07-06-2016, 18:25
No patrz... Z początku w ogóle nie byłam zainteresowana tym swoim portretem numerologicznym, ale teraz aż się pokuszę i sama sobie go popełnię. Będę mogła prosić Ciebie o sprawdzenie go czy poprawnie?
A i przede wszystkim dziękuję za odpowiedź. Uspokoiłaś mnie i to mocno za co jestem wdzięczna.
Na przyszłość zapamiętam, że nie ma co robić nadinterpretacji i doszukiwać się dziury w całym niemniej jakoś wybitnie mocno mnie to uderzyło w oczy i potrzebowałam słowa specjalisty w tej materii. ;D
Dziękuję ślicznie, mocno i gorąco.
Co do mojego awatara... cóż. Nie wykluczam, że możesz mieć rację, ale dla mnie postać na nim widniejąca jest obrazem szamana/pustelnika. Jest śmierdzącym, brudnym, pokaleczonym odludkiem, który wywołuje strach, ale pomaga wędrowcom w opałach, potrzebującym i w sytuacjach, które są już doprawdy beznadziejne. Jest skuteczną "ostatnią deską ratunku" dla tych, którzy przełamali strach przed nim. Jego serce przepełnione jest miłością mimo, iż doznał wiele krzywd oraz sam ma niemało za uszami. To nie żaden demon, a zwykły człowiek o wielkim sercu i duchu. Lubię go przede wszystkim za to, że pokazuje, iż nieraz lęki są naprawdę bezpodstawne i jak bliżej się coś pozna, to wcale nie jest takie złe. Jak to powiadają - nie taki szpinak zły, jak o nim mawiają.
Z kolei mój lęk do ezoteryki wziął się z nauk kościoła. Wiadomo, licho nie śpi, więc trzeba być ostrożnym. Z drugiej jednak strony wiem, że bioenergoterapia z rąk odpowiedniego człowieka potrafi zdziałać cuda i tu jestem świadkiem naocznym, oraz przeżyłam to na swojej własnej skórze. Tak więc wiem, że coś w tych energiach jest. Ciągnie mnie do kamieni (w końcu kamienie są ciche i spokojne i nie robią krzywdy nikomu <3 ) oraz wahadła (choć co do tego drugiego podchodzę wciąż z ogromną rezerwą), ale co do kart tarota oraz reszty ezoterycznego ekwipunku i praktyk dalej nie jestem przekonana. Słyszałam tak wiele historii, że Zły kręci się właśnie wokół kart, że opętania, że duchy... tak więc teraz właściwie jestem tu by sama zweryfikować jak to się ma do rzeczywistości. Wcześniej obserwowałam to forum, widziałam jacy ludzie tu przychodzą i w sumie te numerki w programie pchnęły mnie ku temu, aby w końcu się zalogować i "dotknąć" Was swoim słowem.
Prośba Pana Mikesza o postawienie mi kart to był taki punkt przełomowy, by przekonać się, czy to faktycznie tak bardzo boli.
Nie boli. Choć dalej się trochę tego obawiam.
I co do jednego masz absolutną, niepodważalną i całkowitą rację. Lubię przełamywać swój strach, dlatego wchodzę na te tematy, które ten strach wywołują. Chcę je w pełni zrozumieć, pojąć ich działanie, aby wiedzieć, skąd to "zło" w licznych historiach się bierze. Przecież z założenia bioenergoterapia nie jest zła, a jednak jest tępiona przez kościół. Dlaczego? Przecież taki właśnie ludek z mocą w łapkach został obdarowany siłą od Boga by pomagać. Dlaczego więc jest to złe? To się tyczy wielu rzeczy i tak staram się wszystko sama rozbroić na części pierwsze.
Dlatego może wiele moich pytań na tym forum będzie absurdalnych i z pozoru śmiesznych... proszę o pełne zrozumienie. Czuję się tu jak dziki pies, co stara się przekonać do ciepła ogniska, które może sparzyć, ale daje światło, ochronę i ciepło. ;P
Matko... ale nudzę. Już skończyłam. Finito. Zabieram się za piramidkę.
A i przede wszystkim dziękuję za odpowiedź. Uspokoiłaś mnie i to mocno za co jestem wdzięczna.
Na przyszłość zapamiętam, że nie ma co robić nadinterpretacji i doszukiwać się dziury w całym niemniej jakoś wybitnie mocno mnie to uderzyło w oczy i potrzebowałam słowa specjalisty w tej materii. ;D
Dziękuję ślicznie, mocno i gorąco.
Co do mojego awatara... cóż. Nie wykluczam, że możesz mieć rację, ale dla mnie postać na nim widniejąca jest obrazem szamana/pustelnika. Jest śmierdzącym, brudnym, pokaleczonym odludkiem, który wywołuje strach, ale pomaga wędrowcom w opałach, potrzebującym i w sytuacjach, które są już doprawdy beznadziejne. Jest skuteczną "ostatnią deską ratunku" dla tych, którzy przełamali strach przed nim. Jego serce przepełnione jest miłością mimo, iż doznał wiele krzywd oraz sam ma niemało za uszami. To nie żaden demon, a zwykły człowiek o wielkim sercu i duchu. Lubię go przede wszystkim za to, że pokazuje, iż nieraz lęki są naprawdę bezpodstawne i jak bliżej się coś pozna, to wcale nie jest takie złe. Jak to powiadają - nie taki szpinak zły, jak o nim mawiają.
Z kolei mój lęk do ezoteryki wziął się z nauk kościoła. Wiadomo, licho nie śpi, więc trzeba być ostrożnym. Z drugiej jednak strony wiem, że bioenergoterapia z rąk odpowiedniego człowieka potrafi zdziałać cuda i tu jestem świadkiem naocznym, oraz przeżyłam to na swojej własnej skórze. Tak więc wiem, że coś w tych energiach jest. Ciągnie mnie do kamieni (w końcu kamienie są ciche i spokojne i nie robią krzywdy nikomu <3 ) oraz wahadła (choć co do tego drugiego podchodzę wciąż z ogromną rezerwą), ale co do kart tarota oraz reszty ezoterycznego ekwipunku i praktyk dalej nie jestem przekonana. Słyszałam tak wiele historii, że Zły kręci się właśnie wokół kart, że opętania, że duchy... tak więc teraz właściwie jestem tu by sama zweryfikować jak to się ma do rzeczywistości. Wcześniej obserwowałam to forum, widziałam jacy ludzie tu przychodzą i w sumie te numerki w programie pchnęły mnie ku temu, aby w końcu się zalogować i "dotknąć" Was swoim słowem.
Prośba Pana Mikesza o postawienie mi kart to był taki punkt przełomowy, by przekonać się, czy to faktycznie tak bardzo boli.
Nie boli. Choć dalej się trochę tego obawiam.
I co do jednego masz absolutną, niepodważalną i całkowitą rację. Lubię przełamywać swój strach, dlatego wchodzę na te tematy, które ten strach wywołują. Chcę je w pełni zrozumieć, pojąć ich działanie, aby wiedzieć, skąd to "zło" w licznych historiach się bierze. Przecież z założenia bioenergoterapia nie jest zła, a jednak jest tępiona przez kościół. Dlaczego? Przecież taki właśnie ludek z mocą w łapkach został obdarowany siłą od Boga by pomagać. Dlaczego więc jest to złe? To się tyczy wielu rzeczy i tak staram się wszystko sama rozbroić na części pierwsze.
Dlatego może wiele moich pytań na tym forum będzie absurdalnych i z pozoru śmiesznych... proszę o pełne zrozumienie. Czuję się tu jak dziki pies, co stara się przekonać do ciepła ogniska, które może sparzyć, ale daje światło, ochronę i ciepło. ;P
Matko... ale nudzę. Już skończyłam. Finito. Zabieram się za piramidkę.