02-12-2017, 23:36
Wracając do starego kotleta cokolwiek bym zrobił nic nie wychodzi, nie mam już starych znajomych za wiele, z nowymi tez nie lepiej, nie potrafię ich utrzymać przy sobie w zaden sposób, przychodzą odchodzą i tyle... pozostaje tylko pustka, ból i spoglądanie jak w ich życiu jest "życie". Tu nie idzie o baby, mam na nie wyj*bane, chodzi o znajomych etc. Czuje jak by moja dusza była więźniem bezwartościowego ciał. Spojrzy ktos w moje kółko co powoduje ten stan zeczy ?