03-02-2016, 00:19
Cienie wierzb
wiodą mnie dalej niż donikąd
chociaż nikt nie powie
że to miejsce istnieje
prowadzą cienie przywiązane
do korzeni wierzb
kiedy przystaję
szpaler wyświetla portrety
odciśnięte na mojej twarzy
babcia jak kiedyś głaszcze dziecko
wewnątrz mnie i deklamuje wiersze
tata uczy oceniania solidności obuwia
- w takich do ludzi
niekoniecznie z duchem czasu
na obcasach wysokich do nieba
ciotki sprzeczają się o niuanse
rodzinnych świąt i wypaplanych sekretów
a pan jerzy wtrąca z przekąsem
że kobieta to nie człowiek
chwytam rzucone prowokacje
i podaję dalej
za kolejnym zakrętem
chwieją się zapomniane imiona i wyryte głosy
obcych przysposobionych do krwiobiegu
dudni – ela pamięta – ela moja wnuczka
i tak z oczu patrzy że nie odrywam
i jeszcze ona pytająca – czemu nie odwiedzasz
nie wie że wiem a nie wiem jak skłamać
- będzie dobrze
wiodą mnie dalej niż dokądkolwiek
aż po granice za którymi człowiek
nigdy się nie kończy
a zmierzch trzyma za ręce poranki
między cieniami pokulonych wierzb
Ela Gruszfeld