06-07-2019, 00:02
Wittelsbach Diamond
Wittelsbach, Błękitny diament, Błękitny Wittelsbacher... wiele nazw, ale za każdym razem chodzi o jeden i ten sam klejnot.
Niewiele jest tak dużych niebieskich brylantów, a ten dodatkowo ma ciekawą historię.
Diament pochodzi z kopalń byłego Indyjskiego królestwa Golkonda.
Kupił go król Hiszpanii - Filip IV – i włączył do posagu swej córki - Małgorzaty Teresy Habsburg, która z różnych politycznych powodów została zaręczona z własnym wujem, cesarzem Leopoldem I Habsburgiem.
Po jej śmierci w 1673 roku Leopold zatrzymał kamień.
Po raz pierwszy usłyszano o diamencie pięćdziesiąt lat później.
Znalazł się w posiadaniu Habsburgów i przybył do Monachium, gdy Maria Amalia w 1722 roku poślubiła Karola Bawarii - członka rodziny Wittelsbach.
W 1745 roku diament Wittelsbach został oprawiony na zamówienie bawarskiego elektora Złotego Runa.
Kiedy Maksymilian IV Józef von Wittelsbach został pierwszym Królem Bawarii, zlecił wykonanie korony królewskiej, której ozdobą został właśnie błękitny diament.
Klejnot pozostał w niej do 1918 roku.
Rodzina Wittelsbach sprzedała diament dopiero w 1951 roku.
Do 1964 roku był w prywatnych rękach.
10 grudnia 2008 r. został sprzedany londyńskiemu jubilerowi Laurence Graffowi za 16.400.000 funtów sterling.
Zaraz po sprzedaży, Graff kazał przeszlifować kamień, by usunąć uszkodzenia i poprawić kolor.
Spowodowało to utratę masy diamentu o 4,45 karatów (890 mg).
Wtedy też zmieniono nazwę diamentu na Wittlesbach-Graff.
Diament jest z pewnością przepiękny i warty swej, coraz wyższej, ceny.
źródło
źródło
źródło
źródło