Zafina, już jadąc po odbiór sprowadzonego z zagranicy auta miałam przygotowany medalik i czerwoną wstążeczkę, oba spięte agrafką. Przyczepiłam natychmiast pod lusterkiem. Po przyjeździe na miejsce, kupiłam niezbyt drogie wino musujące i oblałam nim samochód, wlewając tylko resztę na toast do kieliszków. W domu wsypałam grubą sól morską do wnętrza pojazdu, pod wycieraczki, na siedzenia i do bagażnika. Dość sporo, bo można to wciągnąć odkurzaczem. W garażu zapaliłam białą świecę i okadziłam porządnie samochód z zewnątrz i wewnątrz szałwią. W samochodzie wożę stalowoszary krzemień i znak Atlantów w formie nalepki przyklejony pod siedzeniem kierowcy.
Znam dwa rytuały jeden zabezpiecza samochód przed wypadkiem i kradzieżą, a drugi służy do zdejmowania uroku ze środka transportu- psuje się bez powodu, miał stłuczkę. Gdy mąż ciągle jeździł do warsztatu zastosowałam rytuał "Dobre drogi" Alicji Chrzanowskiej. Pomogło.
Opiszę w weekend oba na swojej stronie. Z jednego idzie skorzystać bez wzbudzania niepotrzebnej sensacji wśród sąsiadów. Drugi wymaga garażu. Koleżanka by wykonać jeden z nich pojechała do lasu
Znam dwa rytuały jeden zabezpiecza samochód przed wypadkiem i kradzieżą, a drugi służy do zdejmowania uroku ze środka transportu- psuje się bez powodu, miał stłuczkę. Gdy mąż ciągle jeździł do warsztatu zastosowałam rytuał "Dobre drogi" Alicji Chrzanowskiej. Pomogło.
Opiszę w weekend oba na swojej stronie. Z jednego idzie skorzystać bez wzbudzania niepotrzebnej sensacji wśród sąsiadów. Drugi wymaga garażu. Koleżanka by wykonać jeden z nich pojechała do lasu