28-11-2017, 14:54
Moi drodzy
nie wiem czy w dobrym dzale zakladam watek ale ryzyk fzyk jak to mowia ,kto nie ryzykuje nie pije szampana;
Z racji, ze jako nowicjusz tutaj jestem ciekawa pewnych kwestii
Ja wygladaly wasze poczatki z tarotem?
czy zawsze sie sprawdza? komus lub samemuu sobie?
slyszalam ze nie powinno sie stawiac kart samemu sobie i pytac o smierc?
oczywiscie taka jak ja zlamala obie zasady i zapytalam...
Opowiem jak ja zaczynalam kilkanascie (16) lat temu.
w pracy moich marzen(tak mi sie wydawalo) poznalam dosyc szybko kolezanke przyjaciolke w tej chwili
zlaczyl nas sekret i prawo przyciągania
z czasem poznalam jej siostre i ogolnie zaczela stawiac mi tarota
wtedy mnie przebudzily... zakupilam wlasna talie.. i pozniej samo poszlo..zaczelam w zyciu codziennym poznawac ludzi..
przypadek z sasiadem ... moja mama scepycznie do tego podchodzila.. wahadelka i karty dziwna rzecz... mialysmy sasiada chorego wiedzelismy ze odejdzie jak nadejdzie czas... zapytalam czy umrze w pazdzierniku... karty jasno odpowiedzialy ze tak.. okolo tydzien pozniej go pochowali... mamie nie bylo do smiechu.. i w ogole nie bylo... przekaz byl bardzo jasny i koniec.
zbieg okolicznosci? nie ma czegos takiego... nie wierze w zbiegi okolicznosci...
ciekawa jestem waszych opini na ten temat waszych doswiadczen i wrazen poczatkowych.. oraz jak dlugo jestescie z tarotem...
dziekuje za uwage
nie wiem czy w dobrym dzale zakladam watek ale ryzyk fzyk jak to mowia ,kto nie ryzykuje nie pije szampana;
Z racji, ze jako nowicjusz tutaj jestem ciekawa pewnych kwestii
Ja wygladaly wasze poczatki z tarotem?
czy zawsze sie sprawdza? komus lub samemuu sobie?
slyszalam ze nie powinno sie stawiac kart samemu sobie i pytac o smierc?
oczywiscie taka jak ja zlamala obie zasady i zapytalam...
Opowiem jak ja zaczynalam kilkanascie (16) lat temu.
w pracy moich marzen(tak mi sie wydawalo) poznalam dosyc szybko kolezanke przyjaciolke w tej chwili
zlaczyl nas sekret i prawo przyciągania
z czasem poznalam jej siostre i ogolnie zaczela stawiac mi tarota
wtedy mnie przebudzily... zakupilam wlasna talie.. i pozniej samo poszlo..zaczelam w zyciu codziennym poznawac ludzi..
przypadek z sasiadem ... moja mama scepycznie do tego podchodzila.. wahadelka i karty dziwna rzecz... mialysmy sasiada chorego wiedzelismy ze odejdzie jak nadejdzie czas... zapytalam czy umrze w pazdzierniku... karty jasno odpowiedzialy ze tak.. okolo tydzien pozniej go pochowali... mamie nie bylo do smiechu.. i w ogole nie bylo... przekaz byl bardzo jasny i koniec.
zbieg okolicznosci? nie ma czegos takiego... nie wierze w zbiegi okolicznosci...
ciekawa jestem waszych opini na ten temat waszych doswiadczen i wrazen poczatkowych.. oraz jak dlugo jestescie z tarotem...
dziekuje za uwage