06-06-2018, 07:05
Wydaje mi się, że jest spora liczba osób które uważają, że tarocista/tka - czy też ogólnie rzecz biorąc osoba kładąca karty, wróżąca - nie ma żadnych zdolności/możliwości odczytu kart, a jedynie "wyciąga" informacje od klienta i na ich podstawie mówi mu co było, jest czy będzie... Jest to chyba najczęściej spotykany zarzut wysuwany w stronę osób wróżących. Taki zarzut może jednak postawić chyba tylko osoba, która zupełnie nie orientuje się czym jest Tarot... choć oczywiście biorę pod uwagę działanie zarobkowe pseudo-tarocistów, którzy z Tarotem mają niewiele wspólnego, za to wiele z wyciąganiem od ludzi pieniędzy na wszelkie sposoby - i ci rzeczywiście mogą kombinować na różne sposoby...
W tym o czym piszesz ja akurat nie widzę nic dziwnego czy niepokojącego - po prostu jedna z tych osób traktuje Tarota jako "doradcę" życiowego, pomocnika który wskazuje drogę, psychologa... natomiast druga uważa że Tarot niczym się nie różni od wróżenia z fusów i jest to coś na zasadzie ciach-ciach-ciach, istnieje tylko czarne lub białe, pytanie-odpowiedź.
I tak samo jest wśród innych wróżących - jedni traktują Tarota dość, powiedziałabym, instrumentalnie i powierzchownie - oczekując jedynie odpowiedzi zero-jedynkowych... inni traktują te karty poważniej, bardziej jak doradcę życiowego...
Nie ukrywam że ja to pierwsze podejście uważam za mało - o ile w ogóle - pożyteczne... i kładąc karty zawsze sięgam głębiej - bo do tego uważam służy Tarot - jako pomoc w doskonaleniu swojego życia... wskazuje palcem problem i mówi - zastanów się nad tym...
Interpretowanie Tarota tylko na zasadzie "w grudniu poznasz blondyna, a w lutym zmienisz pracę" - to moim zdaniem ogromne spłycanie tych kart.
Ale oczywiście to moje indywidualne podejście - każda z osób kładących karty może na to spoglądać inaczej...
W tym o czym piszesz ja akurat nie widzę nic dziwnego czy niepokojącego - po prostu jedna z tych osób traktuje Tarota jako "doradcę" życiowego, pomocnika który wskazuje drogę, psychologa... natomiast druga uważa że Tarot niczym się nie różni od wróżenia z fusów i jest to coś na zasadzie ciach-ciach-ciach, istnieje tylko czarne lub białe, pytanie-odpowiedź.
I tak samo jest wśród innych wróżących - jedni traktują Tarota dość, powiedziałabym, instrumentalnie i powierzchownie - oczekując jedynie odpowiedzi zero-jedynkowych... inni traktują te karty poważniej, bardziej jak doradcę życiowego...
Nie ukrywam że ja to pierwsze podejście uważam za mało - o ile w ogóle - pożyteczne... i kładąc karty zawsze sięgam głębiej - bo do tego uważam służy Tarot - jako pomoc w doskonaleniu swojego życia... wskazuje palcem problem i mówi - zastanów się nad tym...
Interpretowanie Tarota tylko na zasadzie "w grudniu poznasz blondyna, a w lutym zmienisz pracę" - to moim zdaniem ogromne spłycanie tych kart.
Ale oczywiście to moje indywidualne podejście - każda z osób kładących karty może na to spoglądać inaczej...