstydzony Druga to stwierdzenie, iż istnieją ludzie, którzy utożsamiając się społecznie z jakąś grupą równolegle kontestują i łamią zasady jakie grupa ta ustaliła dla swoich członków. Zasadniczo tutaj zastanawiają mnie powody rozejścia się tożsamości społecznej i osobistej; jako, że brakuje mi odpowiedzi kompleksowych, jasno tłumaczących powody dysharmonii, drążę wątek.
Już ci to tłumaczyłam, jak ja to odbieram i pytałam się dlaczego mi odbiera się możliwość połączenia jedno z drugim, wiara w Boga i życie wg jego przykazań oraz karty tarota. Widocznie nie zostałam zrozumiana, więc jeszcze raz pozwolę sobie na małą wypowiedź. Nie czuję, żadnego dysonansu w tej kwestii, jedynie brak wiedzy, a to nie może mnie odcinać od mojego praktykowania wiary. Świat się zmienia, a w szczególności również człowiek i jego świadomość, na pewne rzeczy już inaczej patrzy jak to było kiedyś. Mówisz, że" istnieją ludzie, którzy utożsamiając się społecznie z jakąś grupą równolegle kontestują i łamią zasady jakie grupa ta ustaliła dla swoich członków" i na potrzeby tego tematu nazwijmy rzeczy po imieniu, a więc pewna grupa społeczna to Kościół, który ma ustalone pewne zasady, a ja/my jesteśmy, jako ci ludzie, którzy te zasady łamią. Ok więc abyś mnie zrozumiał (bo jak twierdzisz po to ten temat drążysz) proszę cię zastanów się nad ewolucją człowieka, nie od czasów pra,pra historycznych, ale załóżmy, że od czasów kilka wieków przed naszą erą, do teraz. Nad tym jak jego sama świadomość ewoluowała, co dla tamtego człowieka było pojęciem zła, a co dobra. Wiadomo, że dobro jest tym czego człowiek zawsze pragnął i dążył, ale to co kiedyś było złem, stało się dobrem dla człowieka. Dla przykładu, kiedyś obserwowane anomalia pogodowe, ludzie odbierali jako zwiastuny nadchodzących nieszczęść, które bardzo często miały miejsce np. po zaćmieniu słońca, spadających gwiazdach i przelatujących kometach. Związane były z tym wiele rytuałów, zabobonów, wierzeń i całe szczęście, że tych drastycznych rytuałów się już wyzbyto, właśnie w dużej mierze przez naukę, wiedzę, nie wiarę. Kościół, a przede wszystkim, ludzie - duchowni tego Kościoła sami też nie posiadali innej wiedzy niż reszta ludzi, jeśli mówimy tu o prawach natury, fizyki czy astronomii, więc zjawiska dla nich nie wytłumaczalne przypisywali do zła lub dobra, zakazów i dobrych znaków, jak słynna Gwiazda Betlejemska, brytyjski astronom Mark Kidger uważa, ze w czasie gdy miał się narodzić Chrystus, ówcześni astrologowie zetknęli się z dużym zagęszczeniem niezwykłych zjawisk na niebie. W krótkim okresie czasu widzieli cztery niecodzienne zjawiska. Pierwszym z nich była trzykrotna koniunkcja Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb w 7 roku p.n.e. (29 maja, 1 października i 5 grudnia), którą zaobserwowali starożytni astrologowie z Sippar i którą odkrył na początku XVII wieku Johannes Kepler. Drugim wydarzeniem okazała się potrójna koniunkcja Jowisza, Saturna i Marsa w konstelacji Ryb w 6 roku p.n.e. Była co prawda niewidoczna z Ziemi, ale niezwykle czytelna dla astrologów. Trzeci fenomen to niezwykły układ układ ciał niebieskich, do jakiego doszło 20 lutego 5 roku p.n.e. Z jednej strony Księżyc i Jowisz, a z drugiej Mars i Saturn utworzyły dwie pary. Czwarte zjawisko to wybuch supernowej. Kroniki chińskie i koreańskie wspominają, że takie zjawisko było widoczne przez 76 dni (od marca do końca maja 5 roku p.n.e). O podobnym zjawisku można przeczytać w apokryficznej Protoewangelii Jakuba, opisującej okoliczności narodzin Chrystusa. Resztę możesz sobie poczytać tu <!-- m --><a class="postlink" href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwiazda_Betlejemska">https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwiazda_Betlejemska</a><!-- m --> dodam tylko, czego nie powinnam robić ponieważ mija się to z moją wiarą, ale następny zbawiciel też mógł się narodzić i wg Johannesa Keplera „gwiazdą” tą była wielokrotna koniunkcja trzech planet – Saturna, Jowisza i Marsa – podczas jednego tylko roku (6 p.n.e.). Koniunkcje ww. planet zdarzają się co około 800 lat i Kepler obserwował taką po roku 1600. Zjawisko to było potem w podobnym kontekście wielokrotnie rozważane, także przez współczesnych badaczy. A zastanawiałeś się dlaczego dziś mamy Astrologię i Astronomię? Dlaczego jedna jest potępiana, a druga do dzisiejszego dnia akceptowalna nawet przez Kościół? Astrologia nazywana jest czasem „wiedzą królewską”. Od początku bowiem nielicznych wówczas astrologów można było znaleźć tylko na dworach władców. W starożytności nie występowało rozróżnienie pomiędzy astronomią a astrologią w dzisiejszym rozumieniu tych pojęć. Astrologia była wówczas wyżej ceniona jako nauka, astronomia była jedynie jej nauką pomocniczą. Mikołaj Kopernik we wstępie do swojego epokowego dzieła De revolutionibus orbium coelestium („O obrotach sfer niebieskich”) pisze o „Nauce, którzy jedni zowią astrologią, inni astronomią, a wielu spośród starożytnych szczytem matematyki”. Dopiero usunięcie w XVIII wieku katedr astrologii na uniwersytetach (m.in. na UJ) zapoczątkowało zepchnięcie jej do roli pseudonauki. Zaczęto wówczas astrologię używać przede wszystkim do prognozowania pogody oraz wyznaczania szczęśliwych dni. Większe przepowiednie, jeśli były trafne, przynosiły sławę i bogactwo. Nietrafione niejednokrotnie kończyły się śmiercią astrologa. Stąd astrolodzy dbali o to, by były dostatecznie niejasne i pozostawiające jak największą możliwość interpretacji. Pierwotnie uważano, że ciała niebieskie reprezentują na niebie władców ziemskich. W pierwszym tysiącleciu przed n.e. ugruntował się pogląd związany z wróżbiarstwem, że indywidualne losy władców mogą być odczytane z położenia ciał niebieskich, do dziś dnia tak jest i nadal "pokutuje", tylko dlatego, że ciekawski Mikołaj Kopernik dokonał odkrycia? Poczytaj sobie o tym jaki wówczas miał stosunek do niego Kościół Katolicki, jego dzieła nie zostały od razu opublikowane przez wiele wieków utrzymywano je w tajemnicy, aż sami stwierdzili, że to prawda i kiedy wynaleziono pierwszy teleskop wiedziano już, że nie da się utrzymać tego w tajemnicy. Pierwsze znane praktyczne teleskopy zostały skonstruowane przy użyciu szklanych soczewek w Holandii na początku XVII wieku przez Hansa Lippersheya, a wkrótce potem przez Galileusza we Włoszech. Znalazły one zastosowanie w działaniach militarnych i w astronomii, która już była wywyższona ponad astrologię. Dla mnie teleskop = tarot ... narzędzie i nie sądzę aby było narzędziem diabła, teleskop już się wybronił, tarot jeszcze nie zdążył, może dlatego, że nikt tego od strony naukowej nie bada?, nie ma na to odpowiednich środków finansowych? a może wreszcie dlatego, że panuje na ten temat wiele nieprawdziwych mitów, strach który ma swe korzenie w odległej przeszłości człowieka. Mogłam bym tak jeszcze długo pisać, ale myślę, że dałam ci teraz obraz tego jak ja to widzę. Mówiłam już aby mówić tu czy tarot jest grzechem, myślę, że należałoby się w pierwszej kolejności zastanowić czym jest sam tarot, a to jaki mają do tego teraz stosunek duchowni Kościoła Katolickiego, nie bardzo mi przeszkadza, ponieważ sama historia ma dowody na to, że Kościół zmienia swe poglądy, chce iść z duchem czasu, jeśli chce istnieć wśród ludności. (Mikołaj Kopernik też był uznany za heretyka Uśmiech według teologów katolickich teoria Kopernika nie była udowodniona w stopniu, który usuwałby wątpliwości natury naukowej i teologicznej. Najwybitniejsi filozofowie i astronomowie epoki: Justus Lipsius, Joseph Scaliger, Francis Bacon opowiadali się za systemem Ptolemeusza. W 1620 Kongregacja Indeksu Ksiąg Zakazanych uznała, że nowej teorii nie można podawać jako pewnik, zezwalając jednak na traktowanie jej jako hipotezy. Dopiero w 1757 dzieło Kopernika zdjął z indeksu papież Benedykt XIV)
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 12 gości