21-05-2016, 10:16
Aby zaakceptować siebie trzeba najpierw przede wszystkim poznać siebie.
Poznać siebie od podstaw, to jakim się jest pod powierzchnią.
Przez większość swojego życia miałam fobię społeczną, byłam zakompleksiona, szukałam aprobaty społeczeństwa.
W pewnym momencie zamknęłam się w sobie, oczywiście z wyboru. Swoje myśli skierowałam do wewnątrz.
Zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego jest tak i tak? Dlaczego boję się ludzi? Dlaczego szukam aprobaty? Dlaczego czuję samotność? Dlaczego boję się tego i tego?
I tak przez około dwa lata żyjąc sobie normalnie, przekopywałam się wewnątrz mojego mózgu, jeśli tak to mogę nazwać. Nazywałam emocje, analizowałam sytuacje. Wciąż i wciąż zadawałam sobie pytanie 'dlaczego?' Ale nie po to by się użalać jak niektórzy ' dlaczego spotyka mnie nieszczeście?!?!?!?! ' Tylko wyglądało to tak:
- dlaczego źle się czuję w swoim ciele?
- bo uważam, że jestem mało wartościowa i brzydka
- ale dlaczego tak uważam? Co w moim dzieciństwie mogło sprawić, że się tak czuje?
- ponieważ nie zauważano mnie jako dziecko, czułam się nieakceptowana w szkole i w domu
- ale dlaczego czułaś się nieakceptowana?
Lub też
-Dlaczego tak pociągają mnie substancje psychoaktywne
- Bo je lubię
- dlaczego je lubię?
- ponieważ pozwalają mi uciec
- ale przed czym uciec?
- przed światem, przed sobą
- ale dlaczego chcesz uciec? Czego się boisz? Czego nie chcesz widzieć?
- Tego, że czuję się źle ze sobą, w swoim życiu
- a co powoduje, że źle się czujesz?
i tak dalej i tak dalej aż dochodziłam do prawdy, do prawdy o sobie samej.
I tak przerobiłam każdą dziedzinę mojego życia.
Oczywiście wspierał mnie w tym partner, który zawsze dawał mi odczuć, że jestem wyjątkowa i niesamowita.
A moją przygodę z poznaniem siebie, a później z samorozwojem zapoczątkowała seria książek Beaty Pawlikowskiej o podświadomości.
Żeby zrobić krok do przodu, czasami trzeba zrobić dwa kroki w tył. Zagłębić się w siebie, w swoje prawdziwe emocje, uczucia, nie uciekać przed nimi.
trzeba stawić czoło samemu sobie i popatrzeć w lustro (nie dosłownie) i spojrzeć na siebie, prawdziwą siebie. I drążyć i drążyć aż dokopiemy się do PRZYCZYNY (!) a nie zajmować się skutkami.
Z doświadczenia wiem, że jeśli znajdziemy przyczynę, skutek często.. z czasem sam znika.
Poznać siebie od podstaw, to jakim się jest pod powierzchnią.
Przez większość swojego życia miałam fobię społeczną, byłam zakompleksiona, szukałam aprobaty społeczeństwa.
W pewnym momencie zamknęłam się w sobie, oczywiście z wyboru. Swoje myśli skierowałam do wewnątrz.
Zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego jest tak i tak? Dlaczego boję się ludzi? Dlaczego szukam aprobaty? Dlaczego czuję samotność? Dlaczego boję się tego i tego?
I tak przez około dwa lata żyjąc sobie normalnie, przekopywałam się wewnątrz mojego mózgu, jeśli tak to mogę nazwać. Nazywałam emocje, analizowałam sytuacje. Wciąż i wciąż zadawałam sobie pytanie 'dlaczego?' Ale nie po to by się użalać jak niektórzy ' dlaczego spotyka mnie nieszczeście?!?!?!?! ' Tylko wyglądało to tak:
- dlaczego źle się czuję w swoim ciele?
- bo uważam, że jestem mało wartościowa i brzydka
- ale dlaczego tak uważam? Co w moim dzieciństwie mogło sprawić, że się tak czuje?
- ponieważ nie zauważano mnie jako dziecko, czułam się nieakceptowana w szkole i w domu
- ale dlaczego czułaś się nieakceptowana?
Lub też
-Dlaczego tak pociągają mnie substancje psychoaktywne
- Bo je lubię
- dlaczego je lubię?
- ponieważ pozwalają mi uciec
- ale przed czym uciec?
- przed światem, przed sobą
- ale dlaczego chcesz uciec? Czego się boisz? Czego nie chcesz widzieć?
- Tego, że czuję się źle ze sobą, w swoim życiu
- a co powoduje, że źle się czujesz?
i tak dalej i tak dalej aż dochodziłam do prawdy, do prawdy o sobie samej.
I tak przerobiłam każdą dziedzinę mojego życia.
Oczywiście wspierał mnie w tym partner, który zawsze dawał mi odczuć, że jestem wyjątkowa i niesamowita.
A moją przygodę z poznaniem siebie, a później z samorozwojem zapoczątkowała seria książek Beaty Pawlikowskiej o podświadomości.
Żeby zrobić krok do przodu, czasami trzeba zrobić dwa kroki w tył. Zagłębić się w siebie, w swoje prawdziwe emocje, uczucia, nie uciekać przed nimi.
trzeba stawić czoło samemu sobie i popatrzeć w lustro (nie dosłownie) i spojrzeć na siebie, prawdziwą siebie. I drążyć i drążyć aż dokopiemy się do PRZYCZYNY (!) a nie zajmować się skutkami.
Z doświadczenia wiem, że jeśli znajdziemy przyczynę, skutek często.. z czasem sam znika.
Wszystko jest po coś