29-01-2013, 17:11
Witam Was serdecznie mądrze piszecie, ale ja się tak zastanawiam, czy każdy z nas nie nosi w sobie takiego ukrytego... nieuświadomionego żalu do rodziców . Przecież jak się temu przyjrzeć, to myślę że każde dziecko spotkało się w swoim życiu ze zniecierpliwieniem rodziców, brakiem ich obecności (ja na ten przykład od 3 m-ca życia byłam prowadzona do żłobka, potem do przedszkola... rodzice pracowali)… Wiem, że takie były czasy i ja też moje dzieci oddawałam do przedszkola, czy pod opiekę babci, ale czy w serduchu małego dziecka nie rodziło się poczucie krzywdy, odrzucenia… mogła bym wiele jeszcze negatywnych uczuć wymienić, ale nie o to chodzi … i na ten przykład – moja średnia córcia jak odkryła, że nie idzie się do przedszkola gdy się jest chorym potrafiła za każdym razem w poniedziałek dostawać 38 st. gorączki żeby tylko nie iść… lekarz po kilku wizytach stwierdził, że jest chora na przedszkole … jak myślicie, czy nie zostawiło to śladów w jej psychice??? Idźmy dalej… ile razy usłyszeliście, że macie się zająć sobą kiedy potrzebowaliście się poprzytulać?? Ile razy rodzice na Was nakrzyczeli, kiedy mieli gorszy dzień. Ile razy jako dzieci czuliście się samotni, wystraszeni, zagubieni… może mniej kochani, albo za bardzo ograniczani…
Nie wspominam tu o przemocy oczywistej, zaniedbaniu fizycznym i emocjonalnym…
Nasi rodzice popełniali błędy wychowawcze, tak jak my je popełniamy. Wychowywali nas jak umieli najlepiej, albo nas nie wychowywali…
Myślę, że jeżeli ktoś nie radzi sobie z własnym życiem, przechodzi depresje lub wchodzi w związki, gdzie daje się wykorzystywać, to gdzieś tam po drodze w jego dzieciństwie coś zaszwankowało… czegoś zabrakło…
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam… wyraziłam tylko swoją opinię i ten kto nie chce nie musi się z nią zgadzać… i żeby było jasne nie namawiam nikogo aby obwiniał rodziców
Nie wspominam tu o przemocy oczywistej, zaniedbaniu fizycznym i emocjonalnym…
Nasi rodzice popełniali błędy wychowawcze, tak jak my je popełniamy. Wychowywali nas jak umieli najlepiej, albo nas nie wychowywali…
Myślę, że jeżeli ktoś nie radzi sobie z własnym życiem, przechodzi depresje lub wchodzi w związki, gdzie daje się wykorzystywać, to gdzieś tam po drodze w jego dzieciństwie coś zaszwankowało… czegoś zabrakło…
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam… wyraziłam tylko swoją opinię i ten kto nie chce nie musi się z nią zgadzać… i żeby było jasne nie namawiam nikogo aby obwiniał rodziców