15-03-2016, 11:48
W zasadzie to zgadzam się również z wypowiedzą Zafiny, ale już nie do końca z wypowiedzą LeStelle ... zaraz postaram się wyjaśnić dlaczego...
Cytuję: "Uważam, że karty pozwalają lepiej zrozumieć, poznać rzeczywistość, która w końcu na nas wpływa, na którą my wpływamy.... Warto ująć w swoich rozterkach wiedzę pozyskaną z kart, ale kierowanie się w życiu tylko tym, co wiemy z kart nie wydaje mi się postępowaniem zbyt mądrym. Niemoc podjęcia błahych decyzji jest symptomem pewnego zaburzenia (np. pod wpływem leków, lub np. stanów depresyjnych) i przesłanką do tego, że NIE NALEŻY sięgać po karty.
Wg mnie idealnym, pożądanym stanem, w jakim sięgamy po doradztwo, podpowiedź z kart jest dojrzałe kierowanie swoim życiem, poczucie niezależności w decyzjach, wolny, czysty umysł. Wówczas nie poszukujemy w kartach złudnego oparcia, nie zawierzamy kartom swojego życia, nie wkraczamy w ezoteryczne przestrzenie bez stabilnego osadzenia w teraźniejszości. Uważam, że podpowiedzi, rozwiązania w kartach powinien szukać ten, kto potrafi podjąć także pewne decyzje bez nich."
Przepraszam LeStelle, ale nie zgodzę się tutaj z twoją wypowiedzią.
Nikt, kto dojrzale i odpowiedzialnie potrafi sam podejmować decyzje, ma czysty umysł, nie będzie szukał w kartach wsparcia, to są osoby wg. mnie nawet bardzo sceptycznie podchodzący do wszelkich technik dywinacji. Z kolei, nie nazwałabym osoby, które zwracają się do kart o doradztwo, iż są depresyjni desperaci lub nie umiejący dokonać podstawowego wyboru w swoim życiu.
Osoby, które tak racjonalnie podchodzą do kart tarota, ogólnie do życia, czasem szukają jakieś odpowiedzi lub wsparcia emocjonalnego w kartach, to z zasady, te osoby, sami Tarotem się zajmują, pracują i medytują, szukają swojej drogi, którą chcą kroczyć w swoim życiu.
Osoba tak racjonalnie myśląca i mająca jakiś poważny problem, a zarazem nie mająca kontaktu z kartami (tylko wie co nieco), nie zwróci się do kart, czy też do kogoś, kto w jakikolwiek inny sposób wróży, odczytuje przyszłość, prędzej zwróci się do jakiegoś specjalisty w swojej dziedzinie lub do własnej wiary, do której ewentualnie przynależy.
Tacy ludzie, nie są osobami pytającymi się kart o doradzenie w jakieś kwestii w ich aktualnym problemie, po prostu nie wierzą w Tarota i jego moc, trzymają się od niego z daleka, wręcz odradzają innym korzystania z takich usług. Jest też również i druga strona medalu, to tarociści, wróżbici, są okrzyknięci sławą, iż bazują na ludziach, którzy są słabi psychicznie, mają stany depresyjne lub nie potrafią samodzielnie podejmować żadnych decyzji w swoim życiu ... i z tym się zgodzę.
Oczywiście masz w zupełności rację, że nie powinno się kłaść kart Tarota, osobom które karmią się iluzją, żyją tylko i wyłącznie tym co Tarot im wskaże lub jakaś inna wyrocznia, ciągle zadają pytania nawet o prozaiczne rzeczy, niemniej jednak w dzisiejszej dobie, gdzie pieniądz rządzi wszystkim, tarociści, wróżbici, właśnie bazują na takich "klientach" (wolę słowo Konsultant).
Uważam swoją pracę, jako tarocistki, za coś, co niesie ludziom pomoc, pomoc tym, którzy jej potrzebują.
Jedni potrzebują wsparcia u adwokata, doradcy bankowego lub księgowego, przyjaciela, księdza... ci do mnie nie zwrócą się o pomoc... ale i są tacy, co potrzebują wsparcia ze strony ezoterycznej, wsparcia ode mnie, jako tarocistki, stricto od kart Tarota.
Nikogo nie mam zamiaru przekonywać do kart i chwalić się moimi umiejętnościami, zdrowo i racjonalnie myślących ludzi, przekonywać aby zwrócili się do mnie o poradę, bo po co? zaszkodzić im?, zburzyć ich poukładany świat, w którym są szczęśliwi, gdzie własne problemy potrafią sami rozwiązywać?
Właśnie ja, jako tarocistka, powinnam mieć świadomość tego, jacy ludzie do mnie się zwracają.
Ludzie którzy mają problemy z podejmowaniem decyzji? - ten sam dylemat dla jednych będzie łatwy do rozwiązania, a dla innych nie, stanowi on poważny problem, ale czy przez to mam mówić, że ktoś nie potrafi podejmować decyzji?, jest nie zrównoważony psychicznie?, w chwilach trudnych, które przeżywa np. po stracie pracy lub zawodzie miłosnym, mam go odtrącić i powiedzieć masz to co chciałeś bo racjonalnie nie myślałeś ?
cytuję: "Mając problem z wyborem trywialnych rzeczy, a także nurzając się w cierpieniu, smutku, ręka powinna wyciągać się do przyjaciół, bliskich ludzi, szukać serdeczności w otoczeniu - nie "rady" w kartach, które, w przeciwieństwie do ludzi, nie mają takiej mocy "postawić na nogi", dźwignąć, umotywować do ruszenia z miejsca... (Łatwiej zignorować karty niż konfrontować się z kimś żywym.)" - to co dla ciebie może wydawać się "trywialne", dla innych tym nie jest, jest poważnym problemem, a co najgorsze w tym wszystkim, szczęśliwy ten, co ma do kogo się zwrócić, a co z ludźmi, którzy tego szczęścia nie mają?, nie mają wsparcia od przyjaciół, rodziny... niech tkwią w swoim nieszczęściu ... bo są słabi, bo żyją iluzją, bo mają symptomy pewnych zaburzeń ...
W mojej pracy z ludźmi, właśnie powinnam pomagać wyjść z tej trudnej sytuacji, pomóc podjąć decyzję, pokazać inne wyjście z sytuacji wydawałoby się beznadziejnej i nie ważne, czy dla mnie lub osoby racjonalnie myślącej jest to oczywistym rozwiązaniem, ważny jest człowiek i jego problemy, a nie, ocenianie go.
Mamy tu więc trochę delikatną sytuację i nie powinno się tak radykalnie manifestować swojego stanowiska, generalnie ja uważam, że nikogo nie mam prawa namawiać do kart Tarota, nieść pomoc tym osobom którzy chcą słuchać rad płynących od kart Tarota, szczęście można znaleźć nawet w lesie, jeśli się go szuka i nie mnie jest dane to oceniać, jaką drogą człowiek kroczy aby je odnaleźć i co jest najważniejszą rzeczą oraz myślę, że powinno to być zapisane w każdym BHP szanującego się tarocisty, to nie uzależniać Konsultanta od kart Tarota.
Tak kochani, miejmy tą świadomość, że sami ich od siebie i kart Tarota uzależniamy, choćby tak łatwym dostępem do wiedzy na temat kart, co uważam, że powinna ona być w miarę poziomu rozwoju ograniczona i darmowymi wróżbami dostępnymi dla wszystkich. Nie oszukujmy się, nigdy nie wiesz, kto po drugiej stronie monitora siedzi i ile ma lat.
Osoby, które wykazują tak radykalne sygnały, że nie potrafią w swoim codziennym życiu zwykłych decyzji podejmować bez kart, musiały najpierw mieć z tymi kartami do czynienia, musiały mieć do czynienia z tarocistą i zostały one od Tarota, od wróżb, uzależnione i to powinno się leczyć już u specjalisty, jak każdy inny nałóg, choćby taki jak seksoholizm lub zakupoholizm.
Osoby, które są podatne na wpływy, tarocista właśnie powinien je uświadamiać, a w swojej pracy, umacniać taką osobę i pomóc jej stać się racjonalnie i samodzielnie oraz odpowiedzialnie myślącą osobą, czasami właśnie trzeba odesłać do lekarza, a nie robić sobie z takiego człowieka, kolejnego "worka treningowego", to w niczym nie pomaga tarociście, wręcz cofa go w rozwoju.
Stały konsultant, ok, taki co raz do roku się odzywa, ale już z pewnością nie taki, co raz w miesiącu prosi o odczyt z kart, myślę, że wówczas i tarocista i konsultant, mają oboje problem z kartami Tarota.
p.s. Jestem tego zdania, że nie można się o wszystko pytać kart Tarota, a jeśli już zadałeś kartom pytanie, również musisz być przygotowany na odpowiedź, ponieważ może być ona taka, jakiej się nie spodziewasz.
Cytuję: "Uważam, że karty pozwalają lepiej zrozumieć, poznać rzeczywistość, która w końcu na nas wpływa, na którą my wpływamy.... Warto ująć w swoich rozterkach wiedzę pozyskaną z kart, ale kierowanie się w życiu tylko tym, co wiemy z kart nie wydaje mi się postępowaniem zbyt mądrym. Niemoc podjęcia błahych decyzji jest symptomem pewnego zaburzenia (np. pod wpływem leków, lub np. stanów depresyjnych) i przesłanką do tego, że NIE NALEŻY sięgać po karty.
Wg mnie idealnym, pożądanym stanem, w jakim sięgamy po doradztwo, podpowiedź z kart jest dojrzałe kierowanie swoim życiem, poczucie niezależności w decyzjach, wolny, czysty umysł. Wówczas nie poszukujemy w kartach złudnego oparcia, nie zawierzamy kartom swojego życia, nie wkraczamy w ezoteryczne przestrzenie bez stabilnego osadzenia w teraźniejszości. Uważam, że podpowiedzi, rozwiązania w kartach powinien szukać ten, kto potrafi podjąć także pewne decyzje bez nich."
Przepraszam LeStelle, ale nie zgodzę się tutaj z twoją wypowiedzią.
Nikt, kto dojrzale i odpowiedzialnie potrafi sam podejmować decyzje, ma czysty umysł, nie będzie szukał w kartach wsparcia, to są osoby wg. mnie nawet bardzo sceptycznie podchodzący do wszelkich technik dywinacji. Z kolei, nie nazwałabym osoby, które zwracają się do kart o doradztwo, iż są depresyjni desperaci lub nie umiejący dokonać podstawowego wyboru w swoim życiu.
Osoby, które tak racjonalnie podchodzą do kart tarota, ogólnie do życia, czasem szukają jakieś odpowiedzi lub wsparcia emocjonalnego w kartach, to z zasady, te osoby, sami Tarotem się zajmują, pracują i medytują, szukają swojej drogi, którą chcą kroczyć w swoim życiu.
Osoba tak racjonalnie myśląca i mająca jakiś poważny problem, a zarazem nie mająca kontaktu z kartami (tylko wie co nieco), nie zwróci się do kart, czy też do kogoś, kto w jakikolwiek inny sposób wróży, odczytuje przyszłość, prędzej zwróci się do jakiegoś specjalisty w swojej dziedzinie lub do własnej wiary, do której ewentualnie przynależy.
Tacy ludzie, nie są osobami pytającymi się kart o doradzenie w jakieś kwestii w ich aktualnym problemie, po prostu nie wierzą w Tarota i jego moc, trzymają się od niego z daleka, wręcz odradzają innym korzystania z takich usług. Jest też również i druga strona medalu, to tarociści, wróżbici, są okrzyknięci sławą, iż bazują na ludziach, którzy są słabi psychicznie, mają stany depresyjne lub nie potrafią samodzielnie podejmować żadnych decyzji w swoim życiu ... i z tym się zgodzę.
Oczywiście masz w zupełności rację, że nie powinno się kłaść kart Tarota, osobom które karmią się iluzją, żyją tylko i wyłącznie tym co Tarot im wskaże lub jakaś inna wyrocznia, ciągle zadają pytania nawet o prozaiczne rzeczy, niemniej jednak w dzisiejszej dobie, gdzie pieniądz rządzi wszystkim, tarociści, wróżbici, właśnie bazują na takich "klientach" (wolę słowo Konsultant).
Uważam swoją pracę, jako tarocistki, za coś, co niesie ludziom pomoc, pomoc tym, którzy jej potrzebują.
Jedni potrzebują wsparcia u adwokata, doradcy bankowego lub księgowego, przyjaciela, księdza... ci do mnie nie zwrócą się o pomoc... ale i są tacy, co potrzebują wsparcia ze strony ezoterycznej, wsparcia ode mnie, jako tarocistki, stricto od kart Tarota.
Nikogo nie mam zamiaru przekonywać do kart i chwalić się moimi umiejętnościami, zdrowo i racjonalnie myślących ludzi, przekonywać aby zwrócili się do mnie o poradę, bo po co? zaszkodzić im?, zburzyć ich poukładany świat, w którym są szczęśliwi, gdzie własne problemy potrafią sami rozwiązywać?
Właśnie ja, jako tarocistka, powinnam mieć świadomość tego, jacy ludzie do mnie się zwracają.
Ludzie którzy mają problemy z podejmowaniem decyzji? - ten sam dylemat dla jednych będzie łatwy do rozwiązania, a dla innych nie, stanowi on poważny problem, ale czy przez to mam mówić, że ktoś nie potrafi podejmować decyzji?, jest nie zrównoważony psychicznie?, w chwilach trudnych, które przeżywa np. po stracie pracy lub zawodzie miłosnym, mam go odtrącić i powiedzieć masz to co chciałeś bo racjonalnie nie myślałeś ?
cytuję: "Mając problem z wyborem trywialnych rzeczy, a także nurzając się w cierpieniu, smutku, ręka powinna wyciągać się do przyjaciół, bliskich ludzi, szukać serdeczności w otoczeniu - nie "rady" w kartach, które, w przeciwieństwie do ludzi, nie mają takiej mocy "postawić na nogi", dźwignąć, umotywować do ruszenia z miejsca... (Łatwiej zignorować karty niż konfrontować się z kimś żywym.)" - to co dla ciebie może wydawać się "trywialne", dla innych tym nie jest, jest poważnym problemem, a co najgorsze w tym wszystkim, szczęśliwy ten, co ma do kogo się zwrócić, a co z ludźmi, którzy tego szczęścia nie mają?, nie mają wsparcia od przyjaciół, rodziny... niech tkwią w swoim nieszczęściu ... bo są słabi, bo żyją iluzją, bo mają symptomy pewnych zaburzeń ...
W mojej pracy z ludźmi, właśnie powinnam pomagać wyjść z tej trudnej sytuacji, pomóc podjąć decyzję, pokazać inne wyjście z sytuacji wydawałoby się beznadziejnej i nie ważne, czy dla mnie lub osoby racjonalnie myślącej jest to oczywistym rozwiązaniem, ważny jest człowiek i jego problemy, a nie, ocenianie go.
Mamy tu więc trochę delikatną sytuację i nie powinno się tak radykalnie manifestować swojego stanowiska, generalnie ja uważam, że nikogo nie mam prawa namawiać do kart Tarota, nieść pomoc tym osobom którzy chcą słuchać rad płynących od kart Tarota, szczęście można znaleźć nawet w lesie, jeśli się go szuka i nie mnie jest dane to oceniać, jaką drogą człowiek kroczy aby je odnaleźć i co jest najważniejszą rzeczą oraz myślę, że powinno to być zapisane w każdym BHP szanującego się tarocisty, to nie uzależniać Konsultanta od kart Tarota.
Tak kochani, miejmy tą świadomość, że sami ich od siebie i kart Tarota uzależniamy, choćby tak łatwym dostępem do wiedzy na temat kart, co uważam, że powinna ona być w miarę poziomu rozwoju ograniczona i darmowymi wróżbami dostępnymi dla wszystkich. Nie oszukujmy się, nigdy nie wiesz, kto po drugiej stronie monitora siedzi i ile ma lat.
Osoby, które wykazują tak radykalne sygnały, że nie potrafią w swoim codziennym życiu zwykłych decyzji podejmować bez kart, musiały najpierw mieć z tymi kartami do czynienia, musiały mieć do czynienia z tarocistą i zostały one od Tarota, od wróżb, uzależnione i to powinno się leczyć już u specjalisty, jak każdy inny nałóg, choćby taki jak seksoholizm lub zakupoholizm.
Osoby, które są podatne na wpływy, tarocista właśnie powinien je uświadamiać, a w swojej pracy, umacniać taką osobę i pomóc jej stać się racjonalnie i samodzielnie oraz odpowiedzialnie myślącą osobą, czasami właśnie trzeba odesłać do lekarza, a nie robić sobie z takiego człowieka, kolejnego "worka treningowego", to w niczym nie pomaga tarociście, wręcz cofa go w rozwoju.
Stały konsultant, ok, taki co raz do roku się odzywa, ale już z pewnością nie taki, co raz w miesiącu prosi o odczyt z kart, myślę, że wówczas i tarocista i konsultant, mają oboje problem z kartami Tarota.
p.s. Jestem tego zdania, że nie można się o wszystko pytać kart Tarota, a jeśli już zadałeś kartom pytanie, również musisz być przygotowany na odpowiedź, ponieważ może być ona taka, jakiej się nie spodziewasz.