02-05-2018, 01:32
Sprawa jest oczywiście bardzo delikatna, bo dotyczy uczuć... ale chciałabym napisać coś do osób, które mają problem z tzw. "źle ulokowanymi uczuciami".
Bardzo trudno pogodzić się z tym, że coś lub ktoś kogo napotykamy w naszym życiu, a co wywołuje w nas bardzo silne uczucie pożądania, bycia z tą osobą, posiadania - nigdy nie będzie "nasze", nigdy tego nie doświadczymy.
Piszę "nasze" w cudzysłowie - bo czasami dotyczy to rzeczy, czasami kariery zawodowej lub wymarzonego kierunku studiów, czasami miejsca w którym chcielibyśmy zamieszkać, a czasami - właśnie człowieka.
Czas - oczywiście, najlepsze lekarstwo... tylko - nie zawsze mamy siłę by czekać bezczynnie, aż to uczucie pożądania czegoś/ kogoś nas opuści, wyblaknie... zwłaszcza gdy przedmiot naszego pożądania jest np. stale w pobliżu nas.
Moje lekarstwo-odtrutka na tę dolegliwość jest bardzo proste, mimo to musiało minąć wiele lat i sama musiałam dojrzeć do tego aby przestać kopać się z życiem, by umieć je zastosować w takich sytuacjach...
Tym lekarstwem jest zrozumienie i przyjęcie do siebie prawdy, że nie możemy posiąść, uczynić częścią swojego życia czy doświadczyć w swoim życiu całego Świata - wszystkich rzeczy, miejsc i ludzi którzy go tworzą - a jedynie niewielką tego część.
W związku z tym nie wszystko czego w życiu zapragniemy będzie nam dane - tę prostą prawdę chyba wszystkim ludziom jest niesłychanie trudno zaakceptować... - że nie pomieścimy w naszym życiu wszystkiego czego kiedykolwiek pragnęliśmy, i że z pewnych rzeczy bądź ludzi z różnych względów będziemy musieli na pewnych etapach naszego życia zrezygnować.
Jeżeli więc ktoś/coś nie wchodzi do naszego życia, nie zostaje w nim, nie zagnieżdża się i nie staje się jego częścią - pomimo że my ogromnie byśmy tego chcieli - to należy pogodzić się z tym, że to po prostu nie jest dla nas... być może dla kogoś innego - ale nie dla nas... I nie musimy rozumieć dlaczego - zaufajmy po prostu że tak miało być... i dla nas jest przeznaczone coś innego - inne miejsca, rzeczy... osoby.
Bardzo trudno pogodzić się z tym, że coś lub ktoś kogo napotykamy w naszym życiu, a co wywołuje w nas bardzo silne uczucie pożądania, bycia z tą osobą, posiadania - nigdy nie będzie "nasze", nigdy tego nie doświadczymy.
Piszę "nasze" w cudzysłowie - bo czasami dotyczy to rzeczy, czasami kariery zawodowej lub wymarzonego kierunku studiów, czasami miejsca w którym chcielibyśmy zamieszkać, a czasami - właśnie człowieka.
Czas - oczywiście, najlepsze lekarstwo... tylko - nie zawsze mamy siłę by czekać bezczynnie, aż to uczucie pożądania czegoś/ kogoś nas opuści, wyblaknie... zwłaszcza gdy przedmiot naszego pożądania jest np. stale w pobliżu nas.
Moje lekarstwo-odtrutka na tę dolegliwość jest bardzo proste, mimo to musiało minąć wiele lat i sama musiałam dojrzeć do tego aby przestać kopać się z życiem, by umieć je zastosować w takich sytuacjach...
Tym lekarstwem jest zrozumienie i przyjęcie do siebie prawdy, że nie możemy posiąść, uczynić częścią swojego życia czy doświadczyć w swoim życiu całego Świata - wszystkich rzeczy, miejsc i ludzi którzy go tworzą - a jedynie niewielką tego część.
W związku z tym nie wszystko czego w życiu zapragniemy będzie nam dane - tę prostą prawdę chyba wszystkim ludziom jest niesłychanie trudno zaakceptować... - że nie pomieścimy w naszym życiu wszystkiego czego kiedykolwiek pragnęliśmy, i że z pewnych rzeczy bądź ludzi z różnych względów będziemy musieli na pewnych etapach naszego życia zrezygnować.
Jeżeli więc ktoś/coś nie wchodzi do naszego życia, nie zostaje w nim, nie zagnieżdża się i nie staje się jego częścią - pomimo że my ogromnie byśmy tego chcieli - to należy pogodzić się z tym, że to po prostu nie jest dla nas... być może dla kogoś innego - ale nie dla nas... I nie musimy rozumieć dlaczego - zaufajmy po prostu że tak miało być... i dla nas jest przeznaczone coś innego - inne miejsca, rzeczy... osoby.