12-01-2011, 21:22
MISTRZ, UCZEŃ I RÓŻA czyli PRZYPOWIEŚĆ O UCZUCIACH
Pewnego wieczora uczeń przechadzając się po ogrodzie spotkał klęczącego Mistrza. Gdy podszedł bliżej zauważył, że jego mentor klęczy nad różą i wyrywa wokół niej chwasty. Robił to pomału, staranie, mówiąc jednocześnie do kwiatu. Zachodzące słońce odbijało się swą czerwienią w purpurowych płatkach bujnie rozkwitłej rośliny. Była piękna. Promienie podkreślały jej kształty, a czerwieni płatków nadawały niesamowitą głębię. Uczeń nie słyszał słów Mistrza, ale czuł bijące z tembru głosu ciepło. Podszedł więc i zapytał:
- Mistrzu czy miłość trwa wiecznie?
- Nie synu. Miłość zależy od nas. Tak jak i przyjaźń. To dzięki nam się one rodzą i dzięki nam umierają. Widzisz tę różę? To Miłość. Nazwałem ją tak, bo miłość jest, jak moja róża. Jest piękna, ale może zranić ostrym kolcem, jej płatki są jednak delikatne, a woń zniewala umysł i serce. Taka właśnie jest miłość.
Uczeń chwilę się zastanowił i ponownie zapytał:
- O czym jej mówisz Mistrzu?
- O sobie chłopcze. O moich uczuciach. O radości i smutku. O troskach i szczęściu. O codzienności i o rzeczach niezwykłych.
- Po co to robisz?
Mistrz nie odpowiedział od razu. Odsunął się lekko na bok, a oczom ucznia ukazały się jeszcze dwie róże. Jedna w podobnym odcieniu jak róża Mistrza, ale dużo bledsza z trudem przebijała się przez wijący się wokół niej powój, ledwo wyglądając swoją głową znad bujnej trawy. Trwała, ale widać, że ostatkiem sił, wymęczona i zdziczała. Druga już uschła. Jej zwieszona brunatno czerwona głowa oznajmiała jej kres.
- Widzisz synu te róże.
- Tak Mistrzu. Jedna jest uschnięta, a druga niedługo uschnie.
- Taka jest właśnie miłość. Jest jak róża.
- Nie rozumiem. Przed chwilą mówiłeś, że miłość jest jak Twoja róża. Piękna, zniewalająca, niesamowita, czasami raniąca kolcami, a teraz pokazujesz mi dwie inne, z których jedna umarła, a druga za chwilę to zrobi, i mówisz, że one też są jak miłość?
- Tak synu. Te róże też są jak miłość. Tylko o nie nikt nie zadbał. Nikt do nich nie mówił. Nikt nie wyrywał wokół nich chwastów. Nikt ich nie podlewał. Jedna uschła i nawet już jej kolce nikogo nie zranią. Druga zdziczała, straciła swe piękno i potrafi tylko ranić, ale gdy przyjdzie jej kres to i jej kolce opadną i stanie się tylko suchym badylem. Miłość jest jak róża. Trzeba o nią dbać, by była piękna i kwitła. Zaniedbana z czasem najpierw tylko rani, a później usycha.
Uczeń zamyślił się. Klęknął obok Mistrza i zaczął pielić zdziczałą różę. Zrozumiał, że można ją uratować, bo przecież róża jest jak miłość.
NIC NIE TRWA WIECZNIE, ALE I NIE UMIERA BEZ POWODU.
z netu
Pozdrawiam. Natka
Pewnego wieczora uczeń przechadzając się po ogrodzie spotkał klęczącego Mistrza. Gdy podszedł bliżej zauważył, że jego mentor klęczy nad różą i wyrywa wokół niej chwasty. Robił to pomału, staranie, mówiąc jednocześnie do kwiatu. Zachodzące słońce odbijało się swą czerwienią w purpurowych płatkach bujnie rozkwitłej rośliny. Była piękna. Promienie podkreślały jej kształty, a czerwieni płatków nadawały niesamowitą głębię. Uczeń nie słyszał słów Mistrza, ale czuł bijące z tembru głosu ciepło. Podszedł więc i zapytał:
- Mistrzu czy miłość trwa wiecznie?
- Nie synu. Miłość zależy od nas. Tak jak i przyjaźń. To dzięki nam się one rodzą i dzięki nam umierają. Widzisz tę różę? To Miłość. Nazwałem ją tak, bo miłość jest, jak moja róża. Jest piękna, ale może zranić ostrym kolcem, jej płatki są jednak delikatne, a woń zniewala umysł i serce. Taka właśnie jest miłość.
Uczeń chwilę się zastanowił i ponownie zapytał:
- O czym jej mówisz Mistrzu?
- O sobie chłopcze. O moich uczuciach. O radości i smutku. O troskach i szczęściu. O codzienności i o rzeczach niezwykłych.
- Po co to robisz?
Mistrz nie odpowiedział od razu. Odsunął się lekko na bok, a oczom ucznia ukazały się jeszcze dwie róże. Jedna w podobnym odcieniu jak róża Mistrza, ale dużo bledsza z trudem przebijała się przez wijący się wokół niej powój, ledwo wyglądając swoją głową znad bujnej trawy. Trwała, ale widać, że ostatkiem sił, wymęczona i zdziczała. Druga już uschła. Jej zwieszona brunatno czerwona głowa oznajmiała jej kres.
- Widzisz synu te róże.
- Tak Mistrzu. Jedna jest uschnięta, a druga niedługo uschnie.
- Taka jest właśnie miłość. Jest jak róża.
- Nie rozumiem. Przed chwilą mówiłeś, że miłość jest jak Twoja róża. Piękna, zniewalająca, niesamowita, czasami raniąca kolcami, a teraz pokazujesz mi dwie inne, z których jedna umarła, a druga za chwilę to zrobi, i mówisz, że one też są jak miłość?
- Tak synu. Te róże też są jak miłość. Tylko o nie nikt nie zadbał. Nikt do nich nie mówił. Nikt nie wyrywał wokół nich chwastów. Nikt ich nie podlewał. Jedna uschła i nawet już jej kolce nikogo nie zranią. Druga zdziczała, straciła swe piękno i potrafi tylko ranić, ale gdy przyjdzie jej kres to i jej kolce opadną i stanie się tylko suchym badylem. Miłość jest jak róża. Trzeba o nią dbać, by była piękna i kwitła. Zaniedbana z czasem najpierw tylko rani, a później usycha.
Uczeń zamyślił się. Klęknął obok Mistrza i zaczął pielić zdziczałą różę. Zrozumiał, że można ją uratować, bo przecież róża jest jak miłość.
NIC NIE TRWA WIECZNIE, ALE I NIE UMIERA BEZ POWODU.
z netu
Pozdrawiam. Natka