29-10-2017, 17:30
Tak, ja też zawsze jadałam kanie w formie panierowanego kotlecika, oczywiście sam kapelusz... niam niam, przepyszne! Niestety w okolicach gdzie jeździliśmy to rarytas, spotyka się je bardzo rzadko... a miejscowi ich nie zbierają może boją się że to muchomor?... A tymczasem tak łatwo kanię odróżnić od muchomora - wystarczy sprawdzić czy grzyb nie ma u podstawy "cebulki" z której to wyrastają muchomory (kanie ich nie mają) i sprawdzić czy pierścień na trzonie grzyba jest ruchomy - jeśli można go przesuwać, to jest to na 100% kania.
Moja mama z kolei wspomina że w jej dzieciństwie rarytasem były gąski - gdyby blaszkowate z zielonymi kapeluszami... same tylko kapelusze układało się do góry nogami na blasze pieca, do środka wsypując troszkę soli, która potem tak "bulgotała" podczas smażenia... podobno pyszne. Jadłaś kiedyś coś takiego? Ja nie miałam okazji, nie umiem na 100% rozpoznać tych grzybów w lesie, więc ich nie zbieram...
Co do kleszczy... dokładnie tak jak Ty Joano - spędzałam przez całe dzieciństwo i młodość co najmniej dwa miesiące na wsi, w lasach, na łąkach, w krzakach... ani ja ani nikt ze znajomych dzieci, ani z rodziny nigdy nie złapał kleszcza - no oczywiście za wyjątkiem naszych psów.
Raz słyszałam że kuzyn podobno miał, wiele lat temu, jednego... i to wszystko.
Nie wyobrażam sobie, żebym miała zrezygnować teraz z chodzenia do lasu - który uwielbiam - tylko z powodu kleszczy. Zresztą jak już - to nie trzeba chodzić do lasu, u nas na osiedlu psy też łapią kleszcze, więc...
Moja mama z kolei wspomina że w jej dzieciństwie rarytasem były gąski - gdyby blaszkowate z zielonymi kapeluszami... same tylko kapelusze układało się do góry nogami na blasze pieca, do środka wsypując troszkę soli, która potem tak "bulgotała" podczas smażenia... podobno pyszne. Jadłaś kiedyś coś takiego? Ja nie miałam okazji, nie umiem na 100% rozpoznać tych grzybów w lesie, więc ich nie zbieram...
Co do kleszczy... dokładnie tak jak Ty Joano - spędzałam przez całe dzieciństwo i młodość co najmniej dwa miesiące na wsi, w lasach, na łąkach, w krzakach... ani ja ani nikt ze znajomych dzieci, ani z rodziny nigdy nie złapał kleszcza - no oczywiście za wyjątkiem naszych psów.
Raz słyszałam że kuzyn podobno miał, wiele lat temu, jednego... i to wszystko.
Nie wyobrażam sobie, żebym miała zrezygnować teraz z chodzenia do lasu - który uwielbiam - tylko z powodu kleszczy. Zresztą jak już - to nie trzeba chodzić do lasu, u nas na osiedlu psy też łapią kleszcze, więc...