01-02-2016, 00:59
Dąb
Siedem siekier ścinało stuletni
starzejący się dąb,
rozpaczające duchy wrzawą nasyciły
powietrze,z gałęzi odfruwało ptactwo:
szerokoskrzydłe myszołowy,
szybujące na wstępującym wietrze krogulce,
większe od sokoła wędrownego rarogi
i uszatki puchacze z dużymi
pomarańczowoczerwonymi oczami.
Kłębiaste chmury doganiały
już popołudniowe słońce,
zmęczone miłością zające przysypywały
piaskiem legowisko,
kwiaty z obu brzegów Stobrawy
nawoływały się szeptami i śmiechem,
ale obolały korzeń dębowy
chciał jeszcze przepołowić gnat skały
i z sykiem wtargnąć do wnętrza ziemi.
Tadeusz Chabrowski
z tomu Zakwitnę wieczorem(1996)