11-03-2016, 10:03
Witam was, rownież podpinam sie pod temat, mi takie cos zdarzylo sie tylko raz w zyciu (na szczęście) ale pamietam do dzis... rzecz wydarzyła się kilklat temu...
Spałam, obudziłam się w swoim łóżku zdziwił mnie jednak fakt, że pościel w ktorej leżę to moja ulubiona pościel z dziecinstwa w myszkę miki (juz jej nie posiadam) leżałam na wznak i spojrzalam w prawo na okno był już dzień świeciło słońce, spojrzałam na lewo na zegarek była godzina 12 (w południe) wyprostowałam glowę na wprost i wtedy nagle poczulam jak coś przyciska mi klatkę piersiowa z ogromna siła tak ze nie moglam oddychac, bardzo powaznie sie wystraszylam poniewaz w pokoju był dzień i nikogo w nim po za mna nie bylo, nikogo nie widzialam na swojej klatce piersiowej a jednak czułam jakby ciężar na nim gniotl mi klatkę, chcialam sie ruszyc i uciec, nie moglam byłam sparaliżowana, krzyczałam w nieboglosy ... ale tylko wewnetrznie nie moglam otworzyc ust trwalo to dluzsza chwile, byłam pewna ze umre, dostalam ataku paniki walczyłam z tym bez slutecznie aż opadlam z sił.... nagle się obudzilam
Zlana potem, serce walilo mi jak młot, atak paniki nie ustał chcialo mi się płakac i poprostu przytulić do mamy ze strachu... ku mojemu zdziwieniu znow lezalam w poscieli w myszkę miki, spojrzalam na okno dzień, swiecilo słońce, spojrzalam na zegarek byla 12 w poludnie i juź wiedzialm co zaraz sie wydarzy ponownie poczułam tonę ciężaru na klatce piersiowej, wiedzialam już ze nie poradze sobie z tym, wiedzialam ze przez walke z tym opadne tylko z sił...poddałam się, coś uciskalo moja klatke piersiowa dusząc mnie, a ja czekalam na smierc, nie mialam siły fizycznej i psychicznej walczyc, czekalam az umre poprostu...
Bylo to tak straszne doswiadczenie, horror, brak mi slóów aby opisać strach jaki wtedy czułam.
I ponownie sie obudziłam atak paniki nie minął, strach, przetażenie, bezsilność mokra od potu patrzè na posciel a ona jest niebieska czyli taka w ktorej faktycznie wtedy spalam, kolor poscieli sprawil ze tym razem poczułam ze to rzeczywistość, spojrzalam na prawo na okno swiecilo słonce, szybko spojrzałam ze zegarek byla 12 w poludnie i wtedy wybiegłam z łóżka jeszcze w ataku paniki, slepo bieglam przed siebie i dobieglam do lazienki a tam sie popłakalam a wrecz poryczlam jal dziecko, nie moglam sie uspokoić to wszystko bylo tak realne, ze nie umialam tego oddzielić czy to sen czy to była rzeczywistosc.
Po jakimś czasie uspokilam sie, i mysle ze te pierwsze 2 obudzenia byly koszmarem sennym, a te trzecie rzeczywistym
Horror! Na szczescie nigdy juz mi sie to nie przydarzylo. Niewiem czy to paraliż czy zmora. Najwazniejsze ze nigdy sie nie powtórzlo...
Spałam, obudziłam się w swoim łóżku zdziwił mnie jednak fakt, że pościel w ktorej leżę to moja ulubiona pościel z dziecinstwa w myszkę miki (juz jej nie posiadam) leżałam na wznak i spojrzalam w prawo na okno był już dzień świeciło słońce, spojrzałam na lewo na zegarek była godzina 12 (w południe) wyprostowałam glowę na wprost i wtedy nagle poczulam jak coś przyciska mi klatkę piersiowa z ogromna siła tak ze nie moglam oddychac, bardzo powaznie sie wystraszylam poniewaz w pokoju był dzień i nikogo w nim po za mna nie bylo, nikogo nie widzialam na swojej klatce piersiowej a jednak czułam jakby ciężar na nim gniotl mi klatkę, chcialam sie ruszyc i uciec, nie moglam byłam sparaliżowana, krzyczałam w nieboglosy ... ale tylko wewnetrznie nie moglam otworzyc ust trwalo to dluzsza chwile, byłam pewna ze umre, dostalam ataku paniki walczyłam z tym bez slutecznie aż opadlam z sił.... nagle się obudzilam
Zlana potem, serce walilo mi jak młot, atak paniki nie ustał chcialo mi się płakac i poprostu przytulić do mamy ze strachu... ku mojemu zdziwieniu znow lezalam w poscieli w myszkę miki, spojrzalam na okno dzień, swiecilo słońce, spojrzalam na zegarek byla 12 w poludnie i juź wiedzialm co zaraz sie wydarzy ponownie poczułam tonę ciężaru na klatce piersiowej, wiedzialam już ze nie poradze sobie z tym, wiedzialam ze przez walke z tym opadne tylko z sił...poddałam się, coś uciskalo moja klatke piersiowa dusząc mnie, a ja czekalam na smierc, nie mialam siły fizycznej i psychicznej walczyc, czekalam az umre poprostu...
Bylo to tak straszne doswiadczenie, horror, brak mi slóów aby opisać strach jaki wtedy czułam.
I ponownie sie obudziłam atak paniki nie minął, strach, przetażenie, bezsilność mokra od potu patrzè na posciel a ona jest niebieska czyli taka w ktorej faktycznie wtedy spalam, kolor poscieli sprawil ze tym razem poczułam ze to rzeczywistość, spojrzalam na prawo na okno swiecilo słonce, szybko spojrzałam ze zegarek byla 12 w poludnie i wtedy wybiegłam z łóżka jeszcze w ataku paniki, slepo bieglam przed siebie i dobieglam do lazienki a tam sie popłakalam a wrecz poryczlam jal dziecko, nie moglam sie uspokoić to wszystko bylo tak realne, ze nie umialam tego oddzielić czy to sen czy to była rzeczywistosc.
Po jakimś czasie uspokilam sie, i mysle ze te pierwsze 2 obudzenia byly koszmarem sennym, a te trzecie rzeczywistym
Horror! Na szczescie nigdy juz mi sie to nie przydarzylo. Niewiem czy to paraliż czy zmora. Najwazniejsze ze nigdy sie nie powtórzlo...