29-11-2018, 16:28
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Bylica pospolita
Kupalnocka – najkrótsza i najbardziej szalona noc roku – niegdyś obchodzona była uroczyście w całej Europie – od Morza Śródziemnego po Skandynawię.
Wierzono, że wtedy przyrodę przenika niezwykła, potężna siła – woda i ogień nabierają szczególnej mocy oczyszczającej i ochronnej, a rośliny – leczniczej.
Palono zioła, wito z nich wianki i puszczano na wodę – obrzędy miały te trzy elementy spleść i zatrzymać ową niezwykłą siłę, by działała dla dobra zwierząt i ludzi przez cały okres dojrzewania i zbierania plonów – zarówno łąkowych, leśnych, jak i polnych.
A za najbardziej świętojańskie ziele, poza Dziurawcem, uchodziła Bylica.
Na Mazowszu, Podlasiu i w Krakowskiem przyozdabiano nią bramy i wejścia do budynków, wierząc, że roślina ta ma właściwości odbierania mocy „złemu oku”, zdejmowania zadanych uroków i leczenia chorób, zwłaszcza febry, nasłanych przez diabła czy czarownicę.
Szesnastowieczny botanik Metthiolus pisał w swoim zielniku: „Osoby przesądne, które zerwą to ziele w wigilię dnia świętego Jana i ozdobią wieńcami z niego głowy, będą uwolnione od potworów, uroków, nieszczęść i chorób”.
W Czechach i w Rosji podczas sobótkowych szaleństw pary zakochanych opasane powrósłami splecionymi z Bylicy, trzymając się za ręce, przeskakiwały przez płomienie, co miało silniej je połączyć i uchronić ich miłość przed knowaniami zawistników.
W czasach, nim Kupalnocka przeistoczyła się w noc świętego Jana, po zabawie i uczcie, tańcach i skokach, czekało na nich pachnące legowisko usłane z Bylicy i Dziurawca, ponieważ noc owa była również świętem płodności, a Bylica płodność wzmagała...
W Encyklopedii Powszechnej z 1868 roku jeden z jej autorów, Feliks Berdau, umieścił Bylicę wśród ziół, które święcone są każdego roku 15 sierpnia, czyli w Święto Matki Boskiej Zielnej.
Co ciekawe, niemal na całym świecie uważano ją za roślinę o niezwykłej mocy.
W starożytnym Egipcie poświęcono ją bogini Izydzie, a jej łacińska nazwa pochodzi od greckiej Artemidy, bogini płodności, strażniczki kobiecego łona.
To Artemidę prosiły o opiekę kobiety pragnące zajść w ciążę, a te, które już spodziewały się dziecka – o szczęśliwy poród.
Była też Bylica zielem obrzędowym u Ariów – starożytnych plemion Indów i Irańczyków, a także u Celtów i Bałtów.
Germanie nazywali ją mugwurz – korzeniem władzy oraz wyrta modor – matką korzeni.
W Ameryce Indianie z plemienia Siuksów wierzyli, że Bylica otwiera dostęp do sfery świętości i tym, którzy szukali wizji oraz swego zwierzęcego ducha opiekuńczego, radzili nacierać się jej zielem.
By pozbyć się złej magii robiły to także osoby, które naruszyły jakieś tabu lub dotknęły fetysza.
Tancerze słońca zaś w czasie przesilenia letniego wirowali wokół ogni z opaskami z Bylicy na ramionach…
Na Dalekim Wschodzie, w Chinach, Tybecie i Japonii dymem z tego ziela przepędzano demony i złe duchy.
W Chinach ponadto podczas przesilenia wiosennego dziewczęta i chłopcy stawali do tzw. „bitwy kwiatowej”.
Polegała ona na śpiewaniu pieśni oraz zrywaniu Liści Babki zwyczajnej, Bylicy Pospolitej i różnych roślin wodnych.
Wierzono, że zioła kwiatowe sprzyjają poczęciom, jednoczą serca i oddalają zło.
Nie bez powodu jej najbardziej „magiczna” odmiana zyskała nazwę „Pospolita” (Vulgaris).
Porasta przydroża, rowy, nieużytki, brzegi rzek i rumowiska.
Jest wysoką byliną, której czerwonawe łodygi osiągają wysokość nawet 2 metrów.
Ma głęboko wcinane, ciemnozielone liście, od spodu pokryte białym kutnerem i drobne żółtawe kwiatki, zakwitające w gęstych, szczytowych wiechach.
Hebrajska nazwa rodzaju Artemisia oznacza gorycz, co nawiązuje do smaku Bylicy.
Właściwości lecznicze tej rośliny znano i doceniano już w starożytności.
Uważano niegdyś, że odpędza węże oraz przeciwdziała wściekliźnie.
Według św. Hildegardy Bylica Pospolita była szczególnie pomocna w leczeniu zapalenia błony śluzowej i wrzodów żołądka.
Zarówno w Europie, jak i w Ameryce uważano ją za środek skutecznie walczący z problemami kobiecymi – używano jej między innymi do nasiadówek mających pobudzić menstruację.
Tabernamontanus (1588) radził dodatkowo zażywać ją doustnie: „kiedy osoba płci żeńskiej ma problem z miesiączką, niech weźmie pełną garść Bylicy, zagotuje trzecią część w pół litrze alzackiego wina i pije z tego każdego wieczora i ranka, za każdym razem dobry, gorący kubek” (za: Wolf-Dieter Storl, Zioła lecznicze i magiczne).
Niemiecki zielarz Otto Brunfels poleca zaś wywar z Bylicy do nasiadówek dla niepłodnych (1534), ponieważ wedle niego czyści on macicę, odpręża i rozgrzewa.
W tym samym celu gotowano ją w piwie i pito.
Ziele wędrowców
Była też Bylica „zielem wędrowców”.
Rzymianie umieszczali jej gałązki w butach, chroniąc w ten sposób nogi w czasie długich podróży, a opuchnięte stopy moczyli w Bylicowym odwarze oraz nacierali olejem z tym zielem.
Europejska medycyna ludowa uważała ją ponadto za dobry środek przeciwrobaczy.
Chińczycy używali przetworów z Bylicy przy leczeniu chorób gorączkowych oraz zatruć ciążowych, białych upławów i do wspomagania poczęcia.
Moksa
W tradycyjnej medycynie chińskiej do dziś stosuje się ją w specjalnej terapii zwanej moksą, polegającej na zapalaniu specjalnych laseczek lub stożków sporządzonych z wysuszonego ziela i zbliżaniu ich do określonych punktów ciała.
Ma to na celu rozproszenie zastojów energii.
Wyraz moksa pochodzi od japońskiej nazwy Bylicy – mogusa (palące ziele).
Ta terapia od dawna znana jest również w Europie.
Gerard Wyżycki, zarządca Ogrodu Roślin Leczniczych w Grodnie w XIX wieku napisał o niej: „Godne uwagi jest użycie tej rośliny na knociki palne, nazywane moksą, które niedawno przeszło i do Europy.
Postępowanie jest takie: ususzone liście wyższe Bylicy rozcierają w dłoniach, oddzielają od nich tym sposobem białawą wełnę i z niej formują długie na cal trociczki.
Te właśnie nazywają się moksa i używają w podagrze i przy cierpieniach reumatycznych”.
Ciekawe jest, że podobne zastosowanie dla Bylicy znaleźli na drugiej półkuli Indianie
Kiowa-Apacze cienkimi, zaostrzonymi patyczkami Bylicy nakłuwali skórę w bolących miejscach i za pomocą gorącego węgla rozżarzali je, „spalając” ból.
U nas od wieków za pomocą dymów powstających przy spalaniu tego ziela ludowi medycy zwalczali astmę.
Wspomniany już Gerard Wyżycki napisał o Bylicy także: „W lekarstwach ma właściwości rozgrzewające i wzmacniające.
(…) Wierzchołki jej kwiatów zebrane i ususzone, używają się niekiedy skutecznie jako herbata przy zatrzymaniu czyszczeń połogowych i miesięcznych”.
We współczesnym lecznictwie stosuje się ziele i korzenie Bylicy Pospolitej.
Ziele zawiera olejek eteryczny, a w nim tujon i cyneol, substancje gorzkie – psylostachinę i psylostachinę C, kwasy fenolowe, między innymi kawowy i chlorogenowy, a także pochodne chalkonu – korodoinę oraz izokordoinę o właściwościach bakteriostatycznych i przeciwnowotworowych.
Zbiera się szczyty pędów długości około 30 cm – bez grubych i zdrewniałych łodyg, w początkowym okresie kwitnienia.
Można je suszyć w warunkach naturalnych, rozłożone cienką warstwą w cieniu i przewiewie.
W korzeniu znajdują się garbniki, żywice, inulina, związki trójterpenowe oraz olejek eteryczny.
Korzenie wykopuje się późną jesienią, odcinając części zdrewniałe i zepsute, otrząsa się ziemię i suszy w suszarni, w temperaturze nie przekraczającej 40 stopni C.
Przetwory z ziela pobudzają wydzielanie soków żołądkowych i żółci, działają też rozkurczowo na mięśnie gładkie jelit i dróg żółciowych.
Używa się ich najczęściej przy zaburzeniach trawienia wywołanych niedostatecznym wydzielaniem soku żołądkowego i żółci, przy odbijaniu i wzdęciach.
Napary i odwary w większych dawkach niszczą glisty jelitowe i owsiki, a także pobudzają krwawienie menstruacyjne.
Maść sporządzona z ziela Bylicy utartego ze smalcem z dodatkiem propolisu bywa stosowana w leczeniu egzem, świerzbu i ropnych schorzeń skóry.
Wyciągi z korzenia łagodzą bóle spowodowane stanami skurczowymi przewodu pokarmowego i dróg żółciowych, a także bóle neurologiczne.
Okłady (kataplazmy) zrobione z rozdrobnionego korzenia wymieszanego na papkę z wodą zapobiegają dolegliwościom artretycznym i reumatycznym.
Napary z ziela i korzeni stosuje się jako dodatek do kąpieli działających przeciwbólowo.
Są pomocne przy dolegliwościach reumatycznych i nerwobólach, a także przy dolegliwościach kobiecych i przemęczeniu.
Na wsiach gałązki Bylicy ze względu na to, że jej zapach odstrasza pchły, wkłada się do psich bud.
Nie lubią go także muchy i gzy, dlatego pęki ziela wiesza się w stajniach i oborach.
Ponadto Bylica działa odstraszająco na komary.
W kuchni
Niegdyś ceniono Bylicę również jako przyprawę.
Do dziś jest bardzo popularna zwłaszcza na Węgrzech i w Hiszpanii.
Chwaliła ją święta Hildegarda:
„Bylica jest ciepła bardzo, a jej soki korzystne.
Gotowana i jedzona w musie leczy chore narządy i chory żołądek ogrzewa.
Jeśli kto ma bóle, niechaj ją z mięsem gotuje, na tłuszczu albo w musie, i zjada, a bylica oczyści i zabierze zgniliznę, co się jej chory nabawił przez jadło złe i napitek”.
Gerard Wyżycki pisze zaś:
„Młode liście używają się na zieleninę i wierzchołkami suszonemi nadziana do pieczeni gęsi lub inne pieczyste traci ów nieprzyjemny właściwy smak i odór tłustości ptaków wodnych”.
W tym celu zbiera się wierzchołki pędów tuż przed pojawieniem się pąków kwiatostanowych.
Mają one korzenny zapach i nieco gorzkawy smak, trochę łagodniejszy niż Piołun.
Ścięte pędy wiąże się w pęczki i suszy powieszone w przewiewnych miejscach.
Należy je przechowywać w szczelnie zamkniętych pojemnikach, by nie traciły aromatu.
Zielem Bylicy przyprawia się najczęściej tłuste mięsa: gęsi, kaczki, pieczeń wieprzową, pieczeń z dziczyzny, baraninę i wołowinę, ryby, gotowaną kapustę, rośliny strączkowe oraz grzyby.
Potrawy te stają się dzięki temu lżej strawne.
W Hiszpanii Bylica uważana jest za doskonały dodatek aromatyzujący zupę cebulową, jarzynową i rybną oraz do różnego rodzaju sałatek.
Uwaga! Ziela Bylicy w każdej postaci powinny unikać kobiety w ciąży!
Ciężarne panie bezwzględnie przed stosowaniem jakiegokolwiek specyfiku powinny radzić się lekarza.
Napar z ziela Bylicy
Łyżkę ziela zalać szklanką wrzątku, parzyć pod przykryciem przez 15 minut, odcedzić.
Pić po 2–3 łyżki 2–4 razy dziennie między posiłkami.
Odwar z korzeni
Łyżkę rozdrobnionego korzenia zalać 1 i 1/2 szklanki wrzątku.
Ogrzewać na małym ogniu do wrzenia i gotować jeszcze przez 3 minuty pod przykryciem.
Odstawić na 10 minut.
Pić po 1–3 łyżki 2–4 razy dziennie między posiłkami.
Kąpiel lecznicza stóp
2–3 garście suchego lub świeżego ziela zalać 5 litrami zimnej wody, zagotować i podgrzewać na małym ogniu jeszcze 5 minut pod przykryciem, odcedzić.
Przestudzić i w chłodnej kąpieli moczyć obolałe, spuchnięte stopy przez 20 minut.
Taka sama kąpiel stóp, tylko gorąca (najlepiej zanurzyć wtedy nogi w wiadrze po kolana) pomaga przy skurczach i bólach podbrzusza.
Olej z Bylicą
Drobno posiekać całą roślinę (umytą, oczywiście), napełnić nią słój do połowy, dopełnić oliwą z oliwek lub olejem słonecznikowym, szczelnie zamknąć i odstawić na 2 tygodnie w nasłonecznione miejsce.
Następnie wycisnąć przez gazę, dobrze odciskając Bylicę, przelać do butelki i zakorkować.
Używać do nacierania bolących nóg.
Jeśli pod ręką nie mamy oleju, za to jest świeża Bylica, można zmęczone, nękane zakwasami kończyny natrzeć po prostu roztartym zielem.
źródło
Bylica pospolita
Kupalnocka – najkrótsza i najbardziej szalona noc roku – niegdyś obchodzona była uroczyście w całej Europie – od Morza Śródziemnego po Skandynawię.
Wierzono, że wtedy przyrodę przenika niezwykła, potężna siła – woda i ogień nabierają szczególnej mocy oczyszczającej i ochronnej, a rośliny – leczniczej.
Palono zioła, wito z nich wianki i puszczano na wodę – obrzędy miały te trzy elementy spleść i zatrzymać ową niezwykłą siłę, by działała dla dobra zwierząt i ludzi przez cały okres dojrzewania i zbierania plonów – zarówno łąkowych, leśnych, jak i polnych.
A za najbardziej świętojańskie ziele, poza Dziurawcem, uchodziła Bylica.
Na Mazowszu, Podlasiu i w Krakowskiem przyozdabiano nią bramy i wejścia do budynków, wierząc, że roślina ta ma właściwości odbierania mocy „złemu oku”, zdejmowania zadanych uroków i leczenia chorób, zwłaszcza febry, nasłanych przez diabła czy czarownicę.
Szesnastowieczny botanik Metthiolus pisał w swoim zielniku: „Osoby przesądne, które zerwą to ziele w wigilię dnia świętego Jana i ozdobią wieńcami z niego głowy, będą uwolnione od potworów, uroków, nieszczęść i chorób”.
W Czechach i w Rosji podczas sobótkowych szaleństw pary zakochanych opasane powrósłami splecionymi z Bylicy, trzymając się za ręce, przeskakiwały przez płomienie, co miało silniej je połączyć i uchronić ich miłość przed knowaniami zawistników.
W czasach, nim Kupalnocka przeistoczyła się w noc świętego Jana, po zabawie i uczcie, tańcach i skokach, czekało na nich pachnące legowisko usłane z Bylicy i Dziurawca, ponieważ noc owa była również świętem płodności, a Bylica płodność wzmagała...
W Encyklopedii Powszechnej z 1868 roku jeden z jej autorów, Feliks Berdau, umieścił Bylicę wśród ziół, które święcone są każdego roku 15 sierpnia, czyli w Święto Matki Boskiej Zielnej.
Co ciekawe, niemal na całym świecie uważano ją za roślinę o niezwykłej mocy.
W starożytnym Egipcie poświęcono ją bogini Izydzie, a jej łacińska nazwa pochodzi od greckiej Artemidy, bogini płodności, strażniczki kobiecego łona.
To Artemidę prosiły o opiekę kobiety pragnące zajść w ciążę, a te, które już spodziewały się dziecka – o szczęśliwy poród.
Była też Bylica zielem obrzędowym u Ariów – starożytnych plemion Indów i Irańczyków, a także u Celtów i Bałtów.
Germanie nazywali ją mugwurz – korzeniem władzy oraz wyrta modor – matką korzeni.
W Ameryce Indianie z plemienia Siuksów wierzyli, że Bylica otwiera dostęp do sfery świętości i tym, którzy szukali wizji oraz swego zwierzęcego ducha opiekuńczego, radzili nacierać się jej zielem.
By pozbyć się złej magii robiły to także osoby, które naruszyły jakieś tabu lub dotknęły fetysza.
Tancerze słońca zaś w czasie przesilenia letniego wirowali wokół ogni z opaskami z Bylicy na ramionach…
Na Dalekim Wschodzie, w Chinach, Tybecie i Japonii dymem z tego ziela przepędzano demony i złe duchy.
W Chinach ponadto podczas przesilenia wiosennego dziewczęta i chłopcy stawali do tzw. „bitwy kwiatowej”.
Polegała ona na śpiewaniu pieśni oraz zrywaniu Liści Babki zwyczajnej, Bylicy Pospolitej i różnych roślin wodnych.
Wierzono, że zioła kwiatowe sprzyjają poczęciom, jednoczą serca i oddalają zło.
Nie bez powodu jej najbardziej „magiczna” odmiana zyskała nazwę „Pospolita” (Vulgaris).
Porasta przydroża, rowy, nieużytki, brzegi rzek i rumowiska.
Jest wysoką byliną, której czerwonawe łodygi osiągają wysokość nawet 2 metrów.
Ma głęboko wcinane, ciemnozielone liście, od spodu pokryte białym kutnerem i drobne żółtawe kwiatki, zakwitające w gęstych, szczytowych wiechach.
Hebrajska nazwa rodzaju Artemisia oznacza gorycz, co nawiązuje do smaku Bylicy.
Właściwości lecznicze tej rośliny znano i doceniano już w starożytności.
Uważano niegdyś, że odpędza węże oraz przeciwdziała wściekliźnie.
Według św. Hildegardy Bylica Pospolita była szczególnie pomocna w leczeniu zapalenia błony śluzowej i wrzodów żołądka.
Zarówno w Europie, jak i w Ameryce uważano ją za środek skutecznie walczący z problemami kobiecymi – używano jej między innymi do nasiadówek mających pobudzić menstruację.
Tabernamontanus (1588) radził dodatkowo zażywać ją doustnie: „kiedy osoba płci żeńskiej ma problem z miesiączką, niech weźmie pełną garść Bylicy, zagotuje trzecią część w pół litrze alzackiego wina i pije z tego każdego wieczora i ranka, za każdym razem dobry, gorący kubek” (za: Wolf-Dieter Storl, Zioła lecznicze i magiczne).
Niemiecki zielarz Otto Brunfels poleca zaś wywar z Bylicy do nasiadówek dla niepłodnych (1534), ponieważ wedle niego czyści on macicę, odpręża i rozgrzewa.
W tym samym celu gotowano ją w piwie i pito.
Ziele wędrowców
Była też Bylica „zielem wędrowców”.
Rzymianie umieszczali jej gałązki w butach, chroniąc w ten sposób nogi w czasie długich podróży, a opuchnięte stopy moczyli w Bylicowym odwarze oraz nacierali olejem z tym zielem.
Europejska medycyna ludowa uważała ją ponadto za dobry środek przeciwrobaczy.
Chińczycy używali przetworów z Bylicy przy leczeniu chorób gorączkowych oraz zatruć ciążowych, białych upławów i do wspomagania poczęcia.
Moksa
W tradycyjnej medycynie chińskiej do dziś stosuje się ją w specjalnej terapii zwanej moksą, polegającej na zapalaniu specjalnych laseczek lub stożków sporządzonych z wysuszonego ziela i zbliżaniu ich do określonych punktów ciała.
Ma to na celu rozproszenie zastojów energii.
Wyraz moksa pochodzi od japońskiej nazwy Bylicy – mogusa (palące ziele).
Ta terapia od dawna znana jest również w Europie.
Gerard Wyżycki, zarządca Ogrodu Roślin Leczniczych w Grodnie w XIX wieku napisał o niej: „Godne uwagi jest użycie tej rośliny na knociki palne, nazywane moksą, które niedawno przeszło i do Europy.
Postępowanie jest takie: ususzone liście wyższe Bylicy rozcierają w dłoniach, oddzielają od nich tym sposobem białawą wełnę i z niej formują długie na cal trociczki.
Te właśnie nazywają się moksa i używają w podagrze i przy cierpieniach reumatycznych”.
Ciekawe jest, że podobne zastosowanie dla Bylicy znaleźli na drugiej półkuli Indianie
Kiowa-Apacze cienkimi, zaostrzonymi patyczkami Bylicy nakłuwali skórę w bolących miejscach i za pomocą gorącego węgla rozżarzali je, „spalając” ból.
U nas od wieków za pomocą dymów powstających przy spalaniu tego ziela ludowi medycy zwalczali astmę.
Wspomniany już Gerard Wyżycki napisał o Bylicy także: „W lekarstwach ma właściwości rozgrzewające i wzmacniające.
(…) Wierzchołki jej kwiatów zebrane i ususzone, używają się niekiedy skutecznie jako herbata przy zatrzymaniu czyszczeń połogowych i miesięcznych”.
We współczesnym lecznictwie stosuje się ziele i korzenie Bylicy Pospolitej.
Ziele zawiera olejek eteryczny, a w nim tujon i cyneol, substancje gorzkie – psylostachinę i psylostachinę C, kwasy fenolowe, między innymi kawowy i chlorogenowy, a także pochodne chalkonu – korodoinę oraz izokordoinę o właściwościach bakteriostatycznych i przeciwnowotworowych.
Zbiera się szczyty pędów długości około 30 cm – bez grubych i zdrewniałych łodyg, w początkowym okresie kwitnienia.
Można je suszyć w warunkach naturalnych, rozłożone cienką warstwą w cieniu i przewiewie.
W korzeniu znajdują się garbniki, żywice, inulina, związki trójterpenowe oraz olejek eteryczny.
Korzenie wykopuje się późną jesienią, odcinając części zdrewniałe i zepsute, otrząsa się ziemię i suszy w suszarni, w temperaturze nie przekraczającej 40 stopni C.
Przetwory z ziela pobudzają wydzielanie soków żołądkowych i żółci, działają też rozkurczowo na mięśnie gładkie jelit i dróg żółciowych.
Używa się ich najczęściej przy zaburzeniach trawienia wywołanych niedostatecznym wydzielaniem soku żołądkowego i żółci, przy odbijaniu i wzdęciach.
Napary i odwary w większych dawkach niszczą glisty jelitowe i owsiki, a także pobudzają krwawienie menstruacyjne.
Maść sporządzona z ziela Bylicy utartego ze smalcem z dodatkiem propolisu bywa stosowana w leczeniu egzem, świerzbu i ropnych schorzeń skóry.
Wyciągi z korzenia łagodzą bóle spowodowane stanami skurczowymi przewodu pokarmowego i dróg żółciowych, a także bóle neurologiczne.
Okłady (kataplazmy) zrobione z rozdrobnionego korzenia wymieszanego na papkę z wodą zapobiegają dolegliwościom artretycznym i reumatycznym.
Napary z ziela i korzeni stosuje się jako dodatek do kąpieli działających przeciwbólowo.
Są pomocne przy dolegliwościach reumatycznych i nerwobólach, a także przy dolegliwościach kobiecych i przemęczeniu.
Na wsiach gałązki Bylicy ze względu na to, że jej zapach odstrasza pchły, wkłada się do psich bud.
Nie lubią go także muchy i gzy, dlatego pęki ziela wiesza się w stajniach i oborach.
Ponadto Bylica działa odstraszająco na komary.
W kuchni
Niegdyś ceniono Bylicę również jako przyprawę.
Do dziś jest bardzo popularna zwłaszcza na Węgrzech i w Hiszpanii.
Chwaliła ją święta Hildegarda:
„Bylica jest ciepła bardzo, a jej soki korzystne.
Gotowana i jedzona w musie leczy chore narządy i chory żołądek ogrzewa.
Jeśli kto ma bóle, niechaj ją z mięsem gotuje, na tłuszczu albo w musie, i zjada, a bylica oczyści i zabierze zgniliznę, co się jej chory nabawił przez jadło złe i napitek”.
Gerard Wyżycki pisze zaś:
„Młode liście używają się na zieleninę i wierzchołkami suszonemi nadziana do pieczeni gęsi lub inne pieczyste traci ów nieprzyjemny właściwy smak i odór tłustości ptaków wodnych”.
W tym celu zbiera się wierzchołki pędów tuż przed pojawieniem się pąków kwiatostanowych.
Mają one korzenny zapach i nieco gorzkawy smak, trochę łagodniejszy niż Piołun.
Ścięte pędy wiąże się w pęczki i suszy powieszone w przewiewnych miejscach.
Należy je przechowywać w szczelnie zamkniętych pojemnikach, by nie traciły aromatu.
Zielem Bylicy przyprawia się najczęściej tłuste mięsa: gęsi, kaczki, pieczeń wieprzową, pieczeń z dziczyzny, baraninę i wołowinę, ryby, gotowaną kapustę, rośliny strączkowe oraz grzyby.
Potrawy te stają się dzięki temu lżej strawne.
W Hiszpanii Bylica uważana jest za doskonały dodatek aromatyzujący zupę cebulową, jarzynową i rybną oraz do różnego rodzaju sałatek.
Uwaga! Ziela Bylicy w każdej postaci powinny unikać kobiety w ciąży!
Ciężarne panie bezwzględnie przed stosowaniem jakiegokolwiek specyfiku powinny radzić się lekarza.
Napar z ziela Bylicy
Łyżkę ziela zalać szklanką wrzątku, parzyć pod przykryciem przez 15 minut, odcedzić.
Pić po 2–3 łyżki 2–4 razy dziennie między posiłkami.
Odwar z korzeni
Łyżkę rozdrobnionego korzenia zalać 1 i 1/2 szklanki wrzątku.
Ogrzewać na małym ogniu do wrzenia i gotować jeszcze przez 3 minuty pod przykryciem.
Odstawić na 10 minut.
Pić po 1–3 łyżki 2–4 razy dziennie między posiłkami.
Kąpiel lecznicza stóp
2–3 garście suchego lub świeżego ziela zalać 5 litrami zimnej wody, zagotować i podgrzewać na małym ogniu jeszcze 5 minut pod przykryciem, odcedzić.
Przestudzić i w chłodnej kąpieli moczyć obolałe, spuchnięte stopy przez 20 minut.
Taka sama kąpiel stóp, tylko gorąca (najlepiej zanurzyć wtedy nogi w wiadrze po kolana) pomaga przy skurczach i bólach podbrzusza.
Olej z Bylicą
Drobno posiekać całą roślinę (umytą, oczywiście), napełnić nią słój do połowy, dopełnić oliwą z oliwek lub olejem słonecznikowym, szczelnie zamknąć i odstawić na 2 tygodnie w nasłonecznione miejsce.
Następnie wycisnąć przez gazę, dobrze odciskając Bylicę, przelać do butelki i zakorkować.
Używać do nacierania bolących nóg.
Jeśli pod ręką nie mamy oleju, za to jest świeża Bylica, można zmęczone, nękane zakwasami kończyny natrzeć po prostu roztartym zielem.
źródło