07-06-2018, 20:41
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-06-2018, 20:58 przez tarot55557.)
Oj nie chciałam nikogo urazić. Nie mam nic przeciwko psychologicznemu podejściu do tarota, ale ja czuję, że nie każdy widzi konkret o to mi chodziło. Le Caro akurat myślę, że Twoje wróżby są bardzo konkretne, mają też psychologiczny wyraz i zawierają dużo szczegółów...
Chodzi mi bardziej o to, że jak zadaje pytanie na tak lub nie, a dostałam odpowiedź "będzie trudno,, jest szansa" gdyby nie było trudno i gdyby nie było szansy to bym nie pytała.... To może powiedzieć każdy bez kart. Ja zdaje sobie sprawę, że karty nie zawsze podają jasna odpowiedź...ale...
Perełka rzeczywiście zadane przeze mnie pytania były w pewien sposób ignorancja i sprawdzaniem, ciekawością, bo ja z reguły nie pytam o sprawy uczuciowe nigdy nikogo, nie potrzebuje.... Ja zadaje właśnie konkretne pytania na tak lub nie. Kiedy znajde prace? Czy zdam ten egzamin? I tyle. To była tylko czysta ciekawość i szczerze powiedziawszy wykorzystanie limitu pytań, które wykupiłam, bo nie miałam pomysłu na cos innego hah więc tak ignorancja jak najbardziej, przyznaję się.
Osobiście mialam kilka doswiadczen bardzo pozytywnych, np z kartą Śmierci.
Kolezanka pytała mnie czy zda prawo jazdy... Karty mowia nie, ja się zaczelam miotac i mówić, że trzymam za nią kciuki, nie jestem pewna, ale żeby zachowała spokój... Była bardzo pewna siebie. Nie zdała...
Drugie jej podejście - mialam kartę śmierci, mówię jej, zdasz za drugim razem na 100%. Ona już podlamana nie wierzyła mi, ale zdała
Moje przykłady z egzaminem z inżynierii w zeszłym roku. Ogólnie dużo się uczyłam z przedmiotu, lubilam go, ale byłam w konflikcie z wykładowca.. Do tego stopnia, że zastanawiałam się czy iść na pierwszy termin egzaminu, koleżanka mi mówiła " niewazne jak napiszesz on i tak Cie uwali jak tylko zobaczy Twoje nazwisko". Godzinę przed egzaminem położyłam karty z pytaniem czy jak pójdę to zalicze i mialam kartę Śmierci i 7 mieczy... Byłam w szoku... Pomyślałam... Dobra tarot mówi, że zdam.. Sprawdzę swoje karty czy mówią prawdę w sumie nie mam nic do stracenia... Zdałam w pierwszym terminie trochę cudem dzięki swojej intuicji, bo umiałam tylko zadanie obliczeniowe, a teorie, która była na egzaminie przeczytałam wybiórczo w drodze na uczelnie przez godzinę...
Następny przykład zapytałam czy z kolezanka zdam wyposażenie w pierwszym terminie obydwie mialysmy śmierć. Mówię do kolezanki, kurcze zdamy na 99% tak czuję, zrób pytania z zeszłego roku, bo jeśli mamy to dobrze napisać to tylko powtórzenie pytań nas uratuje no i poszlysmy na egzamin Żadne pytanie się nie powtórzyło, ale nigdy mi tak nie działała kreatywność tak lalysmy wodę... I zaliczylysmy w pierwszym terminie to było niemalże niemożliwe.
Chodzi mi bardziej o to, że jak zadaje pytanie na tak lub nie, a dostałam odpowiedź "będzie trudno,, jest szansa" gdyby nie było trudno i gdyby nie było szansy to bym nie pytała.... To może powiedzieć każdy bez kart. Ja zdaje sobie sprawę, że karty nie zawsze podają jasna odpowiedź...ale...
Perełka rzeczywiście zadane przeze mnie pytania były w pewien sposób ignorancja i sprawdzaniem, ciekawością, bo ja z reguły nie pytam o sprawy uczuciowe nigdy nikogo, nie potrzebuje.... Ja zadaje właśnie konkretne pytania na tak lub nie. Kiedy znajde prace? Czy zdam ten egzamin? I tyle. To była tylko czysta ciekawość i szczerze powiedziawszy wykorzystanie limitu pytań, które wykupiłam, bo nie miałam pomysłu na cos innego hah więc tak ignorancja jak najbardziej, przyznaję się.
Osobiście mialam kilka doswiadczen bardzo pozytywnych, np z kartą Śmierci.
Kolezanka pytała mnie czy zda prawo jazdy... Karty mowia nie, ja się zaczelam miotac i mówić, że trzymam za nią kciuki, nie jestem pewna, ale żeby zachowała spokój... Była bardzo pewna siebie. Nie zdała...
Drugie jej podejście - mialam kartę śmierci, mówię jej, zdasz za drugim razem na 100%. Ona już podlamana nie wierzyła mi, ale zdała
Moje przykłady z egzaminem z inżynierii w zeszłym roku. Ogólnie dużo się uczyłam z przedmiotu, lubilam go, ale byłam w konflikcie z wykładowca.. Do tego stopnia, że zastanawiałam się czy iść na pierwszy termin egzaminu, koleżanka mi mówiła " niewazne jak napiszesz on i tak Cie uwali jak tylko zobaczy Twoje nazwisko". Godzinę przed egzaminem położyłam karty z pytaniem czy jak pójdę to zalicze i mialam kartę Śmierci i 7 mieczy... Byłam w szoku... Pomyślałam... Dobra tarot mówi, że zdam.. Sprawdzę swoje karty czy mówią prawdę w sumie nie mam nic do stracenia... Zdałam w pierwszym terminie trochę cudem dzięki swojej intuicji, bo umiałam tylko zadanie obliczeniowe, a teorie, która była na egzaminie przeczytałam wybiórczo w drodze na uczelnie przez godzinę...
Następny przykład zapytałam czy z kolezanka zdam wyposażenie w pierwszym terminie obydwie mialysmy śmierć. Mówię do kolezanki, kurcze zdamy na 99% tak czuję, zrób pytania z zeszłego roku, bo jeśli mamy to dobrze napisać to tylko powtórzenie pytań nas uratuje no i poszlysmy na egzamin Żadne pytanie się nie powtórzyło, ale nigdy mi tak nie działała kreatywność tak lalysmy wodę... I zaliczylysmy w pierwszym terminie to było niemalże niemożliwe.