06-06-2016, 21:32
Wow. Powiem Ci, że kiedyś miałam podobny sen. I obudziłam się o ok 2:20.
Z tym, że byłam w pokoju, nie widziałam postaci, ale za to widziałam jej rękę, która też mnie dusiła. Najpierw poduszą, a potem próbowała przebić palcami poduchę i zmiażdżyć mi gardło.
I też wcześniej nie mogłam krzyczeć tak jakby ktoś mi wduszał głoś z powrotem w gardło. Nie mogłam nawet włączyć światła choć klikałam na pstryczek.
Powiem Ci z mojego doświadczenia, bo ten sen był baaaaardzo dawno temu.
Jestem osobą religijną. Patrzę na sprawy wiary od strony energii, sił natury i rzeczywistej logiki "natury świata", że się tak wyrażę, więc proszę, nie zrozum mnie źle. Po prostu wiem, że jest Ktoś tam nad nami i nas kocha i stara się nam pomóc i sprzyja nam.
Są też "ci źli".
Wtedy, gdy miałam ten sen strasznie interesowałam się "tymi złymi". Pamiętam, że był to czas ogólnego buntu, jednak przejawiał się on u mnie analizowaniem absolutnie wszystkiego, co wpadało mi w łapy.
Założyłam prostą rzecz. Jeżeli jest dobro (a dobro w tych czasach wiadomo, że jest w większości przypadków słabej jakości), to czy zło jest równie mierne. Jak działa ta zależność. No i dochodziła też ciekawość "co to jest to zło". (Byłam młoda i głupia, nieważne.)
Chciałam koniecznie zobaczyć o co chodzi z tym złem i czytałam całą masę książek, czytałam artykuły w internecie i takie tam.
Ba! Dochodziło do tego, że sama chciałam tego na sobie doświadczyć.
W końcu miałam ten sen.
Wierz mi, że tak przerażona jeszcze nigdy się nie obudziłam. I wiedziałam doskonale, że to było dla mnie ostrzeżenie, że idę w złą stronę.
Ważna lekcja.
Nie lekceważyć ani ciemnej, ani tym bardziej jasnej "strony mocy".
Uważam, że ten sen dla Ciebie też mógłby być przestrogą. Coś się Tobą interesuje i nie jest to nic dobrego zważywszy na to, że nawet zwierzęta nic nie wyczuły! Coś nadnaturalnego o potężnej mocy. Myślę, że nawet nie chodzi tu o znaczenia. Ten sen powinnaś potraktować dosłownie i przemyśleć swoje życie.
Nieważne co sądzisz o Bogu, nieważne jak go postrzegasz, módl się i proś o miłość i wdzięczność oraz ochronę swojego Anioła Stróża.
Ja się trochę ogarnęłam po tamtym zdarzeniu i wiem, że w życiu nie chcę przechodzić tego po raz drugi.
I nie namawiam Cię do niczego. Nie chcę brzmieć jak moherowa babunia, ale wiesz...
Po prostu przemyśl to, czy przypadkiem trochę nie pobłądziłaś w życiu jak ja dawno temu. (choć uważam, że jeszcze trochę błądzę, to jednak już nie tak karygodnie... mam nadzieję).
Z tym, że byłam w pokoju, nie widziałam postaci, ale za to widziałam jej rękę, która też mnie dusiła. Najpierw poduszą, a potem próbowała przebić palcami poduchę i zmiażdżyć mi gardło.
I też wcześniej nie mogłam krzyczeć tak jakby ktoś mi wduszał głoś z powrotem w gardło. Nie mogłam nawet włączyć światła choć klikałam na pstryczek.
Powiem Ci z mojego doświadczenia, bo ten sen był baaaaardzo dawno temu.
Jestem osobą religijną. Patrzę na sprawy wiary od strony energii, sił natury i rzeczywistej logiki "natury świata", że się tak wyrażę, więc proszę, nie zrozum mnie źle. Po prostu wiem, że jest Ktoś tam nad nami i nas kocha i stara się nam pomóc i sprzyja nam.
Są też "ci źli".
Wtedy, gdy miałam ten sen strasznie interesowałam się "tymi złymi". Pamiętam, że był to czas ogólnego buntu, jednak przejawiał się on u mnie analizowaniem absolutnie wszystkiego, co wpadało mi w łapy.
Założyłam prostą rzecz. Jeżeli jest dobro (a dobro w tych czasach wiadomo, że jest w większości przypadków słabej jakości), to czy zło jest równie mierne. Jak działa ta zależność. No i dochodziła też ciekawość "co to jest to zło". (Byłam młoda i głupia, nieważne.)
Chciałam koniecznie zobaczyć o co chodzi z tym złem i czytałam całą masę książek, czytałam artykuły w internecie i takie tam.
Ba! Dochodziło do tego, że sama chciałam tego na sobie doświadczyć.
W końcu miałam ten sen.
Wierz mi, że tak przerażona jeszcze nigdy się nie obudziłam. I wiedziałam doskonale, że to było dla mnie ostrzeżenie, że idę w złą stronę.
Ważna lekcja.
Nie lekceważyć ani ciemnej, ani tym bardziej jasnej "strony mocy".
Uważam, że ten sen dla Ciebie też mógłby być przestrogą. Coś się Tobą interesuje i nie jest to nic dobrego zważywszy na to, że nawet zwierzęta nic nie wyczuły! Coś nadnaturalnego o potężnej mocy. Myślę, że nawet nie chodzi tu o znaczenia. Ten sen powinnaś potraktować dosłownie i przemyśleć swoje życie.
Nieważne co sądzisz o Bogu, nieważne jak go postrzegasz, módl się i proś o miłość i wdzięczność oraz ochronę swojego Anioła Stróża.
Ja się trochę ogarnęłam po tamtym zdarzeniu i wiem, że w życiu nie chcę przechodzić tego po raz drugi.
I nie namawiam Cię do niczego. Nie chcę brzmieć jak moherowa babunia, ale wiesz...
Po prostu przemyśl to, czy przypadkiem trochę nie pobłądziłaś w życiu jak ja dawno temu. (choć uważam, że jeszcze trochę błądzę, to jednak już nie tak karygodnie... mam nadzieję).