27-09-2011, 20:30
No właśnie. Małżeństwo, czy jak by to się wtedy nazywało, powinno być zawierane na okres próbny. Coś jak umowa przedwstępna. I taka weryfikacja pobożnych życzeń z rzeczywistością prowadziłaby dopiero do zalegalizowania związku w wyznaczonym terminie. Jak już hormony się uspokoją, chemia zneutralizuje przez kwasy życia codziennego, a różowe okulary zamienione na szkła powiększające wyostrzą nam percepcję. Kto jest za?