Moje wiersze
#18

Bez tytułu.

Noc ta była ciemna, bez gwiazd w granacie.
Zewsząd tylko strach i cisza w komnacie.
Biegła ta dziewczyna, co duszę ma jak buk.
Do starej chaty czarodzieja: stuk puk puk.

W dłoni ściskała ciało małe jak ptaszyna.
Słabe, obumarłe jak ta chleba okruszyna.
Łkała ta dziewczyna, co włosy ma jak kruk.
Znowuż w drzwi czarodzieja: stuk puk puk.

Noc ta była głucha, bez sowich okrzyków.
Zabrakło wtedy tych zwierzęcych muzyków.
Wołała ta dziewczyna, co głos ma jak huk!
Waliła w czarownicze wrota: STUK PUK PUK!

W dłoni ściskała to niewielkie istnienie.
Walczyła zawzięcie o maleństwa tchnienie.
Bezwiedna była dama, co mała jest jak żuk.
Jej serce ledwo daje ciche: stuk puk puk.

Noc ta była krwawa, bez skalanego miecza.
Zabrakło czarownika co wzrokiem ulecza.
Szedł inny panek, co ma na plecach łuk.
Jego kroki były ciężkie: stuk stuk stuk.

W dłonie ją ujął, złożył nowe życie.
Przywrócił wzrost, ucałował skrycie.
Uciekli razem, wśród kwitnących juk.
Buty łkały radośnie: stuk stuk stuk.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości