14-05-2017, 11:32
Rozumiem. Natomiast ja miałem pewne przekonanie na ten temat i właściwie nie dopuszczałem odstępstw od reguły. Myślałem, że osoby powołane do misji szczególnie istotnych już od wczesnych lat są traumatyzowani, co tłumaczy ich obcość w stosunku do otoczenia, tłumaczy, dlaczego przyjęło się rozpoznawać je po etykietce wyalienowanych samotników.
Sądziłem, że właśnie takie osoby, dotknięte cierpieniem, są zdolne siać harmonię na tym świecie, gdyż cierpienie uszlachetnia i jest blisko związane z pięknem.
Sądziłem, że właśnie takie osoby, dotknięte cierpieniem, są zdolne siać harmonię na tym świecie, gdyż cierpienie uszlachetnia i jest blisko związane z pięknem.