30-11-2018, 21:10
[attachment=2102]
Biedrzeniec
Występuje pod różnymi nazwami: rospikamień, bibernella, samica (względem wielkiego) lub biedrzeniec pospolity.
Aby go odróżnić od większego kuzyna, systematyka obdarzyła go przydomkiem „mniejszy".
Pomimo swego niepozornego wyglądu ma potężne działanie.
Medycyna ludowa wykorzystuje go od wieków między innymi do walki z chorobami dróg oddechowych oraz w leczeniu kobiecych dolegliwości.
Biedrzeniec mniejszy jest także bardzo bliskim krewnym biedrzeńca anyżu, dosyć popularnej przyprawy o charakterystycznym smaku.
Obie rośliny należą do rodziny selerowatych-baldaszkowatych.
Biedrzeniec mniejszy jest dosyć rozpowszechnionym chwastem.
Występuje w całej Europie oraz północnej i południowo-zachodniej Azji.
Jego duże skupiska znaleźć można na łąkach. Porasta zbocza, pastwiska, świetliste lasy sosnowe, miedze, przydroża, wdziera się do ogrodów i sadów
Morfologia
Dojrzała roślina osiąga wysokość do 50 cm.
Jej łodyga jest prawie pozbawiona liści, wzdłużnie kreskowana, od dołu pokryta delikatnym meszkiem lub krótkimi włoskami.
Łodygi kwiatów i liści rozgałęziają się z poskręcanego, płożącego się kłącza. Korzeń jest długi, według Szymona Syreniusza smaku ostrego i zapachu przykrego.
Jego skórka ma kolor żółty, natomiast w środku jest biały.
Po zanurzeniu w alkoholu zmienia kolor na niebieski i tak barwi spirytus lub wódkę.
Jest to spowodowane obecnością azulenu, nienasyconego węglowodoru dwu-pierścieniowego, który występuje w olejkach eterycznych biedrzeńca.
Biedrzeniec mniejszy (Pimpinella saxífraga)
Liście tej rośliny są pojedynczo-, rzadziej podwójnie pierzaste.
W ich skład wchodzą trzy do sześciu par delikatnie owłosionych listków - odziomkowych, niepodzielnych, siedzących, wrębnych lub dzielnych, z odcinkami jajowatymi lub okrągławymi, nieregularnie ząbkowanymi.
Z kolei rzadkie liście łodygowe są pierzastodzielne i lancetowato--równowąskie.
Surowiec zielarski
Surowcem zielarskim są zarówno korzeń (Radix Pimpinellae),jak i liście (Folium Pimpinellae), chociaż w dawnej Polsce wykorzystywano całe ziele, w tym kwiatostany i nasiona.
Korzeń biedrzeńca należy wykopać wiosną, późnym latem lub jesienią, krótko, ale dokładnie umyć, wytrzeć i pokroić w paski.
Suszy się go w temperaturze do 40 st. C.
Szymon Syreniusz w swoim Zielniku radzi, by korzeń wykopywać czwartego, szóstego, ósmego lub dziesiątego dnia sierpnia, gdy Mars znajdzie się w 15., 17. lub 19. stopniu Panny.
Słońce powinno być wtedy w tym samym znaku, a Księżyc we dwunastym domu.
Korzeń zbierany w tym okresie uchodził za bardzo silne lekarstwo na kamicę nerkową.
Z kolei liście biedrzeńca słynny zielarz zaleca zbierać dwudziestego trzeciego lub dwudziestego czwartego dnia miesiąca.
Dziś zbiera się je po pro stu w czasie kwitnienia rośliny.
Lepiej nie rozkładać ich na materiale, ponieważ wtedy się zaparzają i ciemnieją, ale nanizać na nici i suszyć zawieszone.
Będą gotowe, kiedy zaczną kruszyć się z trzaskiem w dłoni.
Wtedy dobrze jest je zmielić i przechowywać w szczelnie zamkniętym słoiku.
Syreniusz zbierał także nasiona - piątego, siódmego lub dziewiątego października, gdy Słońce znajduje się w 3. stopniu Wagi, a Księżyc w 15. stopniu Wenus, która w domu swym w Wadze będzie.
Biedrzeniec w historii i medycynie ludowej
Biedrzeniec znano i ceniono już w starożytnym Rzymie.
Pisał o nim wybitny historyk i pisarz, Pliniusz Starszy (2-79 n.e.) w swoim wielkim dziele przyrodniczym Naturalis historia.
Zalecał biedrzeniec w przypadku kamicy nerkowej oraz skąpomoczu.
Rzymianie stosowali go również w leczeniu chorób serca, problemów hormonalnych u kobiet oraz jako środek przeciwbólowy.
Uchodził także za specyfik hamujący nadmierny popęd płciowy u mężczyzn.
W dobie czarnej śmierci biedrzeniec stanowił talizman chroniący ludzi przed rozprzestrzenianiem się groźnej choroby.
Dwieście lat później o biedrzeńcu wspomina w swoim dziele Ortus sanitatis, auf teutsch ein gart dergesuntheit Johann Wonnecke von Kaub (1430-1503/4), niemiecki lekarz i botanik.
Polecał roślinę przeciwko zatruciom, na oczyszczenie krwi i wzmocnienie serca.
Radził zmieszać wysuszone ziele z ziarnem gorczycy i pić je z octem, co miało powodować poty i „wyciągnąć z organizmu złe soki".
Inny znany niemiecki lekarz, Jacob Theodor Tabernaemonatus (1522-1590) zapisywał mieszankę biedrzeńca i kolcowoja pospolitego przeciw chorobom wenerycznym, a samym zielem leczył dżumę, cholerę oraz zarazę, w tym bydlęcą.
W polskiej medycynie ludowej biedrzeniec zajmował niezwykle ważną pozycję, szczególnie w leczeniu różnych dolegliwości kobiecych.
Panie stosowały go również jako środek kosmetyczny.
Biedrzeniec uchodził za ziele wywodzące z organizmu wszelkie płyny.
Dlatego przyjmowanie preparatów z niego pomagać miało matkom karmiącym oraz mamkom, gdy brakowało im pokarmu.
Podobno tak wzmagał laktację, że po kuracji kobiety mogły trzymać dzieci przy piersi nawet do sześciu godzin bez przerwy...
Nasiadówkami z wody z biedrzeńca (patrz: Przepisy z Zielnika Szymona Syreniusza w ramce) leczono różne dolegliwości macicy i stosowano je jako środek przeciwbólowy podczas okresu oraz przeciw upławom.
Bóle miesięczne łagodzono, pijąc gorącą wodę po jednej szklance rano i na noc.
Ponoć działa rozkurczowo i rozgrzewająco.
Biedrzeniec służył też do wywoływania spóźniającego się okresu i regulowania cyklu miesięcznego.
Za jego pomocą łagodzono ponadto przypadłości charakterystyczne dla zespołu napięcia przedmiesiączkowego.
UWAGA!
Nie można go stosować w czasie ciąży, ponieważ powoduje skurcze macicy.
Drugą ważną zaletą biedrzeńca jest jego dobroczynne oddziaływanie na górne i dolne drogi oddechowe.
Ziele to pobudza naturalne mechanizmy wydzielnicze błon śluzowych - woda z niego wyprowadzać miała z zatok i oskrzeli zalegającą flegmę, powodując jej rozrzedzenie i wykrztuszenie.
Podobne działanie przypisywano zawieszonemu na szyi surowemu korzeniowi rośliny.
Wodę Syreniusza stosowano jako środek silnie napotny, pozwalający uporać się z gorączką i zwalczający zapalenie oskrzeli czy płuc oraz przeziębienie.
W czasie, gdy ludność nękały ciągłe zarazy które zwano morowym powietrzem, prewencyjnie przyjmowano na czczo rano i na noc wodę z biedrzeńca.
Nasi przodkowie intuicyjnie przeczuwali bakteriobójcze działanie olejku eterycznego tej rośliny.
Bywało, że walcząc z zarazkami, okadzali się też palonym zielem.
Z kolei korzeń wraz z nasieniem gotowany w winie działać miał silnie odtruwająco, zażywany zarówno przed, jak i po połknięciu trucizny czy nawet po ukąszeniu jadowitego węża.
Według naszych przodków biedrzeniec czyścił bowiem krew, a preparaty z korzenia powodowały wydzielanie żółci i przyspieszały pracę wątroby, co pomagało szybciej usunąć z organizmu wszelkie trucizny.
Złemu funkcjonowaniu wątroby przypisywano pojawianie się różnego rodzaju obrzęków ciała, więc sok z korzenia biedrzeńca uchodził nie tylko za lekarstwo na chorą wątrobę, ale i na opuchnięcia.
Choremu na puchlinę przykładano do skóry surowy korzeń, który miał odciągnąć z ciała nadmiar wody i flegmy.
Biedrzeńcem leczono również gnijące ciało.
Wierzono, że jest w stanie odżywić i przywrócić funkcjonowanie „zgniłym" członkom.
Próbowano nim leczyć zespoły stopy i dłoni cukrzycowej, trąd, zakażenia i odleżyny.
Specjalnie przygotowany korzeń przykładano do zainfekowanych ran i wrzodów.
Miał je zasuszać i powodować zagojenie.
W tym celu korzeń smażono w majowym maśle lub wieprzowym smalcu, aż poczernieje, i przecedzano.
W takiej postaci nakładano na rany.
Stosowano też biedrzeniec w leczeniu schorzeń przewodu pokarmowego.
Szczególnie pozytywnie wpływać miał na żołądek, przeczyszczać cały układ pokarmowy, wzmagać apetyt i działać pobudzająco na trawienie, zapobigać wzdęciom i gazom.
Jak już wcześniej wspomniałam, lekarstwa sporządzane na bazie korzenia stosowano przy pozbywaniu się kamieni zalegających w nerkach i pęcherzu.
W trakcie kuracji podawano choremu dwa razy dziennie wodę z biedrzeńca wymieszaną z wódką ze względu na jej silnie moczopędne działanie.
Jeszcze zanim odkryto cholesterol i chorobę wieńcową, woda z biedrzeńca uchodziła za środek czyszczący żyły oraz wzmacniający serce.
Szymon Syreniusz zalecał swym pacjentom w tym celu pić po 7 łyżek wody z biedrzeńca dwa razy dziennie, rano i na noc.
Do celów kosmetycznych używano przede wszystkim wody destylowanej z biedrzeńca, działającej jak tonik.
Za jej pomocą wybielano cerę i spracowane, opalone dłonie, usuwano z ciała i twarzy wszelkie plamy.
Wymieszana z kamforą uchodziła za kosmetyk poprawiający wygląd skóry całego ciała.
Poważną pozycję zajmował biedrzeniec w medycynie i zielarstwie XIX i początku XX wieku.
Jego opisy pojawiły się w pierwszej polskiej farmakopei Pharmacopoeia Regni Poloniae z 1817 roku, a także w farmakopeach pruskiej, a później niemieckiej.
Badał go również słynny polski botanik, Jan Muszyński (1884-1957), który pozostawił po sobie ciekawy przepis: z 2 części korzenia biedrzeńca, jednej części liści podbiału i jednej części kwiatostanów dziewanny sporządzić mieszankę.
Wsypać jej czubatą łyżkę na szklankę wrzątku, gotować 5 minut i przyjmować po pół szklanki co 2 godziny w przypadku bronchitu lub ostrego ataku astmy oskrzelowej.
więcej na tej stronie
źródło
Biedrzeniec
Występuje pod różnymi nazwami: rospikamień, bibernella, samica (względem wielkiego) lub biedrzeniec pospolity.
Aby go odróżnić od większego kuzyna, systematyka obdarzyła go przydomkiem „mniejszy".
Pomimo swego niepozornego wyglądu ma potężne działanie.
Medycyna ludowa wykorzystuje go od wieków między innymi do walki z chorobami dróg oddechowych oraz w leczeniu kobiecych dolegliwości.
Biedrzeniec mniejszy jest także bardzo bliskim krewnym biedrzeńca anyżu, dosyć popularnej przyprawy o charakterystycznym smaku.
Obie rośliny należą do rodziny selerowatych-baldaszkowatych.
Biedrzeniec mniejszy jest dosyć rozpowszechnionym chwastem.
Występuje w całej Europie oraz północnej i południowo-zachodniej Azji.
Jego duże skupiska znaleźć można na łąkach. Porasta zbocza, pastwiska, świetliste lasy sosnowe, miedze, przydroża, wdziera się do ogrodów i sadów
Morfologia
Dojrzała roślina osiąga wysokość do 50 cm.
Jej łodyga jest prawie pozbawiona liści, wzdłużnie kreskowana, od dołu pokryta delikatnym meszkiem lub krótkimi włoskami.
Łodygi kwiatów i liści rozgałęziają się z poskręcanego, płożącego się kłącza. Korzeń jest długi, według Szymona Syreniusza smaku ostrego i zapachu przykrego.
Jego skórka ma kolor żółty, natomiast w środku jest biały.
Po zanurzeniu w alkoholu zmienia kolor na niebieski i tak barwi spirytus lub wódkę.
Jest to spowodowane obecnością azulenu, nienasyconego węglowodoru dwu-pierścieniowego, który występuje w olejkach eterycznych biedrzeńca.
Biedrzeniec mniejszy (Pimpinella saxífraga)
Liście tej rośliny są pojedynczo-, rzadziej podwójnie pierzaste.
W ich skład wchodzą trzy do sześciu par delikatnie owłosionych listków - odziomkowych, niepodzielnych, siedzących, wrębnych lub dzielnych, z odcinkami jajowatymi lub okrągławymi, nieregularnie ząbkowanymi.
Z kolei rzadkie liście łodygowe są pierzastodzielne i lancetowato--równowąskie.
Surowiec zielarski
Surowcem zielarskim są zarówno korzeń (Radix Pimpinellae),jak i liście (Folium Pimpinellae), chociaż w dawnej Polsce wykorzystywano całe ziele, w tym kwiatostany i nasiona.
Korzeń biedrzeńca należy wykopać wiosną, późnym latem lub jesienią, krótko, ale dokładnie umyć, wytrzeć i pokroić w paski.
Suszy się go w temperaturze do 40 st. C.
Szymon Syreniusz w swoim Zielniku radzi, by korzeń wykopywać czwartego, szóstego, ósmego lub dziesiątego dnia sierpnia, gdy Mars znajdzie się w 15., 17. lub 19. stopniu Panny.
Słońce powinno być wtedy w tym samym znaku, a Księżyc we dwunastym domu.
Korzeń zbierany w tym okresie uchodził za bardzo silne lekarstwo na kamicę nerkową.
Z kolei liście biedrzeńca słynny zielarz zaleca zbierać dwudziestego trzeciego lub dwudziestego czwartego dnia miesiąca.
Dziś zbiera się je po pro stu w czasie kwitnienia rośliny.
Lepiej nie rozkładać ich na materiale, ponieważ wtedy się zaparzają i ciemnieją, ale nanizać na nici i suszyć zawieszone.
Będą gotowe, kiedy zaczną kruszyć się z trzaskiem w dłoni.
Wtedy dobrze jest je zmielić i przechowywać w szczelnie zamkniętym słoiku.
Syreniusz zbierał także nasiona - piątego, siódmego lub dziewiątego października, gdy Słońce znajduje się w 3. stopniu Wagi, a Księżyc w 15. stopniu Wenus, która w domu swym w Wadze będzie.
Biedrzeniec w historii i medycynie ludowej
Biedrzeniec znano i ceniono już w starożytnym Rzymie.
Pisał o nim wybitny historyk i pisarz, Pliniusz Starszy (2-79 n.e.) w swoim wielkim dziele przyrodniczym Naturalis historia.
Zalecał biedrzeniec w przypadku kamicy nerkowej oraz skąpomoczu.
Rzymianie stosowali go również w leczeniu chorób serca, problemów hormonalnych u kobiet oraz jako środek przeciwbólowy.
Uchodził także za specyfik hamujący nadmierny popęd płciowy u mężczyzn.
W dobie czarnej śmierci biedrzeniec stanowił talizman chroniący ludzi przed rozprzestrzenianiem się groźnej choroby.
Dwieście lat później o biedrzeńcu wspomina w swoim dziele Ortus sanitatis, auf teutsch ein gart dergesuntheit Johann Wonnecke von Kaub (1430-1503/4), niemiecki lekarz i botanik.
Polecał roślinę przeciwko zatruciom, na oczyszczenie krwi i wzmocnienie serca.
Radził zmieszać wysuszone ziele z ziarnem gorczycy i pić je z octem, co miało powodować poty i „wyciągnąć z organizmu złe soki".
Inny znany niemiecki lekarz, Jacob Theodor Tabernaemonatus (1522-1590) zapisywał mieszankę biedrzeńca i kolcowoja pospolitego przeciw chorobom wenerycznym, a samym zielem leczył dżumę, cholerę oraz zarazę, w tym bydlęcą.
W polskiej medycynie ludowej biedrzeniec zajmował niezwykle ważną pozycję, szczególnie w leczeniu różnych dolegliwości kobiecych.
Panie stosowały go również jako środek kosmetyczny.
Biedrzeniec uchodził za ziele wywodzące z organizmu wszelkie płyny.
Dlatego przyjmowanie preparatów z niego pomagać miało matkom karmiącym oraz mamkom, gdy brakowało im pokarmu.
Podobno tak wzmagał laktację, że po kuracji kobiety mogły trzymać dzieci przy piersi nawet do sześciu godzin bez przerwy...
Nasiadówkami z wody z biedrzeńca (patrz: Przepisy z Zielnika Szymona Syreniusza w ramce) leczono różne dolegliwości macicy i stosowano je jako środek przeciwbólowy podczas okresu oraz przeciw upławom.
Bóle miesięczne łagodzono, pijąc gorącą wodę po jednej szklance rano i na noc.
Ponoć działa rozkurczowo i rozgrzewająco.
Biedrzeniec służył też do wywoływania spóźniającego się okresu i regulowania cyklu miesięcznego.
Za jego pomocą łagodzono ponadto przypadłości charakterystyczne dla zespołu napięcia przedmiesiączkowego.
UWAGA!
Nie można go stosować w czasie ciąży, ponieważ powoduje skurcze macicy.
Drugą ważną zaletą biedrzeńca jest jego dobroczynne oddziaływanie na górne i dolne drogi oddechowe.
Ziele to pobudza naturalne mechanizmy wydzielnicze błon śluzowych - woda z niego wyprowadzać miała z zatok i oskrzeli zalegającą flegmę, powodując jej rozrzedzenie i wykrztuszenie.
Podobne działanie przypisywano zawieszonemu na szyi surowemu korzeniowi rośliny.
Wodę Syreniusza stosowano jako środek silnie napotny, pozwalający uporać się z gorączką i zwalczający zapalenie oskrzeli czy płuc oraz przeziębienie.
W czasie, gdy ludność nękały ciągłe zarazy które zwano morowym powietrzem, prewencyjnie przyjmowano na czczo rano i na noc wodę z biedrzeńca.
Nasi przodkowie intuicyjnie przeczuwali bakteriobójcze działanie olejku eterycznego tej rośliny.
Bywało, że walcząc z zarazkami, okadzali się też palonym zielem.
Z kolei korzeń wraz z nasieniem gotowany w winie działać miał silnie odtruwająco, zażywany zarówno przed, jak i po połknięciu trucizny czy nawet po ukąszeniu jadowitego węża.
Według naszych przodków biedrzeniec czyścił bowiem krew, a preparaty z korzenia powodowały wydzielanie żółci i przyspieszały pracę wątroby, co pomagało szybciej usunąć z organizmu wszelkie trucizny.
Złemu funkcjonowaniu wątroby przypisywano pojawianie się różnego rodzaju obrzęków ciała, więc sok z korzenia biedrzeńca uchodził nie tylko za lekarstwo na chorą wątrobę, ale i na opuchnięcia.
Choremu na puchlinę przykładano do skóry surowy korzeń, który miał odciągnąć z ciała nadmiar wody i flegmy.
Biedrzeńcem leczono również gnijące ciało.
Wierzono, że jest w stanie odżywić i przywrócić funkcjonowanie „zgniłym" członkom.
Próbowano nim leczyć zespoły stopy i dłoni cukrzycowej, trąd, zakażenia i odleżyny.
Specjalnie przygotowany korzeń przykładano do zainfekowanych ran i wrzodów.
Miał je zasuszać i powodować zagojenie.
W tym celu korzeń smażono w majowym maśle lub wieprzowym smalcu, aż poczernieje, i przecedzano.
W takiej postaci nakładano na rany.
Stosowano też biedrzeniec w leczeniu schorzeń przewodu pokarmowego.
Szczególnie pozytywnie wpływać miał na żołądek, przeczyszczać cały układ pokarmowy, wzmagać apetyt i działać pobudzająco na trawienie, zapobigać wzdęciom i gazom.
Jak już wcześniej wspomniałam, lekarstwa sporządzane na bazie korzenia stosowano przy pozbywaniu się kamieni zalegających w nerkach i pęcherzu.
W trakcie kuracji podawano choremu dwa razy dziennie wodę z biedrzeńca wymieszaną z wódką ze względu na jej silnie moczopędne działanie.
Jeszcze zanim odkryto cholesterol i chorobę wieńcową, woda z biedrzeńca uchodziła za środek czyszczący żyły oraz wzmacniający serce.
Szymon Syreniusz zalecał swym pacjentom w tym celu pić po 7 łyżek wody z biedrzeńca dwa razy dziennie, rano i na noc.
Do celów kosmetycznych używano przede wszystkim wody destylowanej z biedrzeńca, działającej jak tonik.
Za jej pomocą wybielano cerę i spracowane, opalone dłonie, usuwano z ciała i twarzy wszelkie plamy.
Wymieszana z kamforą uchodziła za kosmetyk poprawiający wygląd skóry całego ciała.
Poważną pozycję zajmował biedrzeniec w medycynie i zielarstwie XIX i początku XX wieku.
Jego opisy pojawiły się w pierwszej polskiej farmakopei Pharmacopoeia Regni Poloniae z 1817 roku, a także w farmakopeach pruskiej, a później niemieckiej.
Badał go również słynny polski botanik, Jan Muszyński (1884-1957), który pozostawił po sobie ciekawy przepis: z 2 części korzenia biedrzeńca, jednej części liści podbiału i jednej części kwiatostanów dziewanny sporządzić mieszankę.
Wsypać jej czubatą łyżkę na szklankę wrzątku, gotować 5 minut i przyjmować po pół szklanki co 2 godziny w przypadku bronchitu lub ostrego ataku astmy oskrzelowej.
więcej na tej stronie
źródło