Davidia Chińska
#2

   
Dawidia bywa nazywana „drzewem duchów” lub „drzewem chusteczkowym” czy drzewem gołębim...dzięki swemu wyglądowi podczas kwitnienia
Dawidia została odkryta w 1869 roku w okolicy miejscowości Mupin przez ojca Armanda Davida, francuskiego misjonarza działającego w Chinach w latach 1862-1873, badacza miejscowej flory i fauny.
Pierwsza próba introdukcji dawidii do Europy miała miejsce w 1897 roku, kiedy to 37  nasion D. involucrata var. vilmoriniana (odmiany Vilmorina, o której więcej później) przesłanych zostało do Maurice'a de Vilmorin przez innego francuskiego misjonarza, brata Paula Farges.
Niestety, skiełkowało tylko jedno nasienie, a stało się to dopiero w czerwcu 1899 roku.
Roślina rozrosła się jednak bujnie i pierwszy raz zakwitła już w maju 1906 w Les Barres.

Jednak światową karierę zawdzięcza dawidia Ernestowi Wilsonowi, który ze swojej pierwszej wyprawy
do Chin (1899-1901) wysłał do Europy około 13 000 nasion D. involucrata var. vilmoriniana.
Z kolejnej wyprawy przywiózł on także nasiona formy typowej.
'Kiedy tylko się nad tym zastanowię, Davidia involucrata od razu wysuwa się na czoło jako najciekawsze
i najpiękniejsze ze wszech drzew flory strefy klimatu umiarkowanego' - pisał.
'Kwiaty i towarzyszące im podsadki zwisają na szypułkach znacznej długości i kiedy poruszy je
najsłabszy choćby powiew wiatru, sprawiają wrażenie olbrzymich motyli polatujących pośród drzew.

Tak zaś opisywał Wilson szczęśliwy dzień, kiedy to ujrzał dawidię:
'19 maja, kiedy prowadziłem poszukiwania nieopodal osady Ta-wan, o jakieś pięć dni drogi na południe
oddalonej od Ichang, nagle natknąłem się na drzewo dawidii w pełnym kwitnieniu!
Miała jakieś 50 stóp (15 m) wysokości, w pokroju stożkowata, a przy obfitości kwiecia piękniejsza była,
niźli się to da oddać w słowach'.

W 1899 roku, 23-letni wtedy Ernest Wilson wyruszył do Chin (podróżując na zachód, przez Amerykę)
z polecenia wybitnego angielskiego szkółkarza Harry'ego Veitcha, aby szukać owego nieujarzmionego
jeszcze, a obrosłego już legendą drzewa i ewentualnie zebrać jego nasiona.

Chiny przełomu wieków były jednym z mniej spokojnych miejsc na Ziemi, co szczególnie dawało się we znaki przybyszom z Zachodu (powstanie bokserów jako kulminacja tego resentymentu).
Przez kraj przetaczała się właśnie morowa zaraza.
Wilson nie znał chińskiego.
Nie znane było też dokładne miejsce występowania poszukiwanego gatunku.
Augustine Henry (rezydujący na miejscu irlandzki lekarz i botanik) wyrysował dla Wilsona mapę obejmującą obszar 'wielkości stanu Nowy Jork', w centralnym punkcie którego rosło to jedno  jedyne drzewo, które on widział.
Dziesięć dni trwała niebezpieczna wyprawa w górę rwącej rzeki Jangcy.
Kierowany przez miejscowych Wilson dociera wreszcie na oznaczone miejsce.
I co się okazuje?
Ano drzewo zostało ścięte, potrzeba było miejsca pod nowy dom!
Jeszcze przez miesiąc tropił Wilson rosnącą dawidię.
W międzyczasie odkrył dla świata owoc rozpropagowany później przez Nowozelandczyków pod handlową nazwą kiwi (Actinidia deliciosa).
Końcem końców, we wspomniany majowy dzień odnalazł był wreszcie wspaniały dawidiowy zagajnik.
źródło
źródło

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości