20-05-2016, 21:16
Kiedy miałam jeszcze -naście lat jakoś nie przejmowałam się za bardzo swoim wyglądem. W sumie to mi "latało i powiewało" co ludzie myślą na ten temat.
Nie czułam potrzeby tapetowania trądziku, nie ukrywałam siniaków po wywrotkach na rowerze....
Oczywiście zawsze starałam się wyglądać ładnie, ale na moich zasadach, a nie otoczenia. Chłopcom się podobałam
Na modę też nie zwracałam uwagi, do dziś chodzę w dzwonach i w nosie mam, czy ktoś stwierdzi, że niemodna jestem...po co mi do szczęścia jego aprobata moich spodni?
Zadawałam sobie pytanie czy ze mną jest coś nie tak? Obserwowałam dziewczyny wokół mnie i czułam się innym biegunem. Nie miałam o czym z nimi rozmawiać. Interesowało mnie coś innego, inaczej spędzałam wolny czas, miałam inne priorytety, lubiłam inną muzykę
Konta na Facebooku do dziś nie mam i nie rozumiem tego ciśnienia na "lajki". Czy miarą mojej wartości powinny być jakieś "lajki" w internecie?
Dziś lepiej rozumiem, że każdy jest inny. Nie muszę gonić za aprobatą tłumu, bo on minie nie definiuje.
Nie czułam potrzeby tapetowania trądziku, nie ukrywałam siniaków po wywrotkach na rowerze....
Oczywiście zawsze starałam się wyglądać ładnie, ale na moich zasadach, a nie otoczenia. Chłopcom się podobałam
Na modę też nie zwracałam uwagi, do dziś chodzę w dzwonach i w nosie mam, czy ktoś stwierdzi, że niemodna jestem...po co mi do szczęścia jego aprobata moich spodni?
Zadawałam sobie pytanie czy ze mną jest coś nie tak? Obserwowałam dziewczyny wokół mnie i czułam się innym biegunem. Nie miałam o czym z nimi rozmawiać. Interesowało mnie coś innego, inaczej spędzałam wolny czas, miałam inne priorytety, lubiłam inną muzykę
Konta na Facebooku do dziś nie mam i nie rozumiem tego ciśnienia na "lajki". Czy miarą mojej wartości powinny być jakieś "lajki" w internecie?
Dziś lepiej rozumiem, że każdy jest inny. Nie muszę gonić za aprobatą tłumu, bo on minie nie definiuje.