24-01-2012, 15:08
Tak, alateo myślę, że masz rację. Ale co powiesz na to, że osoby te powiedziały wprost, że on wróci, ale tylko wtedy, gdy właśnie ja coś zmienię w swoim życiu (czytaj wszystko). Właśnie tutaj jest paradoks, on jest gdzieś tam w sercu i dlatego tak jak Ty mówisz może się to wszystko spełnić...ale ja mam zrobić wszystko żeby to uciąć, przerwać tę nić, która dzięki mojemu uczuciu do Niego wciąż istnieje, zamknąć za sobą drzwi, robić coś innego niż teraz robię (czytaj: wprowadziłam zmiany bo sama tego chciałam i wtedy dopiero On wróci do mojego życia! A czym prędzej się do tego dostosuję tym szybciej się to wydarzy: tutaj czas spełnienia podobnież należy do mnie. I to mnie dziwi: skoro ja zapominam, odizolowuję się, jestem gotowa wejść w nową relację, to dlaczego to ma prawo się spełnić, przecież dokonuję zmian życiowych, a one zmieniają rzeczywistość i też pewnie przyszłość. Więc nie jestem "taka sama"... Tutaj przyznam szczerze, że czy byłaby mi ta rada o "zamknięciu drzwi za sobą" dla tej relacji dana czy też nie to i tak bym tak postąpiła bo czas mnie zmienia - coraz bardziej wiem czego chcę, zaczynam się jakby odradzać - odszedł ból, cierpienie, rozpatrywanie dlaczego tak się stało i po prostu w miarę upływu czasu ja oddalam się od tego.
Po prostu rada od kart i osoby stawiającej je była tak "odetnij tą, nić daj faktycznie odpocząć sobie, a on powróci" i jeszcze, że jeśli tego nie zrobię to ani on się nie zbliży ani żaden inny bo wysyłam sygnał "zajęte'.
Aha alateo a co myślisz o czymś takim co powiedziała ta tarocistka: rozmowa naszych podświadomości- czy coś takiego jest możliwe? Że on czuje podświadomie, że ja czekam i do tej pory gdy będzie to odczuwał to nie zrobi kroku sam z siebie tylko będzie czekał na gotowe. Że czasami jest tak, że jak damy umrzeć relacji, zwrócimy się ku nowym związkom/ relacjom to nagle nasze drogi się schodzą, wracamy do siebie? Czy to jest w ogóle prawda?
Czy możliwe jest danie czemuś umrzeć, aby to do nas wróciło?
Po prostu rada od kart i osoby stawiającej je była tak "odetnij tą, nić daj faktycznie odpocząć sobie, a on powróci" i jeszcze, że jeśli tego nie zrobię to ani on się nie zbliży ani żaden inny bo wysyłam sygnał "zajęte'.
Aha alateo a co myślisz o czymś takim co powiedziała ta tarocistka: rozmowa naszych podświadomości- czy coś takiego jest możliwe? Że on czuje podświadomie, że ja czekam i do tej pory gdy będzie to odczuwał to nie zrobi kroku sam z siebie tylko będzie czekał na gotowe. Że czasami jest tak, że jak damy umrzeć relacji, zwrócimy się ku nowym związkom/ relacjom to nagle nasze drogi się schodzą, wracamy do siebie? Czy to jest w ogóle prawda?
Czy możliwe jest danie czemuś umrzeć, aby to do nas wróciło?