16-04-2016, 10:41
VIII.
- I co ja mam o tym wszystkim sądzić ... ? – pytał major, gdy przeczytał mój raport. – Owszem, zgadzam się z tym, że pani Maria była wczoraj czymś odurzona, bo sam widziałem, ale nie mam żadnych dowodów na to, że to sprawka Bartmanów.
- A nasze zeznania ? My jesteśmy świadkami i ofiarami ! Chciano nas otruć ! – prawie wykrzyknąłem, podnosząc się z fotela.
- No tak, ale ja potrzebuję niezbitych dowodów ! Policja na razie nic nie może zrobić !
- Jak to nic ? Życie ryzykowaliśmy w pana sprawie !
- Możecie najwyżej wystąpić do sądu z powództwa cywilnego, oskarżając ich o próbę otrucia. A w tym wypadku musi być ekspertyza toksykologiczna i zaświadczenia lekarskie ... – informował urzędnik.
- Pan żartuje ...!
- W myśl przepisów, przestępstwa nie było. Gdyby Bartmanowie chcieli, mogliby was bez problemów pozbawić życia. Wystarczyłaby większa dawka środków nasennych. Dlaczego tego nie uczynili ? Po co im wasza krew ... ? – zastanawiał się Jonson, stukając ołówkiem w blat stołu. – Na razie uznaję, sprawę za niewyjaśnioną ...– oznajmił po chwili, wstając zza biurka. – Będziemy w kontakcie i dziękuję za zaangażowanie ... – rzekł i podał nam rękę na koniec krótkiej rozmowy.
Byłem bardzo rozczarowany wizytą i postawą policjanta. Jednak w świetle prawa chyba miał rację i nie miał wyboru.
-31-
Dzień zaczął się piękny, słoneczny, typowo jesienny. Szare, ołowiowe chmury znikły, ucichł zimny wiatr. Ostatnie liście na tle błękitnego nieba kołysały się leniwie na gałęziach drzew. Jednak w powietrzu można było wyczuć zbliżającą się zimę. Nie znosiłem tej pory roku. Słońce wisiało coraz niżej nad horyzontem, krzykliwe stada czarnych gawronów stopniowo opanowywały jeszcze niedawne zielone skwery miasta.
Wsiedliśmy do samochodu.
- No i dobrze, że tak się stało ... – skwitowała całą sprawę Maria. – Bartmanowie to sprawa policji, a nie nasza ! Nie chcę się w nią już więcej angażować...
- A ja sądziłem, że major jest bardziej zdecydowanym człowiekiem - odparłem, usadawiając się za kierownicą.
Poprzedniego dnia na wizytę do Bartmanów musiałem pojechać autobusem, bo ktoś znów zablokował mi samochód na parkingu. Mimo południowej pory, przechodniów nie było wielu. Niespodziewanie zadziałał we mnie impuls. Od paru godzin miałem nieodpartą chęć zbliżyć się do swojej dziewczyny. Miałem, po prostu straszną ochotę na seks.
Delikatnie dłonią dotknąłem jej kolana.. Było odsłonięte, jak prawie cała reszta nóg. Maria lubiła chodzić w krótkich spódniczkach, nawet gdy było bardzo chłodno. Rajstopy dodawały jej uroku, potęgowały zgrabność jej sylwetki.
- Leon, co robisz ...? – zawołała zaskoczona, chwytając mnie za rękę. – Daj spokój !
- Dlaczego ?
- Przestań, przecież ludzie mogą zobaczyć !
- Niech zobaczą, jakie masz piękne uda !
Nachyliłem się i pocałowałem dziewczynę w usta.
- Dawno tak nie całowałeś ! Co ci się stało ...?
Maria pozwoliła mojej dłoni wejść pod spódniczkę i odwzajemniła buziaka. Potem rozejrzała się uważnie dookoła. Nikogo przy samochodzie nie było. Poddała się moim pieszczotom. Dawno nie czułem takiego pożądania, moja namiętność wzrastała z każdą sekundą. Nie długo było mi jednak cieszyć się chwilą z kochanką.
Niespodziewanie ktoś nagle zapukał w boczną szybę forda.
Drgnąłem, a wystraszona Maria zaczęła poprawiać spódniczkę, rękami osłaniając zbyt obnażone uda.
- O co chodzi ... ? – uchyliłem szybę.
- Tutaj nie wolno parkować. Proszę stąd natychmiast odjechać, bo wymierzę panu mandat ! – ton młodego policjanta drogówki był surowy.
Kobieta zaczerwieniła się po same uszy.
- Już odjeżdżamy ... – odpowiedziałem i zapaliłem silnik auta.
Dziewczyna miała do mnie pretensje.
- Co ci przyszło do głowy ! Wiesz, jak bardzo jestem pobudliwa, więc czemu tutaj zacząłeś ...? ! Pewnie pomyślał, że jestem jakąś prostytutką ! Nie mogę pozwolić sobie na takie sytuacje !
- Jakie sytuacje ...? Ci, co cię znają, wiedzą, że jesteśmy parą. Przecież nie nakrył nas podczas stosunku ...! – śmiałem się.
- Jeszcze by tego brakowało !
- Może dokończymy u ciebie ...?
- Już nie mam ochoty !
- Parę sekund temu miałaś. Czemu jesteś zła ...? – sięgnąłem po paczkę papierosów i zapaliłem.
- Bo jestem ! Nie znoszę, jak ktoś mnie zaskakuje !
- Przecież nic się nie stało !
-32-
- Zawieś mnie zaraz do domu ..! – zażyczyła sobie młoda pani adwokat, zapinając pasy.
Po chwili jednak zreflektowała się. Maria szybko zmieniała zdania i swoje nastroje.
- Wybacz, ostatnio jestem trochę nerwowa. Pojedziemy do mnie ...?
Doskonale znałem to spojrzenie. Natychmiast nacisnąłem pedał gazu.
Dziesięć minut później już przytulałem dziewczynę. Jej czerwone usta, jak maliny dopominały się pocałunków, a nagie uda wejścia pomiędzy nie. Potem nastąpił wspólny splot nagich ciał, jęk rozkoszy, błysk nieba ... Dawno nie przeżyłem takiego upojnego uniesienia z kochanką. Byłem w erotycznym raju.
- Byłeś wspaniały ! Już dawno nie przeżyłam z tobą tak cudownych chwil ! – oznajmiła mi kochanka, gdy już było po wszystkim.
- A z kimś innym ...? – żartowałem, obejmując ją ramieniem.
Leżeliśmy w łóżku zmęczeni tuż obok siebie.
- Ty potworze, nie zdradzam cię ! Nie mogłabym !
- Bez seksu pewnie długo nie wytrzymałabyś ...– stwierdziłem, sięgając zadowolony po papierosa. – Gdybym odszedł od ciebie, zaraz znalazłabyś sobie innego.
- Leon, nie będziesz teraz palił ! Nie będę całowała się ze śmierdzącą popielniczką !
Naga wstała z łóżka.
- Idę wykąpać się. A ty zaczekaj, bo jeszcze z tobą, głuptasie, nie skończyłam... – zamruczała i wyszła do łazienki, zgrabnie kołysząc biodrami.
Było po czternastej. Myślałem o swoim szczęściu z powodu odzyskania Marii. Znów ją kochałem. Teraz jakby inaczej, może nawet pełniej niż kiedyś. Partnerka zauważyła moją pozytywną zmianę i stąd ten szalony seks o tej porze. Gdyby nie historia Bartmanów, która mną wstrząsnęła, prawdopodobnie nie zaszłaby we mnie taka zmiana.
A może ożenić się z nią ...? – przemknęło mi przez myśl.
Moje rozważania przerwał uparty dźwięk gongu u drzwi. Niechętnie wstałem z łóżka i założyłem spodnie. W progu stał szczupły w średnim wieku mężczyzna, z małym brzuszkiem. Znałem go z widzenia, był sąsiadem Marii. Gość spodziewał się pewnie lokatorki, bo mój widok zaskoczył go. Zmieszał się na moment i twarz mu drgnęła.
- Ja do pani Marii ... – bąknął.
Dziwne, ale znajdował się tylko w krótkich gadkach, podkoszulce i sandałach na nogach. Krył coś za swoimi plecami.
- A o co chodzi ...?
- Przepraszam, że w takim stroju państwa nachodzę, jestem sąsiadem pani Marii ...spod dziesiątki ... – wyjaśniał grzecznie. – Przyniosłem dług do oddania, winny go byłem tej pani od dawna.
Zawahałem się, czy go wpuścić. Miałem jeszcze ochotę na małe pobaraszkowanie z kochanką, a facet zjawił się nie w porę.
- Jaki dług ? – zainteresowałem się.
- Taka niewielka sumka. Pani Maria była tak dobra, że pożyczyła mi ją na samochód. A to jest moje podziękowanie ... i zwrot pożyczki ... – rzekł i wyciągnął za pleców butelkę oraz szarą kopertę.
Wiedziałem, że takich rzeczy nie załatwia się w drzwiach mieszkania.
- Proszę do środka, moja przyjaciółka zaraz przyjdzie, właśnie bierze kąpiel, proszę moment poczekać... – zaprosiłem go zły, jak cholera.
Facet skłonił się, wszedł do pokoju i rozsiadł się w fotelu. Na stoliku położył butelkę koniaku i kopertę. Byłem wściekły na to, że ktoś nam przeszkadza. Zapukałem do drzwi łazienki.
- Kochanie, ktoś do ciebie ...! Kochanie ...!
-33-
Nie byłem pewny, czy mnie słyszy. Szum lejącej się wody skutecznie zagłuszał wszelkie odgłosy z zewnątrz. Miałem nadzieję, że kobieta szybko spławi intruza. Byłem zdziwiony faktem, że Maria pożycza komuś pieniądze.
- Może po kieliszeczku ...? – zaproponował ten.
- A owszem ...
- Przyjaciele moich przyjaciół są moimi przyjaciółmi !
Nie czekając na odpowiedź odkręcił korek butelki, a mnie nie pozostało nic innego, jak tylko podać kieliszki. Niewiele mówiłem, licząc na to, że facet u nas nie posiedzi zbyt długo. Myliłem się. Maria nie wychodziła spod prysznica, a gość nalewał sobie trunek za trunkiem, opowiadając mi o swoich dawnych podbojach miłosnych.
Dopiero gdzieś po piętnastu minutach wyszła okryta ręcznikiem sięgającym jej od piersi do połowy ud. Miała mokre, rozrzucone włosy.
- Ach, to pan ...? –wydukała zaskoczona obecnością gościa.
Na jej policzkach pojawił się nagły spory rumieniec.
- Co pan tu robi ...?
- Przyniosłem oddać pani mój dług ! Poza tym, w wyrazie wdzięczności, pozwoliłem sobie na mały gest ... – spojrzał na butelkę. – Proszę z nami napić się, bo my tu już panem zaczęli ...
- Nie jestem ubrana, proszę poczekać, zaraz się w coś ubiorę ! – bąknęła speszona przyjaciółka.
- Naprawdę nie trzeba ! – gość pochwycił dziewczynę za ramię. – I ja jestem w niekompletnym stroju ! Przecież jesteśmy sąsiadami, nie trzeba się krępować !
Bezczelny rządził się jak u siebie w domu. Pomyślałem, że to następny frajer w odstępie paru godzin, który czuje miętę do mojej partnerki. Maria siadła przy nas przy stoliku, odsłaniając mimo woli swoje nogi spod ręcznika.
- Proszę sprawdzić zawartość koperty, suma nie duża, ale ja jestem skrupulatny !- zażyczył sobie nieproszony mężczyzna.
- Wszystko w porządku ! – przeliczyła szybko pieniądze Maria. – Rada jestem, że z pana jest solidna firma !
Obcy zaczynał mnie coraz bardziej irytować. Kobieta wstała i podeszła do szafy. W bieliźnie schowała pieniądze, co było dużą nieostrożnością z jej strony. Zdołałem dostrzec, że była to kwota za dwa miesiące mojego wynagrodzenia. Nic nie wiedziałem o tej pożyczce, więc nie odzywałem się.
Miałem zamiar porozmawiać z dziewczyną na ten temat, gdy tylko gość wyjdzie.
Tymczasem on raz po raz spoglądał chytrym, pożądliwym wzrokiem na jej nagie, zgrabne, odsłonięte nogi. Nie podobało mi się to i poczułem w sobie zazdrość. Świńskimi oczkami obserwował każdy ruch kobiety. Co za cham ! Co za prostak ...!
Zadowolony widokiem, rozgadał się na dobre. Coś tam plótł o swoim nieudanym małżeństwie i wrednych dzieciach. Nawet go nie słuchałem.
- Może się jednak ubierzesz ? Nie wypada tak siedzieć przy panu ... – zwróciłem się do kochanki, przerywając potok jego słów.
- Naturalnie ... – odpowiedziała i podniosła się z miejsca.
Poprawiła ręcznik i ruszyła do łazienki.
- Naprawdę nie trzeba, wygląda pani wspaniale ! Proszę nacieszyć moje oczy swoim widokiem ! Przecież nikogo nie gorszymy ! Tu sami swoi ! – intruz także zerwał się z fotela i ponownie złapał dziewczynę za rękę. – Proszę usiąść ...
-34-
Ta błysnęła oczami, na twarzy zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. Spojrzała na mnie niepewnie. Obcy szybciutko nalał wszystkim kolejne kieliszki koniaku. Siedliśmy z powrotem na swych miejscach.
- Za solidarność między sąsiadami !
Zastanawiało mnie zachowanie przyjaciółki. Zawsze była kobietą rozsądną, zdecydowaną, twardo chodzącą po ziemi i potrafiącą sobie radzić w niezręcznych sytuacjach. Była konsekwentna w rozmowie i trzymająca dystans do swego rozmówcy. Teraz prezentowała się jako nieśmiała, niepewna nastolatka.
Zaniepokoiłem się. Co mogło łączyć ją z tym dupkiem ...? Maria nigdy o nim nic nie mówiła. Każdy z odrobiną kultury, przeprosiłby lokatorów w takiej sytuacji, oddał dług i wyszedł. On tymczasem wciąż coś nawijał i gapił się uparcie w uda dziewczyny. Obawiałem się, że pod króciutkim ręcznikiem zobaczy jej czarną kobiecość, ale na szczęście kobieta trzymała cały czas kolana razem.
Zaczęła z nim dyskutować o samochodach.. Ledwo trzymając nerwy na wodzy, wyszedłem do kuchni, by zapalić papierosa. Postanowiłem, że gdy go wypalę, zdecydowanie wkroczę do akcji. Mimo, że to nie było moje mieszkanie, grzecznie, ale stanowczo wyproszę natrętnego sąsiada.
Jednak nie musiałem tego robić. Wkrótce zapukał do drzwi kuchni, pożegnał się i opuścił mieszkanie. Wytchnąłem. Pewnie zrozumiał swoje niestosowne zachowanie.
Zastanawiałem się, dlaczego dziewczyna tak bezceromonialnie przebywała w obecności sąsiada. Zażenowanie na jej twarzy mogło świadczyć, że coś może mieć z nim wspólnego. Miałem jednak nadzieję, że tak nie jest.
Więcej seksu tego dnia miedzy nami już nie było. Oboje straciliśmy jakoś ochotę. Poszliśmy do restauracji i zjedliśmy dobry obiad. Wciąż rozmawialiśmy o tym, co nas spotkało. Po południu pożegnaliśmy się i udałem się do swego domu. Telewizja, odpoczynek i zmęczony wcześnie położyłem się spać.
C.d.n ...
- I co ja mam o tym wszystkim sądzić ... ? – pytał major, gdy przeczytał mój raport. – Owszem, zgadzam się z tym, że pani Maria była wczoraj czymś odurzona, bo sam widziałem, ale nie mam żadnych dowodów na to, że to sprawka Bartmanów.
- A nasze zeznania ? My jesteśmy świadkami i ofiarami ! Chciano nas otruć ! – prawie wykrzyknąłem, podnosząc się z fotela.
- No tak, ale ja potrzebuję niezbitych dowodów ! Policja na razie nic nie może zrobić !
- Jak to nic ? Życie ryzykowaliśmy w pana sprawie !
- Możecie najwyżej wystąpić do sądu z powództwa cywilnego, oskarżając ich o próbę otrucia. A w tym wypadku musi być ekspertyza toksykologiczna i zaświadczenia lekarskie ... – informował urzędnik.
- Pan żartuje ...!
- W myśl przepisów, przestępstwa nie było. Gdyby Bartmanowie chcieli, mogliby was bez problemów pozbawić życia. Wystarczyłaby większa dawka środków nasennych. Dlaczego tego nie uczynili ? Po co im wasza krew ... ? – zastanawiał się Jonson, stukając ołówkiem w blat stołu. – Na razie uznaję, sprawę za niewyjaśnioną ...– oznajmił po chwili, wstając zza biurka. – Będziemy w kontakcie i dziękuję za zaangażowanie ... – rzekł i podał nam rękę na koniec krótkiej rozmowy.
Byłem bardzo rozczarowany wizytą i postawą policjanta. Jednak w świetle prawa chyba miał rację i nie miał wyboru.
-31-
Dzień zaczął się piękny, słoneczny, typowo jesienny. Szare, ołowiowe chmury znikły, ucichł zimny wiatr. Ostatnie liście na tle błękitnego nieba kołysały się leniwie na gałęziach drzew. Jednak w powietrzu można było wyczuć zbliżającą się zimę. Nie znosiłem tej pory roku. Słońce wisiało coraz niżej nad horyzontem, krzykliwe stada czarnych gawronów stopniowo opanowywały jeszcze niedawne zielone skwery miasta.
Wsiedliśmy do samochodu.
- No i dobrze, że tak się stało ... – skwitowała całą sprawę Maria. – Bartmanowie to sprawa policji, a nie nasza ! Nie chcę się w nią już więcej angażować...
- A ja sądziłem, że major jest bardziej zdecydowanym człowiekiem - odparłem, usadawiając się za kierownicą.
Poprzedniego dnia na wizytę do Bartmanów musiałem pojechać autobusem, bo ktoś znów zablokował mi samochód na parkingu. Mimo południowej pory, przechodniów nie było wielu. Niespodziewanie zadziałał we mnie impuls. Od paru godzin miałem nieodpartą chęć zbliżyć się do swojej dziewczyny. Miałem, po prostu straszną ochotę na seks.
Delikatnie dłonią dotknąłem jej kolana.. Było odsłonięte, jak prawie cała reszta nóg. Maria lubiła chodzić w krótkich spódniczkach, nawet gdy było bardzo chłodno. Rajstopy dodawały jej uroku, potęgowały zgrabność jej sylwetki.
- Leon, co robisz ...? – zawołała zaskoczona, chwytając mnie za rękę. – Daj spokój !
- Dlaczego ?
- Przestań, przecież ludzie mogą zobaczyć !
- Niech zobaczą, jakie masz piękne uda !
Nachyliłem się i pocałowałem dziewczynę w usta.
- Dawno tak nie całowałeś ! Co ci się stało ...?
Maria pozwoliła mojej dłoni wejść pod spódniczkę i odwzajemniła buziaka. Potem rozejrzała się uważnie dookoła. Nikogo przy samochodzie nie było. Poddała się moim pieszczotom. Dawno nie czułem takiego pożądania, moja namiętność wzrastała z każdą sekundą. Nie długo było mi jednak cieszyć się chwilą z kochanką.
Niespodziewanie ktoś nagle zapukał w boczną szybę forda.
Drgnąłem, a wystraszona Maria zaczęła poprawiać spódniczkę, rękami osłaniając zbyt obnażone uda.
- O co chodzi ... ? – uchyliłem szybę.
- Tutaj nie wolno parkować. Proszę stąd natychmiast odjechać, bo wymierzę panu mandat ! – ton młodego policjanta drogówki był surowy.
Kobieta zaczerwieniła się po same uszy.
- Już odjeżdżamy ... – odpowiedziałem i zapaliłem silnik auta.
Dziewczyna miała do mnie pretensje.
- Co ci przyszło do głowy ! Wiesz, jak bardzo jestem pobudliwa, więc czemu tutaj zacząłeś ...? ! Pewnie pomyślał, że jestem jakąś prostytutką ! Nie mogę pozwolić sobie na takie sytuacje !
- Jakie sytuacje ...? Ci, co cię znają, wiedzą, że jesteśmy parą. Przecież nie nakrył nas podczas stosunku ...! – śmiałem się.
- Jeszcze by tego brakowało !
- Może dokończymy u ciebie ...?
- Już nie mam ochoty !
- Parę sekund temu miałaś. Czemu jesteś zła ...? – sięgnąłem po paczkę papierosów i zapaliłem.
- Bo jestem ! Nie znoszę, jak ktoś mnie zaskakuje !
- Przecież nic się nie stało !
-32-
- Zawieś mnie zaraz do domu ..! – zażyczyła sobie młoda pani adwokat, zapinając pasy.
Po chwili jednak zreflektowała się. Maria szybko zmieniała zdania i swoje nastroje.
- Wybacz, ostatnio jestem trochę nerwowa. Pojedziemy do mnie ...?
Doskonale znałem to spojrzenie. Natychmiast nacisnąłem pedał gazu.
Dziesięć minut później już przytulałem dziewczynę. Jej czerwone usta, jak maliny dopominały się pocałunków, a nagie uda wejścia pomiędzy nie. Potem nastąpił wspólny splot nagich ciał, jęk rozkoszy, błysk nieba ... Dawno nie przeżyłem takiego upojnego uniesienia z kochanką. Byłem w erotycznym raju.
- Byłeś wspaniały ! Już dawno nie przeżyłam z tobą tak cudownych chwil ! – oznajmiła mi kochanka, gdy już było po wszystkim.
- A z kimś innym ...? – żartowałem, obejmując ją ramieniem.
Leżeliśmy w łóżku zmęczeni tuż obok siebie.
- Ty potworze, nie zdradzam cię ! Nie mogłabym !
- Bez seksu pewnie długo nie wytrzymałabyś ...– stwierdziłem, sięgając zadowolony po papierosa. – Gdybym odszedł od ciebie, zaraz znalazłabyś sobie innego.
- Leon, nie będziesz teraz palił ! Nie będę całowała się ze śmierdzącą popielniczką !
Naga wstała z łóżka.
- Idę wykąpać się. A ty zaczekaj, bo jeszcze z tobą, głuptasie, nie skończyłam... – zamruczała i wyszła do łazienki, zgrabnie kołysząc biodrami.
Było po czternastej. Myślałem o swoim szczęściu z powodu odzyskania Marii. Znów ją kochałem. Teraz jakby inaczej, może nawet pełniej niż kiedyś. Partnerka zauważyła moją pozytywną zmianę i stąd ten szalony seks o tej porze. Gdyby nie historia Bartmanów, która mną wstrząsnęła, prawdopodobnie nie zaszłaby we mnie taka zmiana.
A może ożenić się z nią ...? – przemknęło mi przez myśl.
Moje rozważania przerwał uparty dźwięk gongu u drzwi. Niechętnie wstałem z łóżka i założyłem spodnie. W progu stał szczupły w średnim wieku mężczyzna, z małym brzuszkiem. Znałem go z widzenia, był sąsiadem Marii. Gość spodziewał się pewnie lokatorki, bo mój widok zaskoczył go. Zmieszał się na moment i twarz mu drgnęła.
- Ja do pani Marii ... – bąknął.
Dziwne, ale znajdował się tylko w krótkich gadkach, podkoszulce i sandałach na nogach. Krył coś za swoimi plecami.
- A o co chodzi ...?
- Przepraszam, że w takim stroju państwa nachodzę, jestem sąsiadem pani Marii ...spod dziesiątki ... – wyjaśniał grzecznie. – Przyniosłem dług do oddania, winny go byłem tej pani od dawna.
Zawahałem się, czy go wpuścić. Miałem jeszcze ochotę na małe pobaraszkowanie z kochanką, a facet zjawił się nie w porę.
- Jaki dług ? – zainteresowałem się.
- Taka niewielka sumka. Pani Maria była tak dobra, że pożyczyła mi ją na samochód. A to jest moje podziękowanie ... i zwrot pożyczki ... – rzekł i wyciągnął za pleców butelkę oraz szarą kopertę.
Wiedziałem, że takich rzeczy nie załatwia się w drzwiach mieszkania.
- Proszę do środka, moja przyjaciółka zaraz przyjdzie, właśnie bierze kąpiel, proszę moment poczekać... – zaprosiłem go zły, jak cholera.
Facet skłonił się, wszedł do pokoju i rozsiadł się w fotelu. Na stoliku położył butelkę koniaku i kopertę. Byłem wściekły na to, że ktoś nam przeszkadza. Zapukałem do drzwi łazienki.
- Kochanie, ktoś do ciebie ...! Kochanie ...!
-33-
Nie byłem pewny, czy mnie słyszy. Szum lejącej się wody skutecznie zagłuszał wszelkie odgłosy z zewnątrz. Miałem nadzieję, że kobieta szybko spławi intruza. Byłem zdziwiony faktem, że Maria pożycza komuś pieniądze.
- Może po kieliszeczku ...? – zaproponował ten.
- A owszem ...
- Przyjaciele moich przyjaciół są moimi przyjaciółmi !
Nie czekając na odpowiedź odkręcił korek butelki, a mnie nie pozostało nic innego, jak tylko podać kieliszki. Niewiele mówiłem, licząc na to, że facet u nas nie posiedzi zbyt długo. Myliłem się. Maria nie wychodziła spod prysznica, a gość nalewał sobie trunek za trunkiem, opowiadając mi o swoich dawnych podbojach miłosnych.
Dopiero gdzieś po piętnastu minutach wyszła okryta ręcznikiem sięgającym jej od piersi do połowy ud. Miała mokre, rozrzucone włosy.
- Ach, to pan ...? –wydukała zaskoczona obecnością gościa.
Na jej policzkach pojawił się nagły spory rumieniec.
- Co pan tu robi ...?
- Przyniosłem oddać pani mój dług ! Poza tym, w wyrazie wdzięczności, pozwoliłem sobie na mały gest ... – spojrzał na butelkę. – Proszę z nami napić się, bo my tu już panem zaczęli ...
- Nie jestem ubrana, proszę poczekać, zaraz się w coś ubiorę ! – bąknęła speszona przyjaciółka.
- Naprawdę nie trzeba ! – gość pochwycił dziewczynę za ramię. – I ja jestem w niekompletnym stroju ! Przecież jesteśmy sąsiadami, nie trzeba się krępować !
Bezczelny rządził się jak u siebie w domu. Pomyślałem, że to następny frajer w odstępie paru godzin, który czuje miętę do mojej partnerki. Maria siadła przy nas przy stoliku, odsłaniając mimo woli swoje nogi spod ręcznika.
- Proszę sprawdzić zawartość koperty, suma nie duża, ale ja jestem skrupulatny !- zażyczył sobie nieproszony mężczyzna.
- Wszystko w porządku ! – przeliczyła szybko pieniądze Maria. – Rada jestem, że z pana jest solidna firma !
Obcy zaczynał mnie coraz bardziej irytować. Kobieta wstała i podeszła do szafy. W bieliźnie schowała pieniądze, co było dużą nieostrożnością z jej strony. Zdołałem dostrzec, że była to kwota za dwa miesiące mojego wynagrodzenia. Nic nie wiedziałem o tej pożyczce, więc nie odzywałem się.
Miałem zamiar porozmawiać z dziewczyną na ten temat, gdy tylko gość wyjdzie.
Tymczasem on raz po raz spoglądał chytrym, pożądliwym wzrokiem na jej nagie, zgrabne, odsłonięte nogi. Nie podobało mi się to i poczułem w sobie zazdrość. Świńskimi oczkami obserwował każdy ruch kobiety. Co za cham ! Co za prostak ...!
Zadowolony widokiem, rozgadał się na dobre. Coś tam plótł o swoim nieudanym małżeństwie i wrednych dzieciach. Nawet go nie słuchałem.
- Może się jednak ubierzesz ? Nie wypada tak siedzieć przy panu ... – zwróciłem się do kochanki, przerywając potok jego słów.
- Naturalnie ... – odpowiedziała i podniosła się z miejsca.
Poprawiła ręcznik i ruszyła do łazienki.
- Naprawdę nie trzeba, wygląda pani wspaniale ! Proszę nacieszyć moje oczy swoim widokiem ! Przecież nikogo nie gorszymy ! Tu sami swoi ! – intruz także zerwał się z fotela i ponownie złapał dziewczynę za rękę. – Proszę usiąść ...
-34-
Ta błysnęła oczami, na twarzy zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. Spojrzała na mnie niepewnie. Obcy szybciutko nalał wszystkim kolejne kieliszki koniaku. Siedliśmy z powrotem na swych miejscach.
- Za solidarność między sąsiadami !
Zastanawiało mnie zachowanie przyjaciółki. Zawsze była kobietą rozsądną, zdecydowaną, twardo chodzącą po ziemi i potrafiącą sobie radzić w niezręcznych sytuacjach. Była konsekwentna w rozmowie i trzymająca dystans do swego rozmówcy. Teraz prezentowała się jako nieśmiała, niepewna nastolatka.
Zaniepokoiłem się. Co mogło łączyć ją z tym dupkiem ...? Maria nigdy o nim nic nie mówiła. Każdy z odrobiną kultury, przeprosiłby lokatorów w takiej sytuacji, oddał dług i wyszedł. On tymczasem wciąż coś nawijał i gapił się uparcie w uda dziewczyny. Obawiałem się, że pod króciutkim ręcznikiem zobaczy jej czarną kobiecość, ale na szczęście kobieta trzymała cały czas kolana razem.
Zaczęła z nim dyskutować o samochodach.. Ledwo trzymając nerwy na wodzy, wyszedłem do kuchni, by zapalić papierosa. Postanowiłem, że gdy go wypalę, zdecydowanie wkroczę do akcji. Mimo, że to nie było moje mieszkanie, grzecznie, ale stanowczo wyproszę natrętnego sąsiada.
Jednak nie musiałem tego robić. Wkrótce zapukał do drzwi kuchni, pożegnał się i opuścił mieszkanie. Wytchnąłem. Pewnie zrozumiał swoje niestosowne zachowanie.
Zastanawiałem się, dlaczego dziewczyna tak bezceromonialnie przebywała w obecności sąsiada. Zażenowanie na jej twarzy mogło świadczyć, że coś może mieć z nim wspólnego. Miałem jednak nadzieję, że tak nie jest.
Więcej seksu tego dnia miedzy nami już nie było. Oboje straciliśmy jakoś ochotę. Poszliśmy do restauracji i zjedliśmy dobry obiad. Wciąż rozmawialiśmy o tym, co nas spotkało. Po południu pożegnaliśmy się i udałem się do swego domu. Telewizja, odpoczynek i zmęczony wcześnie położyłem się spać.
C.d.n ...