01-02-2016, 01:19
Drzewo
Z liśćmi i pączkami gotowy konar drzewa stał.
„Czy mogę go wziąć?” - spytał mróz i zasapał.
„Nie, kochanie, niech zostaną, pozwól im na to.
Wnet usiądą na nich rozkwitające kwiaty.”
A on drzewem, od korzeni po wierzchołek, potrząsał.
Na drzewie pojawiły się kwiaty i ptak na nim śpiewał.
„Czy mogę je wziąć?” - spytał wiatr, zatrząsł nim i huśtał.
„Nie, kochanie, niech zostaną, pozwól im jeszcze.
Wnet usiądą na nich dojrzewające czereśnie.”
A on całym drzewem z rozżaleniem potrząsał.
Na drzewie pojawiły się czereśnie, świeciło słońce.
„Czy mogę je wziąć?” - spytało młode dziewczę i jej licarumiane.
„Tak, kochanie, weź sobie, jeśli tego chcesz.
Tak dużo, ile tylko zapragniesz”.
Rzekło drzewo i jego gałęzie hojnie uginane.
Bjørnstjerne Bjørnson
z tomu "Digte og sange", 1870
tłum. z norweskiego Ryszard Mierzejewski